Ruszają wielkie kontrole w polskich domach! Spodziewaj się urzędnika z elektronicznym terminalem

2023-09-29 16:06
CEEB
Autor: Szymon Starnawski/Grupa Murator Gminy dostały 3,5 tys. elektronicznych terminali ze specjalną aplikacją, by urzędnicy złożyli wizytę właścicielowi każdego domu i zadali szczegółowe pytania, na które odpowiedzieć trudno będzie nawet wykwalifikowanym budowlańcom

Centralna Ewidencja Emisyjności Budynków powinna zawierać już dane dotyczące źródła ciepła i spalania w każdym domu w Polsce. Ale to dopiero początek, bo teraz urzędnicy mają ustalić więcej szczegółów dotyczących domów. Jakich? Co będą kontrolować urzędnicy i jak te kontrole mają przebiegać?

Spis treści

  1. Po co przyjdzie urzędnik z elektronicznym terminalem?
  2. Kiedy urzędnik przyjdzie do domu po dane do ZONE?
  3. Gminy nie chcą ponosić odpowiedzialności za jakość danych

Formalnie drugi etap gromadzenia danych w Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków zaczął się 18 września. Teraz w ramach ZONE – Zintegrowanego Systemu Ograniczenia Niskiej Emisji, Główny Urząd Nadzoru Budowlanego (GUNB) na zlecenie Ministerstwa Rozwoju i Technologii nakazał gminom zgromadzenie i przekazanie do CEEB bardzo szczegółowych danych o domach.

Po co przyjdzie urzędnik z elektronicznym terminalem?

Na razie wiadomo tylko, że GUNB przekazuje gminom 3,5 tysiąca elektronicznych terminali ze specjalną aplikacją, poprzez którą mają przekazywać online dane do CEEB zbierane bezpośrednio u wszystkich właścicieli domów i budynków.

Jakie to dane? Pytania do właścicieli domów pojawią się na terminalu i urzędnik będzie musiał wpisać odpowiedzi dotyczące między innymi następujących kwestii:

  • czy mają rzeczywiście takie źródło ciepła, jakie wpisano w deklaracji CEEB;
  • z jakich materiałów zbudowany jest dom;
  • ile wynosi obwód budynku,
  • jakie jest jego przeznaczenie;
  • jak wysokie są ich kondygnacje i jaka liczba oraz wielkość pomieszczeń;
  • jaka jest średnia temperatura w ogrzewanych pomieszczeniach;
  • jaką grubość mają ściany oraz ich ocieplenie;
  • jaka jest grubość izolacji podłóg, dachów i stropów;
  • jakie są w budynku okna i drzwi oraz jaki jest ich stan;
  • jaki jest stan instalacji grzewczej;
  • czy budynek przechodził termomodernizację, a jeśli tak, to kiedy i czy była na to przyznana dotacja.

Oczywiście mało który właściciel będzie potrafił udzielić precyzyjnych odpowiedzi i przekazać tak szczegółowe dane. Część z nich jest w dokumentacji technicznej budynku – choć w przypadku starych domów nie tylko nie wiadomo gdzie szukać takiej dokumentacji, a nawet czy kiedykolwiek istniała.

Jeśli nawet taka dokumentacja jest, jej szczegółowe dane będą jasne tylko dla osoby odpowiednio wykwalifikowanej w branży budowlanej. Jeszcze większe kwalifikacje są potrzebne, by w razie braku danych dokonać odpowiednich pomiarów, do czego zresztą sam elektroniczny terminal służący przekazywaniu danych online jest mało przydatny.

I tu zaczyna się realna strona projektu ZONE.

Kiedy urzędnik przyjdzie do domu po dane do ZONE?

Na zgromadzenie i przekazanie do CEEB szczegółowych danych o wszystkich budynkach i domach gminy mają pięć lat. Dlatego na pytanie – kiedy spodziewać się wizyty urzędnika z terminalem w tej chwili odpowiedzieć się nie da.

Z sondażu jaki przeprowadził Portal Samorządowy wynika, że na razie jest problem natury zasadniczej; część gmin zwraca terminale z aplikacją ZONE do GINB z oświadczeniem, że nie podejmie się tego zadania dopóty dopóki oficjalnie rząd nie uzna przedsięwzięcia za zadanie zlecone gminom i nie przekaże na nie odpowiednich środków.

W grę wchodzą ogromne pieniądze. Do wykonania tego zadania nie można skierować dowolnego urzędnika – nawet po gruntownym przeszkoleniu, które ze swojej strony deklaruje GUNB. Musi to być fachowiec z odpowiednimi kwalifikacjami budowlanymi – a w większych gminach nawet pięciu-sześciu takich fachowców z wynagrodzeniem rzędu 7 tysięcy złotych miesięcznie.

Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich na potrzeby Portalu Samorządowego oszacował, że całe przedsięwzięcie może kosztować w skali całego kraju nawet miliard złotych.

Gminy nie chcą ponosić odpowiedzialności za jakość danych

Zastrzeżeń ze strony gmin co do trybu realizacji Zintegrowanego Systemu Ograniczenia Niskiej Emisji jest znacznie więcej. Gminy uważają na przykład za niedopuszczalne ustalenie, że to samorząd ma odpowiadać za prawidłowość zgromadzonych danych, a nie właściciel budynku.

Ponadto w wielu miejscowościach, zwłaszcza w dużych miastach, nie zakończony został tak naprawdę pierwszy etap przedsięwzięcia – do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków wciąż nie zgłoszono danych dotyczących nawet 20-30 proc. budynków znajdujących się na danym terenie. I to mimo surowych kar dla właścicieli nieruchomości za niedopełnienie tego obowiązku, których zresztą – jak się okazało – nie miał kto egzekwować, bo stanowiąc prawo zapomniano o uregulowaniu tej szczegółowej kwestii.

W tym kontekście zdumienie, że najpierw gminy dostają terminale z aplikacją i formalnie startuje program, a dopiero potem będą próby działania całego systemu, szkolenia i ustalana cała logistyka, jest najmniej bulwersującą okolicznością.

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.
Czytaj więcej

Materiał sponsorowany