KRD: zatory płatnicze zmalały, ale wciąż są zmorą dla firm. Jak się przed nimi bronią?

2017-05-12 16:16
Zatory płatnicze w budownictwie
Autor: CzeM Na zatory płatnicze częściej narzekają firmy małe i mikro niż firmy średnie i duże

W pierwszym kwartale 2017 r. aż osiem na dziesięć firm skarżyło się na kłopoty z regulowaniem zobowiązań przez kontrahentów – podaje Krajowy Rejestr Długów Biura Informacji Gospodarczej (KRD BIG). Równocześnie w KRD podkreślają, że dyscyplina płatnicza firm wyraźnie się poprawiła, co dobrze wróży gospodarce.

- Jeszcze w ostatnich trzech miesiącach 2016 r. problem z płatnościami od klientów nie występował u 13 proc. przedsiębiorców. Po ostatnim kwartale zwiększył się ten odsetek o 6 proc. i obecnie wynosi 19 proc. – mówi prezes KRD Adam Łącki. I dodaje, że Indeks Należności Przedsiębiorstw (INP), który obrazuje poziom zatorów płatniczych w polskiej gospodarce, jest na najwyższym poziomie w ośmioletniej historii publikowania tego wskaźnika przez KRD. W pierwszym kwartale 2017 r. INP wynosił 92 pkt, czyli był o ponad 10 pkt wyższy od najniższego wyniku osiągniętego w lipcu 2009 r.

Przez zatory płatnicze płynność finansowa małych firm staje pod znakiem zapytania>>

KRD prognozuje szybszy wzrost gospodarczy

Adam Łącki podkreśla, że INP jest silnie skorelowany z wielkością Produktu Krajowego Brutto (PKB).

- Poprawa wskazań INP może oznaczać przyśpieszenie dynamiki PKB w najbliższych kwartałach – twierdzi prezes KRD. Ponadto zwraca uwagę na wzrost optymizmu wśród przedsiębiorców. Jeszcze na początku tego roku 31 proc. z nich odpowiedziało, że w najbliższym kwartale sytuacja finansowa w ich firmach poprawi się. W kwietniu wskazywało na to już 44 proc. przedsiębiorstw. Jednocześnie zmniejszył się procent firm, które prognozują, że sytuacja pogorszy się – spadek z 12 na 6 proc.

– Szczególną poprawę widać wśród prognoz przedsiębiorstw ze wschodniej części Polski. Jeszcze w czwartym kwartale ubiegłego roku na polepszenie sytuacji finansowej wskazywał co czwarty przedsiębiorca z tego regionu. W pierwszym kwartale optymizm tych firm urósł do 67 proc. – mówi Mirosław Sędłak, prezes programu Rzetelna Firma, który skupia już ponad 50 tys. firm.

Według Sędłaka, jest to dobra wiadomość, bo w ocenie Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości ten region wypada na samym końcu pod względem rozwoju przedsiębiorstw. Ponadto, najwyższy stopień zagrożenia upadłością małych firm jest na Podlasiu – sięga 21 proc.

– Jeśli prognozy przedsiębiorstw ze wschodu Polski dotyczącej lepszej sytuacji finansowej w ich firmach tak mocno się poprawiły, być może wpłynie to na lepszą wypłacalność przedsiębiorców i zmniejszenie odsetka bankrutujących firm. A jak wiadomo, najbardziej narażone są na to właśnie mikro i małe przedsiębiorstwa, gdzie jedna niespłacona faktura może przesądzić o jej być albo nie być – komentuje Mirosław Sędłak.

Zatory maleją, gospodarka rośnie>>

Firmy obawiają się utraty kontrahentów

Problem w tym, że same firmy często przykładają rękę do takiego stanu rzeczy. Z badania Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor, które przeprowadziła firma Kantar MillwardBrown wynika, że aż dla ośmiu na dziesięć firm termin płatności ma znaczenie przy podejmowaniu decyzji o współpracy. W efekcie niemal połowa firm uważa, że co czwarty ich kontrahent zrezygnowałby ze współpracy, gdyby nie mógł zapłacić po ponad 30 dniach od otrzymania faktury.

– Wyniki nie napawają optymizmem. Otwartość na odkładanie płatności w czasie to nic innego jak uchylanie drzwi nierzetelnym płatnikom – mówi Mariusz Hildebrand, wiceprezes BIG InfoMonitor.

BIGInfoMonitor
Autor: BIG InfoMonitor

Jak potrafi na firmie zemścić się wydłużanie płatności najlepiej pokazuje fakt, że wśród przedsiębiorstw wypowiadających się za koniecznością wystawiania faktur z ponad 30-dniowym terminem, aż 57 proc. stanowią przedsiębiorcy, którzy mają problem z zatorami płatniczymi. W grupie firm, które takich problemów nie mają opinia ta jest zdecydowanie rzadsza. Konieczność ustępstw widzi tu 36 proc. badanych. Jednak ponad 30-dniowy termin płatności nie jest standardem. Z badania wynika, że najczęstszym terminem płatności wpisywanym na fakturze jest termin 14- dniowy (63 proc. wskazań, możliwe było kilka wskazań), a w drugiej kolejności 30 dniowy (44 proc.). Na terminy od 45 dni w górę padło jednak łącznie aż 35 proc. wskazań.

- Co może wydawać się przerażające ankietowanym przedsiębiorstwom zdarza się wystawiać również faktury 90- i 120-dniowe – mówi Mariusz Hildebrand.

Rabat za natychmiastową płatność

Okazuje się jednak, że przedsiębiorcy gotowi są obniżyć cenę, aby tylko szybko otrzymać pieniądze. Co trzeci dałby odbiorcy do 5% rabatu w zamian za płatność od ręki. A kolejnych 17 proc. zgodziłby się nawet na obniżkę do 10%, gdyby tylko wymiana towaru i gotówki nastąpiła w tej samej chwili. Mniejszą o 5 proc. kwotą, ale w terminie zadowoliłoby się także od 26 do 30 proc. przedsiębiorców wystawiających faktury z terminami 14 i 7 dni.

- Odpowiedzi te najlepiej uświadamiają jak duża niepewność panuje wśród części przedsiębiorców co do zachowania kontrahentów – mówi Mariusz Hildebrand.

W BIG InfoMonitor wyjaśniają, że wydłużaniu terminowi płatności przeciwstawia się prawo. Wzorowana na unijnych rozwiązaniach „Ustawa o terminach zapłaty w transakcjach handlowych” z 2013 r. zaleca, aby terminy płatności nie przekraczały 60 dni. Przy płatnościach powyżej 30 dni pozwala naliczać odsetki ustawowe, już od 31 dnia, nawet jeśli zawarta umowa mówi o dłuższym terminie płatności. Ustawa daje również możliwość odzyskiwania zaległych zobowiązań na koszt przedsiębiorcy.

- Obawy o relacje z kontrahentami powodują jednak, że jest to rzadko wykorzystywana możliwość. Z tego też względu, we wcześniejszym naszym badaniu, 61 proc. przedsiębiorców stwierdziło, że prawo nie tyle powinno dawać możliwość, lecz nakazywać pobieranie odsetek ustawowych od płatności przekraczających 30 dni. Według respondentów automatycznie powinny je naliczać programy do fakturowania – opowiada Mariusz Hildebrand. Podkreśla, że im szybciej dochodzi do wpisu dłużnika do rejestru, tym większe szanse na odzyskanie pieniędzy.

- Najlepsze efekty mają zgłoszenia długów, których termin płatności minął nie dłużej niż trzy miesiące temu. Tymczasem wierzyciele w imię lepszych relacji z kontrahentem zwlekają ze zgłoszeniem dłużnika, a to dla nich często sygnał, że można wierzyciela lekceważyć – tłumaczy wiceprezes BIG InfoMonitor.

Albo zapłacę po upływie ponad 30 dni, albo kupię gdzie indziej>>

BIG InfoMonitor
Autor: BIG InfoMonitor
BIG InfoMonitor
Autor: BIG InfoMonitor
BIG InfoMonitor
Autor: BIG InfoMonitor
Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.
Nasi Partnerzy polecają
Czytaj więcej

Materiał sponsorowany