Po nas choćby potop - polska mieszkaniówka czasów liberalizmu

2007-11-09 11:47

Od ponad trzydziestu lat deficyt mieszkań w Polsce szacowany jest na milion dwieście - milion pięćset lokali. Taka skala niedoboru oznacza, że jest to de facto problem budowy miasta, jak zawsze związany z polityką - prawodawstwem, partycypacją społeczną, planowaniem. Władze - ani na szczeblu lokalnym, ani centralnym - nie podejmują kroków, które umożliwiłyby jego rozwiązanie.

Uczestnicy dyskusji - polscy architekci realizujący zespoły mieszkaniowe i biorący udział w konkursach na opracowanie ich projektów (Wojciech Dunaj, Dorota Długosz, Andrzej Kiciński, Piotr Wicha, Michał Owadowicz) - zastanawiają się nad odpowiedzialnością środowiska architektonicznego za stan współczesnej polskiej mieszkaniówki.
Dążenie do uzyskania wpływu na politykę mieszkaniową i warunki tworzenia architektury mieszkaniowej były w Polsce przed 25 laty "lokomotywą" zmiany statusu zawodu architekta - od nakazu pracy w państwowych biurach projektów do indywidualnej, wolnej praktyki zawodowej na wolnym rynku.
Obecnie mieszkalnictwo, które tyle znaczyło dla architektów w czasach transformacji, jest w stanie regresu. O udział, jaki mają w tym upadku sami architekci, pyta prowadzący dyskusję Piotr Wicha.
Przeciętna jakość architektoniczna wielu powstających obecnie osiedli pozostawia wiele do życzenia. Największym i podstawowym problemem jest zła urbanistyka tych zespołów i ich nieumiejętne wpisanie w kontekst - powstają całkowicie wypełnione osiedla mieszkaniowe, w których nie ma miejsca na szkołę czy przedszkole. Niesłychaną kodyfikację normatywów urbanistycznych z ubiegłego okresu zastąpiło w Polsce stwierdzenie, że planowanie jest w ogóle niepotrzebne, bo działka to towar. Inwestorzy chcieliby, aby nie stawiano im żadnych ograniczeń.

- Ciekawi mnie, dlaczego jest tak, że na żadnym poziomie, począwszy od legislacji państwowej, a skończywszy na urzędniku fałszującym plan miejscowy po, to by wydać korzystne z punktu widzenia dewelopera pozwolenie na budowę, nie ma poczucia, iż współtworzymy fakty, rzeczywistość, która ma przetrwać lata, a więc powinna być wartością nieporównywalnie większą niż czyjaś doraźna korzyść - zysk dewelopera czy łapówka urzędnika - zastanawia się Michał Owadowicz.

Niekompetencji czy złej woli inwestorów i urzędników trudno zaradzić - środowisko architektów w Polsce jest silnie zdezintegrowane i nie może skutecznie oddziaływać na klientów. Wydaje się również, że w rzeczywistości małe jest zainteresowanie polskich projektantów sprawami mieszkalnictwa. Świadczą o tym choćby organizowane przez Towarzystwa Budownictwa Społecznego konkursy, w których bierze udział niewiele pracowni.


Osiedle na Targówku w Warszawie, autorzy: MAAS SC, architekci Henryk Łaguna, Dariusz Hyc, Andrzej Ustian,
zdjęcie: Magda Ciszewska-Rząsa, Juliusz Sokołowski

Warszawską dzielnicę Targówek w prawobrzeżnej, północnej części miasta, charakteryzują dwa rodzaje zabudowy - powstałe w pierwszej połowie dwudziestego wieku, jedno- i wielorodzinne domy, zamieszkiwane głównie przez niezamożną część społeczności miejskiej oraz kilkunastopiętrowe bloki, wznoszone od lat siedemdziesiątych. Forma dwóch nowo powstałych domów wielorodzinnych i zastosowane rozwiązania projektowe zostały całkowicie zdeterminowane przez warunki wynikające z ich lokalizacji (m.in. zaniedbane otoczenie na zapleczu wielkopłytowego osiedla). Umieszczone od strony ruchliwej ulicy loggie mają chronić mieszkania przed hałasem i stanowić bufor cieplny. Zespół jest próbą wykorzystania doświadczeń modernistycznego nurtu taniego budownictwa mieszkaniowego.


Zespół TBS w Szczecinie, autorzy: Domino grupa architektoniczna, architekci Wojciech Dunaj, Maciej Gardiasz, Anita Żochowska, Izabela Chruściel,
zZdjęcie: Wojciech Kryński (plik: 54)

Zlokalizowany w pobliżu uprzemysłowionej części Szczecina zespół tanich bloków Szczecińskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego został wkomponowany w historyczną, dziewiętnastowieczną tkankę miejską. Mieszkania są niewielkie, rozwiązania funkcjonalne i ekonomiczne, zaś materiały niedrogie. Największą zaletą zespołu, obok wpisania go w urbanistykę dzielnicy, jest sposób zagospodarowania wnętrza kwartału - między oficynami, połączonymi z pionami klatek schodowych, utworzono ciąg kilku dziedzińców.


Apartamentowiec w Świnoujściu, autorzy: mellon architekci, architekci Miłosz Raczyński, Marek Sietnicki,
zdjęcie: Wojciech Kryński

W uzdrowiskowej dzielnicy Świnoujścia, w otoczeniu pensjonatów i willi z początku XX wieku, powstał budynek o stosunkowo nowej w Polsce funkcji - mieszczący dziesięć niezależnych apartamentów wypoczynkowych. Współczesny budynek o płaskich dachach i horyzontalnych podziałach dostosowany jest gabarytami do otoczenia, ale nie popada w śmieszność pseudozabytkowości. Formą wyróżnia się spośród obecnie realizowanych w tej części miasta kiczowatych hoteli i przebudowywanych willi.

Czytaj więcej