Z saksów wrócić niełatwo
Więcej miejsc pracy i spadek bezrobocia - to jednak nie powód, by mówić w Polsce o rynku pracownika. Pracodawcy muszą wziąć się do roboty, by ktoś chciał dla nich pracować. W budownictwie nadal ciężko będzie znaleźć siły wykonawcze. Informacja o licznych powrotach z zagranicy to najprawdopodobniej dziennikarska kaczka.
Plotka na ten temat pojawiła się już dwa lata temu. Zaczęło się od kampanii społecznej "Wracajcie z Anglii", którą w ramach kampanii wyborczej przygotował Wrocław. - Ktoś za szybko powiedział to mediom. Liczyliśmy na to, że Polacy, którzy osiedlili się w Wielkiej Brytanii bądź Irlandii, przyjadą właśnie na Dolny Śląsk. Inwestorzy zagraniczni gwarantowali pracę około 26 tys. osób - na konferencji, zorganizowanej 17 czerwca 2008 roku w Warszawie, mówił Jarosław Obremski, wiceprezydent Wrocławia.
Z badań, które na przełomie 2005 i 2006 roku przeprowadziło miasto, wynikało, że na lokalnym rynku brakuje m.in. ślusarzy, stolarzy, monterów maszyn i urządzeń mechanicznych, robotników budowlanych. - W efekcie przyjechało do nas sporo ludzi z innych części Polski, powstało też dużo centrów badawczych. W ciągu pięciu lat trzykrotnie spadło bezrobocie (dziś wynosi 4,2 proc. - przyp. red.) - dodaje wiceprezydent.
Problemy Wrocławia są podobne do tych, jakie pojawiają się w innych miastach Polski: władze nie mają na kim oprzeć planów rozwoju. Np. uczniowie szkół żeglugi śródlądowej, na których na dolnośląskim rynku jest zapotrzebowanie, a których edukacja jest sześcio-, siedmiokrotnie droższa niż innych specjalistów, wyjeżdżają do Holandii. Agencja Rozwoju Aglomeracji Wrocławskiej szacuje, że 60-80 proc. osób, mieszkających we Wrocławiu, to przyjezdni. Na decyzję, czy zostaną tu na stałe i ewentualnie będą myśleć o zakupie własnego lokum, potrzebują średnio dwóch lat.
Domniemania, jakoby zaczął się przepływ polskich pracowników w drugą stronę, podważa też Rafał Cegielski, senior manager z KPMG. Ostatnie badania, diagnozujące wpływ migracji pracowników na polski rynek pracy, pokazały, że dziś najbardziej brakuje kadry technicznej. W dodatku coraz częściej zdarzają się sytuacje, kiedy osoba, której firma składa konkretną ofertę pracy, nie podejmuje jej z powodu wyjazdu zagranicę. - W 2006 roku sygnalizowała nam to jedna trzecia, rok później już połowa badanych. Rekrutacja trwa coraz dłużej i kandydaci w jej trakcie zmieniają zdanie. Potencjalnego pracodawcę może też ubiec konkurencja - mówi Rafał Cegielski.
Kogo najczęściej poszukują firmy
To, ilu Polaków wraca lub ewentualnie miałoby wrócić, np. z Wysp, utrudnia brak pełnego monitoringu. Zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i w Irlandii pracownicy z krajów, które do Unii Europejskiej wstąpiły 1 maja 2004 roku, są rejestrowani (ang. Workers Registration Scheme). Każdy zatrudniony musi to zrobić w ciągu miesiąca od podjęcia pracy. System nie działa jednak w drugą stronę - przypadki powrotów nie są odnotowywane. I tak, od 1 maja 2004 roku do końca grudnia 2007 roku w Wielkiej Brytanii zostało zatrudnionych 508 tys., a w Irlandii 280 tys. obcokrajowców.
O zagrożeniach, związanych z powrotami, przypomina Janusz Grzyb, dyrektor Departamentu Migracji w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej: - Polacy, którzy za granicą są zatrudniani poniżej swoich kwalifikacji - a to niestety zdarza się dziś często, to zazwyczaj przyszli klienci powiatowych urzędów pracy - mówi.
Mimo wyraźnego ożywienia na rynku pracy (wzrost wskaźnika zatrudnienia o dwa punkty procentowe i wzrost zatrudnienia o 4,2 proc. w czwartym kwartale 2007 roku), aktywizacja długotrwale bezrobotnych pozostaje wciąż największym problemem. Według Eurostatu stopa bezrobocia w Polsce wyniosła w maju 7,7 proc. Pod względem jego redukcji wyprzedziliśmy już kraje takie jak Słowacja, Hiszpania, Grecja czy Francja. Trudno jednak nie zauważyć, że na pracowników byłego bloku komunistycznego otwiera się coraz więcej państw Unii: Finlandia, Hiszpania, Portugalia i Grecja (od maja 2006 roku), Włochy (od czerwca 2006 roku), Holandia (od maja 2007 roku), Luksemburg (od stycznia 2008 roku, choć rynek luksemburski jest nadal zamknięty dla pracowników z Rumunii i Bułgarii). Po rozszerzeniu UE w 2004 roku żadnych restrykcji nie wprowadziły Wielka Brytania, Irlandia i Szwecja. A od 1 lipca 2008 roku karty pobytu ani zezwolenia na pracę nie będą potrzebne we Francji. Na tamtejszy rynek poza Polakami wejdą Czesi, Węgrzy, Słowacy, Łotysze, Litwini, Słoweńcy i Estończycy.
Konferencję "Trendy na rynku pracy. Rynek pracownika a pracodawcy. Wyzwania 2008", która 17 czerwca 2008 roku odbyła się w Warszawie, zorganizowało Stowarzyszenie Agencji Zatrudnienia.