Restrukturyzacja lepsza niż upadłość. Jak uzdrowić firmę budowlaną?

2018-04-06 17:05
Budowa autostrady A4 na Podkarpaciu
Autor: Marek Wielgo Taki jest skutek, gdy wykonawca schodzi z budowy z powodu niewypłacalności

Decyzję o restrukturyzacji firmy powinno się podejmować jak najszybciej, bo z czasem narastające problemy powodują coraz większe i nieodwracalne szkody w przedsiębiorstwie – radzą Dariusz Kwiatkowski i Robert Kosmal z kancelarii restrukturyzacyjnej Kosmal & Kwiatkowski, która chwali się 80% skutecznością w ratowaniu firm przed upadłością.

Marek Wielgo, Muratorplus.pl: - W 2017 r. zainicjowaliśmy akcję „Chcemy uczciwego budownictwa”, w której nagłaśniamy zjawiska patologiczne w budownictwie: szarą strefę, nieuczciwą konkurencję, zatory płatnicze czy dyktat najniższej ceny w zamówieniach publicznych. Ostrzegamy też przed kolejnym zaprzepaszczeniem boomu w budownictwie. Pamiętamy, jak na przełomie poprzedniej i obecnej dekady polskie firmy budowlane wyszły z tego boomu mocno poturbowane, a wielu nie udało się przetrwać. Kancelaria restrukturyzacyjna Kosmal & Kwiatkowski uczestniczyła wówczas w ratowaniu przed upadłością największej w tamtym okresie polskiej firmy budowlanej - Grupy Kapitałowej Polimex-Mostostal.

Dariusz Kwiatkowski i Robert Kosmal z kancelarii restrukturyzacyjnej Kosmal & Kwiatkowski
Autor: Kancelaria restrukturyzacyjna Kosmal & Kwiatkowski Doradca restrukturyzacyjny Dariusz Kwiatkowski (z lewej) i doradca finansowy Robert Kosmal z kancelarii restrukturyzacyjnej Kosmal & Kwiatkowski

Dariusz Kwiatkowski i Robert Kosmal: To było bardzo trudne zadanie biorąc pod uwagę wielkość tej firmy oraz fakt, że nie było jeszcze Prawa restrukturyzacyjnego. W 2012 r. w Grupie Polimex-Mostostal było prawie 100 spółek, które zatrudniały łącznie ok. 14 tys. pracowników!

Jak wyglądała restrukturyzacja? W jaki sposób udało się wyciągnąć Polimex-Mostostal z kłopotów?

Niestety, w tym przypadku restrukturyzacja tej firmy budowlanej wymagała dużej redukcji zatrudnienia. Zbyliśmy też zbędne aktywa. Niektórych spółek nie udało się uratować przed upadłością. Dodatkowo w Polimex-Mostostal odstąpiliśmy od nierentownych kontraktów oraz przeprowadziliśmy optymalizację organizacyjną i kosztową. Cały ten proces przebiegał pod presją egzekucji komorniczych, których chcieliśmy za wszelką cenę uniknąć oraz wniosków wierzycieli o ogłoszenie upadłości. Zadania nie ułatwiał totalny spadek morale pracowników z uwagi na niepłacenie pensji na czas. Dlatego restrukturyzacja firmy trwała kilka lat. Na szczęście z dobrym skutkiem. Dla nas to była prawdziwa szkoła życia. Teraz już żadna restrukturyzacja nie jest nam straszna.

Wspomnieli Panowie o Prawie restrukturyzacyjnym. Rozumiem, że gdyby wówczas obowiązywało, byłoby łatwiej?

Oczywiście. Postępowanie sanacyjne moglibyśmy przeprowadzić o wiele szybciej i taniej. Np. zwolnić pracowników bez rygorów zwolnień grupowych, odstąpić od nierentownych kontraktów i zostawić tylko te, które są atrakcyjne pod względem finansowym. Sądzimy, że gdybyśmy wówczas mogli skorzystać z obecnych rozwiązań prawnych, to wstępna koncepcja restrukturyzacji tej firmy budowlanej mogłaby powstać w kilka godzin. Cieszymy się jednak ze zdobytego w tak ekstremalnych warunkach doświadczenia, które teraz procentuje.

Grupa Kapitałowa Polimex-Mostostal wyszła na prostą, ale o potężnych kłopotach na polskim rynku budowlanym poinformowała ostatnio Skanska. Coraz więcej firm budowlanych skarży się na spadające marże i rosnące zatory płatnicze. Czy obserwując to co się obecnie dzieje w budownictwie, przeżywacie Panowie deja vu?

Kryzysy w budowlance będą się powtarzać. To normalne zjawisko w tej branży. Jednak obecne kłopoty firm budowlanych mają trochę inne podłoże niż w czasie ostatniego kryzysu. Po pierwsze, fatalne skutki dla budownictwa ma tzw. odwrócony VAT, którym zostało objęte. W efekcie wiele firm budowlanych ma problemy z płynnością finansową. Na to nakładają się szybko rosnące koszty robocizny wynikające z niedoboru pracowników. Stawia to pod znakiem zapytania rentowność wieloletnich kontraktów, które były zawierane przed 2017 r. Ponadto nauczeni doświadczeniem podwykonawcy są również coraz drożsi. Wydaje się zatem, że budowlanka kręci się jako tako tylko ze względu na dobrą koniunkturę. Ale kiedy się ona pogorszy, wiele firm budowlanych może nie przetrwać kryzysu.

Największym problemem jest niewydolność sądów, które są przeciążone przede wszystkim postępowaniami dotyczącymi upadłości konsumenckiej. W dodatku sędziowie mają często zbyt mało biznesowe podejście do kwestii restrukturyzacyjnych i traktują restrukturyzację firmy jak upadłość, co jest błędem.

To kiedy firmie budowlanej powinno zapalić się czerwone światełko, że potrzebna jest pomoc specjalistów od restrukturyzacji?

Decyzję o restrukturyzacji powinno się podejmować jak najszybciej, bo z czasem narastające problemy powodują coraz większe i nieodwracalne szkody w przedsiębiorstwie. Zgodnie z Prawem restrukturyzacyjnym przedsiębiorca powinien złożyć wniosek nie tylko wtedy, gdy jest już niewypłacalny, ale też gdy tylko poczuje, że sprawy zmierzają w niebezpiecznym kierunku. Coraz częściej zgłaszają się do nas firmy będące w niezłej kondycji finansowej, ale jedynie z przejściowymi problemami. Naszym zadaniem jest zachowanie majątku takiej spółki w jak najlepszym stanie. Oczywiście chodzi także o uniknięcie egzekucji komorniczej.

Czy taka usługa doradcy ds. restrukturyzacji jest droga?

Dla restrukturyzowanej firmy korzyści powinny znacznie przewyższać koszty. Ustawodawca założył, że lwia część wynagrodzenia doradcy restrukturyzacyjnego powinna być uzależniona od sukcesu, jakim jest zawarcie układu z wierzycielami. I tak to właśnie działa. Zawarcie układu to dla doradcy restrukturyzacyjnego gwarancja przyznania przez sąd tzw. premii za sukces.

Jak wygląda typowa restrukturyzacja firmy?

Udało nam się ostatnio uratować firmę budowlaną, której groziła upadłość z powodu zadłużenia. Pierwsze co zrobiliśmy, to zmniejszyliśmy liczbę zatrudnionych osób i sprzedaliśmy zbędny majątek. Ponadto zawarliśmy ugodę w wieloletnim sporze sądowym z jednostką samorządu terytorialnego. Dzięki temu dług stopniał o 5 mln zł. Zredukowaliśmy też roszczenia kontrahentów. W sumie zmniejszyliśmy zadłużenie tej firmy budowlanej o ok. 14 mln zł, a dodatkowo odzyskaliśmy 7,5 mln zł od jej dłużników. W efekcie prawdopodobieństwo powodzenia układu jest bardzo duże. Firma przetrwa, a jej wierzyciele odzyskają część swoich pieniędzy.

Najpewniej nie każdą firmę da się uratować. Czy w swojej karierze mieliście przypadki, kiedy stwierdziliście, że jest już za późno na restrukturyzację?

Niestety, tak. Najczęściej upadają ci dłużnicy, którzy zbyt długo zwlekają ze złożeniem wniosku restrukturyzacyjnego. Próbowaliśmy pomóc innej średniej firmie budowlanej, która realizowała jako generalny wykonawca znaczące kontrakty m.in. dla PKP. Firma ta zignorowała naszą rekomendację otwarcia postępowania sanacyjnego i czekała na „cud”, który nie nastąpił. Kiedy zgłosiła się do nas po roku, było już za późno na ratunek. Stopień degradacji tego przedsiębiorstwa był niesamowity. Nie było ono w stanie dostarczyć nam dokumentów księgowych, bo kolejne księgowe rezygnowały z pracy.

Jakie kompetencje potrzebne są specjaliście od restrukturyzacji? I po czym poznać prawdziwego fachowca?

Wspomnieliśmy o potrzebie złożenia wniosku restrukturyzacyjnego. Trzeba dołączyć do niego wstępny plan restrukturyzacyjny. Od tego, czy taki wniosek i plan zostaną dobrze przygotowane, zależy często powodzenie całego procesu. Trzeba więc tak wypośrodkować interes dłużnika i wierzycieli, aby sąd miał poczucie, że zrealizowany zostanie cel założony przez ustawodawcę w Prawie restrukturyzacyjnym.

Rzecz jasna, przygotowanie dobrego wniosku i planu restrukturyzacyjnego wymaga nie tylko dużej wiedzy prawniczej, ale również bardzo dobrego zrozumienia zagadnień finansowo-ekonomicznych oraz doświadczenia w zakresie funkcjonowania biznesu. Zwłaszcza w warunkach kryzysowych. Profesjonalny doradca restrukturyzacyjny tworzy plan w taki sposób, jakby sam miał go zrealizować. Doradca wie, że taki plan będzie bazą do sformułowania propozycji układowych, które muszą być realne do wykonania przez dłużnika, a jednocześnie możliwe do zaakceptowania przez odpowiednią liczbę wierzycieli. To dlatego tak bardzo ważne jest wejście w rolę poszczególnych grup interesariuszy i zrozumienie ich motywacji, potrzeb i możliwości.

Prawo restrukturyzacyjne weszło w życie w 2016 r. Jak z perspektywy dwóch lat oceniają Panowie te przepisy?

Pozytywnie. Są to bardzo elastyczne przepisy, które przy odpowiednim ich doborze do sytuacji dają niezwykle skuteczne narzędzia do ochrony firm przed upadłością. Statystyki pokazują, że szansa na uratowanie przedsiębiorstwa, które wpadło w spiralę zadłużenia, zwiększyła się o 40%. Mniej więcej połowa postępowań restrukturyzacyjnych kończy się układem, a my możemy się pochwalić nawet 80% skutecznością.

A co byście Panowie poprawili w przepisach Prawa restrukturyzacyjnego?

Uważamy, że największym problemem jest niewydolność sądów, które są przeciążone przede wszystkim postepowaniami dotyczącymi upadłości konsumenckiej. W dodatku sędziowie mają często zbyt mało biznesowe podejście do kwestii restrukturyzacyjnych i traktują restrukturyzację firmy jak upadłość, co jest błędem. Dlatego postulujemy, aby w pierwszej kolejności stworzone zostały wydziały, w których sędziowie zajmowaliby się tylko i wyłącznie restrukturyzacjami firm, a nie także upadłościami i upadłościami konsumenckimi.

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.
Nasi Partnerzy polecają
Czytaj więcej

Materiał sponsorowany