Przedsiębiorca to nie instytucja charytatywna - zamieszanie wokół PPP
Dyskusja wokół nietrafionych przepisów ustawy o realizacji inwestycji w formule partnerstwa publiczno-prywatnego przybrała na sile w połowie roku 2007, gdy zaczęły powstawać wykazy niezbędnych przedsięwzięć, szczególnie infrastrukturalnych, do przeprowadzenia w Polsce EURO 2012. Wiadomo, że kasy z budżetu, nawet zasilonego funduszami unijnymi nie starczy i trzeba szukać wspólników z pieniędzmi. Tylko że w ramach ustawy o PPP nie ma chętnych do takiego biznesu...
Portugalczycy nie zdążyliby z inwestycjami na swoje EORO 2004, gdyby nie możliwości jakie dawała ich ustawa o partnerstwie publiczno-prywatnym. Rząd Portugalii na przygotowanie jednego miejsca na stadionie wydał jedynie 1300 euro, natomiast ogółem EURO wymagało inwestycji na poziomie 2 mld euro - w większości zostały one sfinansowane przez inwestorów prywatnych. To jest dobry wzór również dla Polski, tymczasem taki model realizacji inwestycji ma u nas nie tylko niekorzystne zapisy prawne i dodatkowo są one obarczone "złym klimatem", czyli mają opinię korupcjogennych. Ponieważ czasu do EURO 2012 coraz mniej i nic się na korzyść nie zmienia, Konfederacja Pracodawców Polskich zorganizowała debatę pt. "Model PPP - o co tyle zamieszania?".
- Pionierem we wprowadzaniu tej instytucji do systemu prawnego była Wielka Brytania. Wkład w europejski dorobek w zakresie rozwoju tej dziedziny współpracy miały także: Hiszpania, Grecja, Francja i Niemcy - przypomniał Andrzej Malinowski, prezydent KPP. - Doświadczenia tych państw wskazują, iż głównym czynnikiem stymulującym rozwój porozumień dwóch sektorów: publicznego i prywatnego są inwestycje infrastrukturalne. W ciągu ostatnich 15 lat w Wielkiej Brytanii zrealizowano ponad 800 projektów PPP: dróg, mostów, portów, szpitali, szkół, więzień oraz stadionów. Koszty budowy i utrzymania w oparciu o tę formułę okazały się dla Brytyjczyków znacznie niższe niż gdyby były finansowane jedynie ze środków sektora publicznego. Poza tym okazuje się, że jedynie około 30% obiektów budowanych ze środków budżetu państwa oddawanych jest w terminie; w przypadku partnerstwa publiczno - prywatnego odsetek ten sięga 75%. I co najważniejsze, inwestycje prowadzone w formule PPP są realizowane oszczędniej - w Wielkiej Brytanii szacuje się, że takie inwestycje są o 17% tańsze, niż gdyby były realizowane tylko ze środków publicznych. Przy budowie autostrady N13 w Holandii te oszczędności wyniosły 13%. PPP funkcjonuje w wielu państwach UE i jest takim specyficznym rynkiem. Eksperci przewidują, że w najbliższych latach jego rola będzie jeszcze wzrastać. Wobec inwestycji na EURO 2012 widać bardzo wyraźnie, jakie opóźnienia w tej dziedzinie ma Polska.
Inaczej się po prostu nie da...
Organizacja EURO 2012 roku wymaga nadrobienia wieloletnich zapóźnień w zakresie infrastruktury technicznej i to w bardzo krótkim czasie. Nie da się tego zrobić bez partnerstwa publiczno-prywatnego. Tym bardziej, że EURO 2012 to nie tylko inwestycje infrastrukturalne, ale również usługi gastronomiczne czy też noclegowe. Poza tym, po zakończeniu tej imprezy, wybudowane obiekty będą musiały zarabiać na siebie - świadczenie określonych usług tez może odbywać się w ramach PPP. I trzeba też pamiętać, że w roku 2012, prawie w tym samym czasie, odbywać się będzie impreza sportowa najwyższej rangi, czyli letnie igrzyska olimpijskie, i świat będzie zwracał uwagę na Londyn, który również staje się powoli olimpijskim placem budowy i miejscem rywalizacji o turystów i kibiców a.d. 2012.
Debatę "Model PPP - o co tyle zamieszania" rozpoczęło wystąpienie Andrzeja Panasiuka, wiceministra Infrastruktury. Osią tej wypowiedzi były relacje między partnerstwem publiczno-prywatnym a Prawem zamówień publicznych. Pojawiły się tez rozważania o dalszych losach istniejącej ustawy o PPP - lepiej ją nowelizować czy może stworzyć od podstaw nową, jeśli tak, to w jakim kształcie. Wiceminister podkreślał konieczności przełamania mentalności podmiotów państwowych. Stwierdził także, że partnerstwo publiczno-prywatne w pewnych specyficznych formach już w Polsce istnieje - w tę formułę wkomponowuje się po części prawo zamówień publicznych. I w oparciu o obecnie istniejące prawo podejmowane są już pewne próby, z których kilkanaście zakończyło się podpisaniem umów koncesyjnych. Przedstawiciel Ministerstwa Infrastruktury podzielił się również planami resortu. Ogłosił m.in., że w zaawansowanym stadium są prace nad ustawą koncesyjną, która gotowa będzie najpóźniej w lutym. Skomplikowane procedury prawne mają zostać zastąpione prostotą i racjonalnością, nowo stanowione prawo ma być oparte na zasadach ogólnych zawartych w Traktacie o UE. Jednak wiceminister nie ukrywał obaw, że istnieje ryzyko, iż w toku prac legislacyjnych nad ustawą koncesyjną, " posłowie ją zmaltretują, jak mają to czasem w zwyczaju". Na uwagę zasługuje ton wypowiedzi wiceministra, w którym pojawiło się - po dwóch latach - wyraźne zaufanie władz do przedsiębiorców i postrzeganie ich jako równoprawnych partnerów, bo jak zauważył wcześniej szef KPP -"nie można zakładać, że każdy Polak ma korupcję we krwi" i
..."przedsiębiorca nie jest instytucją charytatywną".
Stanisław Drygas, zastępca dyrektora Departamentu Instrumentów Wsparcia w Ministerstwie Gospodarki, zgodził się z wiceministrem Panasiukiem, że w praktyce formuła PPP istnieje w Polsce w świetle ogólnej zasady swobody zawierania umów. Jednak zauważył, że regulacje prawne pełnią istotną, ale nie najważniejszą funkcję. "Wystarczy spojrzeć na przykład emitowanych przez samorządy obligacji przychodowych" - argumentował. "Mimo, że ustawa nadała taki przywilej już w 2002 roku, pierwsze samorządy ze swych uprawnień skorzystały dopiero trzy lata później. Ustawa o PPP tworzona w 2005 roku była w ogromnym zainteresowaniu środowiska, ale to zainteresowanie to nie przełożyło się na działanie. Dlaczego? Ponieważ okazała się przeregulowana". Stanisław Drygas uważa, że obszar współpracy publiczno-prywatnej nie powinien być w ogóle definiowany, a uregulowane powinno być jedynie to, czego nie można znaleźć w innych przepisach. Podsunął także pomysł stworzenia Centrum Partnerstwa Publiczno-Prywatnego i postulował wprowadzenie zmian w 16. zmienionych ustawą o PPP aktach prawnych (szczególnie pod kątem zwiększenia preferencji dla podmiotów publicznych).
Kolejnym panelistą był Tadeusz Wróblewski, dyrektor Departamentu Strategii Rozwoju Sportu w Ministerstwie Sportu i Turystyki, który zapewnił, że partnerstwo-publiczno prywatne jest dla jego ministerstwa - nie tylko na polu realizacji zadań związanych z EURO 2012 - priorytetem. Przy okazji dodał, że co prawda nie w oparciu o ustawę o PPP, ale resortowi znanych jest kilkanaście przypadków takiego współdziałania przy realizacji obiektów sportowych.
Do rządowej strategii rozwoju sportu, także w dziale dotyczącym rekreacji, wprowadzony został zapis o szczególnych preferencjach dla pozyskiwania środków prywatnych. Dyrektor Wróblewski zapewnił, że "niezwłocznie po powstaniu odpowiednich regulacji, urzędnicy ministerstwa ruszą w teren szkolić samorządowców, szczególnie w miastach nie będących gospodarzami rozgrywek EURO 2012.
Następnie do debaty włączyli się Bartosz Korbus - prezes Instytutu Partnerstwa Publiczno Prywatnego i Krzysztof Socha - radca prawny kancelarii Garrigues, którzy skupili się na prawnym i teoretycznym aspekcie modelu PPP. Ten pierwszy podkreślał, że "PPP to nie jest - jak się potocznie sądzi - BBP, czyli budowanie bez pieniędzy. To realizowanie inwestycji w sposób najbardziej efektywny. Wygłosił również tezę, że "istniejące rozporządzenia są wyjątkowo liberalne, wypadałoby jednak uregulować negocjacyjny tryb wyboru partnera. Zresztą, klucz do sukcesu tkwi nie w ustawie, lecz w programach operacyjnych". Z kolei drugi panelista za błędne uważa stosowanie Prawa zamówień publicznych przy współpracy w formule PPP. "Przecież jedno nie jest szczególną formą drugiego" - udowadniał. "Równie kontrowersyjne jest zresztą wybieranie partnera w drodze przetargu publicznego. To tak, jakbyśmy w przetargu wybierali sobie np. żonę czy mężą". Wskazał także na inny absurd - by przygotować inwestycję wymaga się znajomości takich informacji i szczegółów, które tak naprawdę znane dopiero będą po wykonaniu inwestycji.
Na koniec debaty wystąpili Tadeusz Kuczborski - członek zarządu WestLB Polska SA oraz Tomasz Białobłocki - pełnomocnik prezesa zarządu Telekomunikacji Polskiej SA ds. Unii Europejskiej, którzy jako praktycy skupili się na kierunku zmian oraz konkretnych elementach koniecznych do wprowadzenia lub zmodyfikowania z zakresu stosowania PPP. Ten ostatni pochwalił się także, że Telekomunikacja Polska, w formule zbliżonej do PPP zrealizowała wspólnie z dwoma gminami na Mazowszu projekt pod nazwą "Gminy otwarte na świat". Zauważył też, że pomoc z funduszy strukturalnych nie załatwi problemu, choć bez wątpienia jest czynnikiem wpływającym pozytywnie na rozwój regionów. Jedynie PPP jest w stanie zapewnić przyczynić do zwiększenia tempa rozwoju infrastrukturalnego, stworzenia możliwości świadczenia nowych dla społeczeństwa usług (w tym dostęp do internetu) lub poprawy jakości usług dotychczasowych.
W zasadzie wnioski płynące z debaty są oczywiste, i to od dawna, pozostaje więc tylko przekonać do nich decydentów i ustawodawców. Oby jednak nie trwało to zbyt długo, bo EURO 2012 naprawdę okaże się międzynarodową kompromitacją made in Poland.