Prawo zamówień publicznych do napisania od nowa
Zamówienia publiczne są istotnym elementem krajowej gospodarki, jednak spada udział z tego tytułu w obrotach wykonawców, ponadto przepisy ograniczają dostęp do takich kontraktów firmom mniejszym. Krajowa Izba Gospodarcza zamierza przyczynić się do zmian i rozpoczęła przygotowania do powołania zespołu opiniodawczego, co do kierunków reformy krytykowanego za wiele rozwiązań Prawa zamówień publicznych.
- Sytuacja dojrzała już do tego, by ustawę Prawo zamówień publicznych (Pzp) napisać od nowa, a nie bez końca nowelizować – powiedział poseł Adam Szejnfeld na konferencji zorganizowanej przez Krajową Izbę Gospodarczą (KIG) zatytułowaną „Zamówienia publiczne – jak zwiększyć efektywność przetargów publicznych?” Na nową ustawę Prawo zamówień publicznych jest już zgoda rządu, pod jego auspicjami mają zostać opracowane założenia dla nowego prawa.
Jednak na finał tych planów trzeba będzie trochę poczekać.
– Prawo zamówień publicznych to jedna z najtrudniejszych ustaw w systemie. To ciężkie, proceduralne prawo i jego uchwalenie potrwa długo, przynajmniej 3-4 lata – przestrzegał Adam Szejnfeld, zaangażowany w Sejmie w poprawianie zamówień publicznych. Jest oczywiste, że w tym czasie nie zaprzestanie się nowelizacji nietrafionych przepisów, trzeba będzie również dostosowywać Pzp do unijnych dyrektyw.
Najpilniejsze kwestie do poprawki w zamówieniach publicznych to takie uregulowanie procedur, by przestało dominować kryterium najniższej ceny. Dzisiaj kryterium to obowiązuje w niemal 92% ogłaszanych przetargów, przed kilkoma jeszcze laty ten odsetek był zdecydowanie niższy. Nawet uczestniczący w konferencji KIG przedstawiciel Urzędu Zamówień Publicznych (Rafał Jędrzejewski, dyrektor Departamentu Prawnego) przyznał, że kryterium najniższej ceny, co w konsekwencji oznacza dziś wybór rażąco niskiej ceny, niszczy rynek zamówień publicznych, powoduje kłopoty finansowe generalnych wykonawców, jeszcze większe podwykonawców, a na dodatek nie jest dobrze zabezpieczany interes publiczny. W tym obszarze, jak stwierdził Adam Szejnfeld, zamówienia publiczne ogarnęła urzędnicza psychoza, która wynika ze strachu i z lenistwa. Ze strachu, bo wybranie najtańszej oferty (chociaż z góry wiadomo, że za takie pieniądze nie da się dobrze i w terminie wykonać zadania) jest bezpieczniejsze niż wybranie trochę droższej ale lepszej. Ta druga opcja jest postrzegana jako powód do posądzenia o stronniczość czy korupcję. Decyzji nie podejmuje się więc racjonalnie, co w efekcie inwestora kosztuje drożej, wykonawców doprowadzonych do bankructwa też. A lenistwo polega na tym, że przygotowując inwestycję i przetarg zamawiający skupia się na wypełnianiu formalności i formularzy, nie sprawdzając racjonalnych przesłanek przedsięwzięcia. To nic innego jak wypaczenie mechanizmu zaspokajania interesu publicznego.
Trzeba też w Pzp zmienić przepisy dotyczące wadium, szczególnie przesłanek jego zatrzymania. To rozwiązanie jest efektem niedawnej nowelizacji Pzp, ale zupełnie się nie sprawdza, pogłębiając kłopoty finansowe i ograniczając dostęp do przetargów. Do poprawki muszą iść przesłanki wykluczenia z przetargu. Postuluje się wprowadzenie przepisów, które będą umożliwiały uczestnictwo w rynku zamówień publicznych również firmom z sektora MŚP. Ministerstwo Gospodarki przygląda się rozwiązaniom w innych krajach, szczególnie w kontekście kryterium cenowego. Okazuje się, że za granicą priorytetem jest stosowanie kryteriów mieszanych i w Polska też pójdzie w tym kierunku.
Parlament Europejski również pracuje na zamówieniami publicznymi i z tego, co uczestnikom konferencji przekazała europosłanka Małgorzata Handzlik, zmiany korzystnie wpłyną na ułomności polskiego Pzp. Unia zapowiada, że procedury w obrębie zamówień publicznych będą prostsze, szybsze i tańsze, będą bardziej dostępne dla sektora MŚP. Kryterium ceny nie będzie mogło być jedynym kryterium, będzie obowiązywała zasada wyboru najbardziej ekonomicznie korzystnej oferty. Zamówienia publiczne będą mogły być dzielone na części, by dopuścić do nich mniejszych podwykonawców. Będzie wprowadzona możliwość przystępowania do przetargu drogą elektroniczną.
A zatem idą zmiany, o które postulują uczestnicy przetargów publicznych i organizacje gospodarcze. To spory tort do podziału – rynek zamówień publicznych szacowany jest na 130 – 150 mld zł. To może wydawać się nie za wiele w porównaniu z innymi państwami europejskimi, ale to połowa polskiego budżetu, jest się więc o co bić. Tylko żeby przy okazji rzetelnie był zaspokajany interes publiczny, procedury rządzące tym rynkiem muszą zostać wyczyszczone z przepisów determinujących patologie. A tymczasem do czasu opracowania nowego, doskonałego miejmy nadzieję, Prawa zamówień publicznych, należy się spodziewać rozlicznych jego nowelizacji...