Polska bez wzoru
Konferencja poświęcona certyfikacji energetycznej budynków, która odbyła się 9 czerwca 2008 roku w Warszawie, pokazała, że osoby skupione wokół tej tematyki wyraźnie dzielą się na dwa obozy. Są więc ci, którzy kibicują, zachęcają, a o tworzonych rozwiązaniach i ich skutkach wyrażają się w samych superlatywach. Z drugiej strony jest grono sceptyków, wytykających popełnione błędy.
Zdaniem dr inż. Ludomira Dudy, audytora nr 1, reprezentującego Krajową Agencję Poszanowania Energii w przypadku zakończenia prac nad aktami wykonawczymi do ustawy wdrażającej dyrektywę EPBD wcale nie musi sprawdzić się zasada "do trzech razy sztuka". Przypomnijmy, że chodzi o nowelizację ustawy Prawo budowlane z 19 września 2007 roku. Rozporządzenia do niej początkowo miały być gotowe do końca marca - czyli dwa miesiące po podpisaniu pierwszego z aktów wykonawczych (rozporządzenie w sprawie szkolenia i egzaminu dla przyszłych ekspertów, przygotowujących świadectwa energetyczne, uchwalono 21 stycznia 2008 roku - przyp. red.), następnie do końca maja 2008. "Zakończenie wszystkich działań legislacyjnych dotyczących projektów aktów wykonawczych przewiduje się z końcem maja bieżącego roku" - informowało w kwietniu Ministerstwo Infrastruktury. W piśmie skierowanym do Zbigniewa Rynasiewicza, przewodniczącego sejmowej Komisji Infrastruktury mowa była jeszcze o konsekwencjach niedotrzymania zobowiązań: "O takim harmonogramie prac poinformowana została Komisja Europejska. Przedstawiciele komisji podkreślili, że brak zgłoszenia brakujących aktów wykonawczych do końca maja będzie skutkował skierowaniem skargi do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości".
Co teraz? Plan jest taki, że minister Cezary Grabarczyk podpisze rozporządzenia do połowy lipca i jeszcze w tym samym miesiącu nastąpi ich publikacja - mówił Olgierd Dziekoński, podsekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury. - Minister nie może się zdecydować. Można wylosować dowolny termin. W rządzie jest ktoś, komu wybitnie zależy, by te przepisy nie powstały - to głosy krytyki.
Za twórcami polskiego prawa trudno nadążyć jeszcze z jednego względu: już słyszymy, że w zeszłorocznej noweli prawa budowlanego konieczne są zmiany. - Nie jest jasno określone, kto miałby egzekwować obowiązek w przypadku najmu obiektu. Wprawdzie o zabezpieczeniu interesów obu stron mówi ustawa o notariacie, ale taki zapis powinien się znajdować w ustawie Prawo budowlane. Zastrzec należałoby też zapis mówiący o tym, że projektant budynku sam będzie mógł sporządzić dla niego certyfikat energetyczny. Nie można być sędzią we własnej sprawie - mówił Olgierd Dziekoński.
Uwaga wydaje się o tyle celna, że - jak dowiedzieliśmy się chwilę potem - fałszowanie dokumentacji technicznej, w celu uzyskania pozwolenia na budowę jest dziś na porządku dziennym. Wiceminister Dziekoński powołał się na badania prof. dr hab. inż. Jerzego Pogorzelskiego z Politechniki Białostockiej. Ten poddał analizie kilkaset projektów, głównie pod budownictwo wielorodzinne.
Wątpliwości budzi też to, że przyszli audytorzy będą musieli zdawać egzamin przed ministrem. - W większości krajów Unii Europejskiej definicja osób, uprawnionych do certyfikacji energetycznej, jest bardzo szeroka - mówił prof. Jerzy Buzek, od 2004 roku poseł do Parlamentu Europejskiego, członek dwóch komisji: Przemysłu, Badań Naukowych i Energii oraz tymczasowej do spraw zmian klimatycznych.
Przedstawiciele zagranicznych firm, obecnych na polskim rynku, dziwią się, dlaczego Polska nie chce kopiować gotowych rozwiązań. Np. od Czech różnimy się wielkością, sytuacją geopolityczną, strukturą gospodarki, a także rolą religii w społeczeństwie, tym niemniej w obszarach, w których moglibyśmy być porównywani, wypadamy na niekorzyść. Chodzi o tempo budowy dróg czy centrów logistycznych. - Również w zakresie budownictwa energooszczędnego Czesi są dziś bardziej zaawansowani. Dotyczy to zarówno jakości, jak i architektury budynków. Po prostu wykorzystują gotowe wzory, głównie niemieckie - mówił na konferencji Michał Dudziak, dyrektor generalny Schüco International Polska.
- Współcześni inwestorzy nie mają świadomości, jak powinien zachowywać się budynek, jakie będą koszty jego eksploatacji. Mam wrażenie, że często liczy się dla nich tylko efekt medialny w postaci wysokości obiektu - dodaje dyrektor Dudziak.
Ludomir Duda twierdzi, że w budynkach użyteczności publicznej wymagania izolacyjności przegród zewnętrznych zawsze były gorsze niż w mieszkaniówce. - To by znaczyło, że państwo daje sobie prawo marnotrawienia pieniędzy i budowania gorzej niż obywatele - podsumowuje.
czerwiec 2008 r.
Autor: Schüco International Polska Sp. z o.o.
W Centrum Olimpijskim Schüco International Polska był dostawcą izolowanych cieplnie systemów do okien, drzwi i fasad