MTBiGM oraz MRR o zablokowanych funduszach na drogi
Zablokowanie przez Komisję Europejską (KE) wypłat na dofinansowanie inwestycji drogowych jest obecnie publicznym tematem numer jeden. Powiało bowiem grozą, co się stanie z rozpoczętymi odcinkami autostrad i dróg. Sprawie dodaje smaczku, że KE reaguje tak dosadnie na podejrzenia malwersacji podczas realizacji trzech (to niewiele na ogólną liczbę już zrealizowanych i tych w trakcie) kontraktów.
Minęły dwa dni od ujawnienia decyzji KE (władze wiedziały ponoć o tym od grudnia 2012), w tym czasie szum medialny oraz polityczny osiągnął masę krytyczną i w końcu organy odpowiadające za dystrybucję środków unijnych na infrastrukturę – Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej (MTBiGM) oraz Ministerstwo Rozwoju Regionalnego (MRR) – przedstawiły oficjalne stanowisko w tej sprawie.
Przede wszystkim MTBiGM i MRR dementują, jakoby to KE wykryła nieprawidłowości. „To instytucje polskie powołane do kontroli wykryły działania o charakterze przestępczym (zmowy cenowe) przy trzech przetargach prowadzonych przez GDDKiA”, czytamy w komunikacie resortów. Co więcej, nie wykryły żadnych uchybień kontrole unijnych instytucji audytowych, w tym Europejskiego Trybunału Obrachunkowego, które wcześniej badały przetargi tych inwestycji drogowych. Przypomnijmy, chodzi o rozbudowę drogi ekspresowej na odcinku Jeżewo-Białystok, przystosowanie do parametrów drogi ekspresowej drogi krajowej nr 8 na odcinku Piotrków Trybunalski - Rawa Mazowiecka oraz budowę autostrady A4 na odcinku Radymno-Korczowa.
Z komentarza ministerstw można odczytać między wierszami zdumienie, skąd taka reakcja KE, skoro MTBiGM i MRR już w 2010 roku poinformowały Komisję o prowadzonych działaniach śledczych. Przekaz jest na dzisiaj jeden -
Komisja Europejska nie zabiera Polsce żadnych środków. Taka blokada wypłat to ponoć standardowe działania, które dotyczą również innych krajów, w których sprawdza się prawidłowość procedur przetargowych.
Nam KE wstrzymała refundację płatności wysokości 3,5 mld zł. Jak wyjaśniają oba ministerstwa podejrzenie popełnienia przestępstwa – zmowy cenowej, która mogła mieć wpływ na wynik postępowania przetargowego - dotyczy tylko jednego (a nie trzech, jak podawano wcześniej) projektu, którego wartość wynosi 608,2 mln zł, z czego refundacja unijna to ok. 517 mln zł. I właśnie to jest dla polskich władz niezrozumiałe, bo reakcja i działania KE są nieadekwatne do skali potencjalnych nieprawidłowości. Ta ogromna kwota podawana przez KE to wartość pozostałych do rozliczenia projektów drogowych realizowanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. Polska nie przesyłała jeszcze do KE żadnych dotyczących ich faktur, a więc nie można mówić, że jakieś płatności zostały wstrzymane.
Oczywiście, polskie władze będą wyjaśniać wszelkie kwestie, co do których KE ma jakiekolwiek wątpliwości. Oby zdążyły, bo opozycja ostrzy zęby...