Komu potrzebny kodeks budowlany?
![Debatęaz cyklu Czwartki na Brukselskiej - tym razem: Czy Polsce potrzebny jest kodeks budowlany? (7 października 2010, Warszawa)](https://cdn.galleries.smcloud.net/t/galleries/gf-ksXs-a6Va-8PHF_debateaz-cyklu-czwartki-na-brukselskiej-tym-razem-czy-polsce-potrzebny-jest-kodeks-budowlany-7-pazdziernika-2010-warszawa-664x442.jpg)
Brak stabilności, dezintegracja (wątpliwości interpretacyjne ma nawet sama administracja), brak przepisów przejściowych, restrykcyjność rozwiązań i daleko posunięty uniformizm (czy budujesz garaż czy biurowiec i tak 50% czasu poświęconego na inwestycję pochłoną formalności), fatalna technika legislacyjna - polskie prawo budowlane. Podobno idealne do blokowania inwestycji. Antidotum ma być kodeks budowlany według prof. dr. hab. Zygmunta Niewiadomskiego ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.
Co z tym prawem?
- Diagnoza jest oczywista. Wszyscy są zgodni, że tak dalej być nie może - mówił Jacek Bielecki, doradca Prezydenta Pracodawców RP prowadzący debatę z cyklu "Czwartki na Brukselskiej" - tym razem: "Czy Polsce potrzebny jest kodeks budowlany?". - Obecna sytuacja mieszkaniowa daje Polsce jedno z ostatnich miejsc w Europie.
Kodeks budowlany jest niejako alternatywą dla przygotowywanej od trzech lat ustawy o zagospodarowaniu przestrzennym, która jest obecnie w rządowym centrum legislacyjnym. Odpowiedzialny w rządzie za te ustawy wiceminister infrastruktury Olgierd Dziekoński właśnie odszedł do Kancelarii Prezydenta.
– Propozycje rządu wydłużą proces inwestycyjny o ok. 40% - podkreślił Jacek Bielecki, doradca Prezydenta Pracodawców RP. - Tyle samo więcej będzie procedur.
- Architekt jest w sytuacji najmniej komfortowej. Ponosi odpowiedzialność za informacje wypływające z różnych norm prawnych – stwierdził Sławomir Żak, wiceprezes ds. Wewnętrznych Krajowej Rady Izby Architektów.
- Prawo przestaje być systemem, a staje się zbiorem fragmentarycznych rozwiązań. Trudno zastanawiać się nad racjonalnością stosowania poszczególnych przepisów, skoro mało kto je rozumie - podkreślał prof. Niewiadomski, autor projektu kodeksu budowlanego.
![Prof. dr hab. Zygmunt Niewiadomski prezentuje tezy kodeksu budowlanego swojego autorstwa](https://cdn.galleries.smcloud.net/t/galleries/gf-FyuR-oJc9-1QUa_prof-dr-hab-zygmunt-niewiadomski-prezentuje-tezy-kodeksu-budowlanego-swojego-autorstwa-664x442-nocrop.jpg)
Od lewej: Grzegorz Buczek - wiceprezes Towarzystwa Urbanistów Polskich, Sławomir Żak - wiceprezes ds. wewnętrznych Krajowej Rady Izby Architektów, prof. dr. hab. Zygmunt Niewiadomski ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, Andrzej Duch - dyrektor Wydziału Urbanistyki, Architektury i Ochrony Zabytków, UM Gdańsk. |
Wolność przede wszystkim
– Nie chodzi o to, by móc budować np. w parkach, bo to oczywisty nonsens. Chodzi o to, by umożliwić realizację inwestycji z wyjątkiem ściśle określonych ograniczeń w prawie – wyjaśniał pierwszą z tez kodeksu prof. Niewiadomski. - Wystarczy konkretnie określić zakazy inwestowania, a nie opierać się na domniemaniu.
Innymi słowy: prawo inwestora do zabudowy, który jako właściciel gruntu może wszystko, czego nie zabraniają mu przepisy prawne.
Ekonomizacja organizacji przestrzeni
– Trzeba powiedzieć inwestorom – możecie działać w konkretnych miejscach wytypowanych przez gminy, które są zobowiązane do zapewnienia tam infrastruktury. Jeśli chcecie inwestować gdzie indziej, to proszę bardzo – ale infrastrukturę musicie sobie zorganizować sami. Na dodatek będziecie płacić wyższe podatki – mówił dalej prof. Niewiadomski.
Elastyczny (?) plan zagospodarowania przestrzennego
Uchwalony plan zagospodarowania przestrzennego według tez profesora - może podlegać odstępstwom, zmianom. Decyduje rada gminy, ale już bez powtarzania całej procedury planistycznej.
Nie pozwolenie na budowę, a zgłoszenie
- Rezygnujemy z kontroli prewencyjnej, z którą mamy dzisiaj do czynienia w procesie inwestycyjnym, bo wydawanie pozwoleń na budowę to nic innego jak kontrola prewencyjna, na rzecz kontroli następczej. Przewidujemy tę kontrolę na etapie pozwolenia na użytkowanie - wyjaśniał prof. Niewiadomski.
Co to oznacza? Że inwestor na podstawie zgłoszenia przystępuje do realizacji obiektu na własne ryzyko. Zawiadamia inspekcję budowlaną, nadzór budowlany, uruchamia się mechanizm nadzoru (oczywiście, nie w dzisiejszym kształcie - inspekcja wymaga radykalnej przebudowy) inspekcja kontroluje proces inwestycyjny już na etapie jego realizacji. Ostateczna kontrola w formie rozstrzygnięcia administracyjnego następuje na etapie pozwolenia na użytkowanie.
Elektroniczny rejestr budowlany
W którym to znajdą się wszystkie akty planistyczne, projekty aktów planistycznych, także rozstrzygnięcia indywidualne administracyjne. Co to oznacza? Pełny dostęp do wiedzy w zakresie działań inwestycyjnych. Rejestr budowlany funkcjonowałby jak rejestr sądowy.
– Wprowadzamy zasadę jasności procesu inwestycyjnego – tłumaczył profesor.
Kontrola społeczna
Nie ma nic lepszego w walce z korupcją, niż poddanie procesów inwestycyjnych kontroli społecznej. Zdaniem profesora:
- Zawsze w gminie znajdzie się kilku, kilkunastu emerytów, którzy nie mają co robić i będą bardzo uważnie śledzili każdy proces inwestycyjny i w odpowiedni sposób reagowali.
Bez uniformizacji
Dzisiaj ta sama ustawa czy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, czy prawo budowlane, czy jakakolwiek inna ustawa z zakresu prawa procesu inwestycyjnego, w takim samym stopniu dotyczy - małych i wielkich inwestycji, gminy wiejskiej, miejskiej i aglomeracji.
- Proponuję wspólne studium zagospodarowania przestrzennego dla aglomeracji – mówił profesor. - A poszczególne gminy uchwalałyby swoje miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego - plany zabudowy.
R jak rewitalizacja
Rewitalizacja w Polsce prowadzona jest głównie w ramach Urzędów Miejskich, powstają jednak pierwsze wyspecjalizowane spółki zajmujące się prowadzeniem procesu rewitalizacji. I za tym trendem chce iść profesor.
Kodeks? Nie w tej formie
- Kodeks budowlany jest niespójny z innymi dokumentami – oceniał Grzegorz Buczek, wiceprezes Towarzystwa Urbanistów Polskich. Zdaniem Żaka, problemem w znacznej mierze jest odpowiedzialność, którą w tym przypadku trzeba się podzielić solidarnie.