Jak zaradzić nieuczciwej konkurencji w budownictwie?
Od wielu lat próbuję – jak dotąd bezskutecznie - przekonać decydentów w naszym kraju do radykalnej zmiany w podejściu do projektowania inwestycji publicznych. Dlatego ucieszyłam się, że serwis Muratorplus.pl zainicjował akcję "Chcemy uczciwego budownictwa", bo liczę na wywiązanie się dyskusji dotyczącej projektowania, które jest podstawą każdej inwestycji – napisała w liście do naszego serwisu architekt Ewa Frankiewicz.
Niestety, urzędnicy, którzy odpowiadają za organizację inwestycji, bardzo często nie mają pojęcia, jak się do tego zabrać. Starają się zepchnąć jak najwięcej obowiązków na projektantów. I taki urzędnik siedzi sobie beztrosko w fotelu, pieniądze kapią mu regularnie co miesiąc, a ekipa projektantów, która ponosi wielkie ryzyko w przypadku błędu, ma pracować za półdarmo, np. za 800 zł miesięcznie. Wszystkim się wydaje, że tak musi być. A to jest po prostu patologia. Dlatego ucieszyłam się, że serwis Muratorplus.pl zainicjował akcję „Chcemy uczciwego budownictwa”, bo liczę na wywiązanie się dyskusji dotyczącej projektowania, które jest podstawą każdej inwestycji. Mam wrażenie, że istnieje jakiś mur, który nas ogranicza w racjonalnych działaniach i trzeba odrobiny wysiłku, aby ten mur rozwalić. Dla naszego wspólnego dobra.
Wspomniałam, że podstawą każdej inwestycji jest projekt - dobry projekt. Mając przemyślane rozwiązanie projektowe wraz ze wstępną wyceną kosztów inwestycji, w trakcie realizacji po prostu starannie pilnujemy określonej w projekcie jakości, przestrzegając jednocześnie zaplanowanych w harmonogramie terminów i kosztów. Nie ma tu miejsca na podmianę materiałów na tańsze i gorsze. Wykonawca ma prawo zastosować rozwiązania zamienne, ale wyłącznie za zgodą pozostałych uczestników procesu inwestycyjnego, tzn. inwestora i projektanta. Ta procedura jest stara jak świat, wystarczy jej przestrzegać. Uczciwie. Tymczasem, w praktyce wygląda to często zupełnie inaczej, bo urzędnicy odpowiedzialni za inwestycję wybierają najtańszy projekt. Tak jest dla nich najwygodniej i najbezpieczniej, bo nikt nie zarzuci im niegospodarności. Oszczędzając w ten sposób na projekcie ok. 1-2 % kosztów inwestycji, pozbawiając projektantów należnej zapłaty za pracę, można stracić nawet 50 % posiadanych środków z powodu realizacji wadliwego, nieekonomicznego projektu. A przecież celem działania powinno być uzyskanie najwyższej jakości inwestycji w ramach posiadanych na ten cel środków.
Uważam, że można w dość prosty sposób taki cel osiągnąć. Wystarczy do każdej inwestycji zamówić kilka koncepcji projektowych wraz ze wstępnym szacunkiem kosztów inwestycji, a następnie, drogą dokładnej analizy wszystkich rozwiązań, dokonać wyboru najlepszej pracy. Oczywiście w ramach posiadanych na inwestycję środków. Trzeba położyć duży nacisk na piękno wznoszonych obiektów, a jednocześnie na rachunek kosztów, na racjonalne zużycie energii, wody i materiałów, gospodarkę odpadami, rozważając koszty realizacji i koszty późniejszej eksploatacji.
Przyznaję, że widoczny jest już pewien postęp, bo cena przestała być jedynym kryterium w zamówieniach publicznych. Problem w tym, że dotąd nie powiedziano nigdzie, jak powinna wyglądać właściwa procedura udzielenia zamówienia na prace projektowe. W praktyce niewiele się więc zmieniło. Proponuję, aby – wzorem innych krajów, np. Belgii - stworzyć instytucję, która koordynowałaby przygotowanie inwestycji publicznych na terenie całego kraju. Ogłaszałaby ona planowane inwestycje, a następnie zbierała do każdej z nich oferty od kilku zespołów projektowych. Zespoły te wykonałyby potem na zlecenie koncepcje ze wstępną wyceną kosztów inwestycji. Te projekty byłyby dokładnie analizowane przez zespoły ekspertów z różnych branż, a finalną decyzję wyboru projektu podejmowałby np. w przypadku inwestycji samorządowej - prezydent miasta lub osoba przez niego upoważniona. Wskazane byłoby także uzyskanie opinii mieszkańców miasta lub okolicy na temat przedstawionych rozwiązań projektowych, zwłaszcza dotyczących przestrzeni miejskiej.
Dodam jeszcze, że decyzję o wyborze zespołów projektowych podejmowałby generalny koordynator zamówień na podstawie przesłanych portfolio. Należy przyjąć zasadę, że wybiera się kilka zespołów doświadczonych, mających na swoim koncie podobne, udane realizacje, oraz kilka młodych, aby uzyskać nowe spojrzenie, nową wizję. To stworzyłoby doskonałą promocję dla młodych, zdolnych projektantów, doskonały start up - nie tylko dla architektów, ale dla inżynierów, planistów, projektantów zieleni. Mamy ogromny kapitał myśli twórczej, musimy tylko stworzyć jej dobre warunki rozwoju.
Ewa Frankiewicz, architekt IARP