Generalnie za, ale jest sprzeciw...
Głównym punktem trzeciego w tym roku spotkania Kongresu Budownictwa było podsumowanie konsultacji społecznych w sprawie nowelizacji ustawy "Prawo budowlane, ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz niektórych innych ustaw". Tak jak na początku środowisko budowlane zadowolone było z szybkiego podjęcia przez obecną ekipę rządzącą tematu koniecznej "modernizacji" pakietu budowlanych ustaw, tak teraz padają opinie, że skoro czekaliśmy na to kilka lat, to możemy poczekać kilka tygodni dłużej, ale stwórzmy naprawdę dobre prawo. Okazuje się bowiem, że wnioski płynące z konsultacji tego projektu, Ministerstwo Infrastruktury uwzględniło w niewielkim stopniu i na to zgody nie ma.
Przypomnijmy, że Kongres Budownictwa skupia organizacje pozarządowe i zajmuje się czymś na podobieństwo lobbingu w ważnych dla budownictwa (również mieszkaniowego) kwestiach. Na czele Stałego Przedstawicielstwa tego gremium stoi Roman Nowicki - wiceprezes Warszawskiej Izby Samorządu Gospodarczego, wspierają go Stefan Nawrocki - prezes Polskiej Izby Przemysłowo-Handlowej Budownictwa, Barbara Reduch-Widelska - prezes Korporacji Przedsiębiorstw Budowlanych "UNI-BUD", prof. Zbigniew Grabowski - prezes Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa, Ksawery Krassowski - prezes Polskiej Izby Projektowania Budowlanego i Edward Szwarc - przewodniczący Komitetu Budownictwa Krajowej Izby Gospodarczej oraz kilkadziesiąt organizacji współpracujących, których przedstawiciele przybyli 30 września na spotkanie.
Od lewej: Roman Nowicki, Edward Szwarc, Wiktor Piwkowski i Olgierd Dziekoński
Wśród zaproszonych gości nie mogło oczywiście zabraknąć decydentów z Ministerstwa Infrastruktury, których reprezentował Olgierd Dziekoński, podsekretarz stanu odpowiedzialny w resorcie za budownictwo. I to on właśnie rozpoczął spotkanie, relacjonując przeprowadzone konsultacje (16 dużych debat w każdym województwie), informując, że projekt ustawy "Prawo budowlane, ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym oraz niektórych innych ustaw" jest już po uzgodnieniach międzyresortowych i po zaakceptowaniu przez Radę Ministrów - najpóźniej na początku listopada powinien trafić do Sejmu. Zapewnił, że ten dokument tworzy całościowy szkielet prawny dla sprawnego przygotowania i realizowania inwestycji. Po tym "exposé", minister Dziekoński udał się do Sejmu, obiecując że wróci i odniesie się do dyskusji prowadzonej podczas jego nieobecności (pozostawił na sali umyślnych do robienia notatek). W sumie szkoda, że wyszedł...
Roman Nowicki nie owijał w bawełnę: "Spór jest ostry i gorący. Różne są też poglądy na przeprowadzone tak szeroko konsultacje społeczne. Czy w takiej specyficznej dziedzinie, jak np. Prawo budowlane, konsultacje nie powinny być przeprowadzane w gremiach eksperckich?" - pytał retorycznie. "W każdym bądź razie, Kongres Budownictwa jest przeciwko rewolucyjnym zmianom Prawa budowlanego, a takie zapowiada obecny projekt. Chcemy dobrego prawa, a nie tworzonego pod presją czasu. Czekaliśmy na to kilka lat, poczekamy jeszcze kilka tygodni."
Wiktor Piwkowski, przewodniczący Polskiego Związku Inżynierów i Techników Budownictwa, do końca roku szefujący tzw. Porozumieniu B-8 (kolejny sojusz już dziesięciu budowlanych organizacji), które miało posiedzenie akurat dzień wcześniej przed spotkaniem Kongresu Budownictwa, wyraził na wstępie opinię B8. "Położyć się w poprzek, czy iść dalej? Uznaliśmy, że należy iść dalej. Nie wolno zmarnować tego, co już się dokonało - jest bowiem jakiś kształt ustaw, jest jakaś droga legislacyjna. Jednak to wszystko jest nie tak. Zakres zmian jest daleko większy i poszedł w odmiennym kierunku niż zakładano. Poza tym, najpierw miała być mała nowelizacja, dopiero potem duża - a tu w Prawie budowlanym wprowadza się 80 znaczących zmian, w ustawie o zagospodarowaniu przestrzennym ponad 100, w innych ustawach to konsekwencje tych poprzednich. Tak zakres zmian trudno traktować jako nowelizację."
Przewodniczący PZITB zwrócił też uwagę na to, że w ramach konsultacji, organizacje inżynierskie miały zgłaszać swoje opinie w stosunku do proponowanych zapisów. "My jesteśmy tymi ludźmi z pierwszej linii." - grzmiał - "Dlatego nawet czasami drobne uwagi mają głębokie znaczenie. A niestety, wiele uwag nie zostało uwzględnionych. Ale nie odpuścimy i będziemy je nadal zgłaszać. Szczególnie, że niektóre rewolucyjne zmiany, jak chociażby zniesienie pozwolenia na budowę i użytkowanie obiektu, kierują odpowiedzialność w tym względzie na inżyniera czy projektanta. To słuszne, ale coś za coś, to wymaga narzędzi ochronnych również po tej stronie. Dlatego organizacje zawodowe inżynierów powinny być nienaruszalne, a tu pojawiają się pomysły ich rozmontowywania. To przecież nie są korporacje, są to organizacje otwarte i dostępne."
W wypowiedzi Zbigniewa Janowskiego, przewodniczącego Związku Zawodowego "Budowlani" na uwagę zasługuje następujący wątek: "Nawet jeśli docenimy wprowadzenie do ustawy wykonawcy jako pełnoprawnego uczestnika procesu inwestycyjnego, to powinniśmy zauważyć, że z tego zapisu w rzeczywistości niewiele wynika. Wykonawca ma tu bowiem wyłącznie obowiązki. Niewiele można się dowiedzieć o jego uprawnieniach wobec innych podmiotów. Zdajemy sobie sprawę , że Prawo budowlane nie może uregulować wszystkich obszarów ważnych dla budownictwa. Nie może zajmować się wszystkimi relacjami pomiędzy uczestnikami procesu budowlanego - choć relacjami pomiędzy generalnym wykonawcą a podwykonawcami chyba mogłoby. Nie reguluje w pełni kwestii dostępu do wykonywania samodzielnych funkcji - choć bez rozwiązania kwestii kierowania małymi budowami i uprawnień dla techników przez wiele lat jeszcze nie uda się porządnie zorganizować wykonawstwa budowlanego w kraju. Sądzę, że należy posłuchać opinii różnych reprezentacji uczestników procesu inwestycyjnego, nawet - a może szczególnie wtedy - gdy są one rozbieżne. To musi być walka na racjonalne, merytoryczne argumenty a nie prosty lobbing. Dziś debata nad niezwykle często nowelizowanym i zmienianym Prawem budowlanym toczy się w zasadzie nieustannie. świadczy to nie o jej jakości a raczej o słabości samego, opartego na środowiskowym lobbingu, mechanizmu stanowienia prawa."
Swoje uwagi zgłosiła jeszcze Izba Projektowania Budowlanego, ale z jakim skutkiem, wyjaśnił Aleksander Krupa, ekspert Izby: "Zgłaszając uwagi do projektu ustawy, Izba miała świadomość, że nie wszystkie nasze propozycje będą przyjęte. Liczyliśmy jednak, że niektóre propozycje zostaną wykorzystane. Rzeczywistość jest jednak inna. Stawia to pod znakiem zapytania sens uczestnictwa Izby w konsultacjach społecznych i ponoszenia bezefektywnych nakładów pracy."
To oczywiście tylko fragment dyskusji, która odbyła się pod auspicjami Kongresu Budownictwa. Szkoda, że nie uczestniczył w niej na bieżąco Minister Dziekoński, ale obietnicy dotrzymał - wrócił, by się do niektórych spraw ustosunkować. "Nie wszystkie uwagi (tzw. uwag szczegółowych zgłoszono do Prawa budowlanego - 363, do ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym - 646) zostały uwzględnione, bo uwzględnione być nie mogły. Wiele kwestii, które postulujecie Państwo uregulować prawem, powinien regulować dobry obyczaj" - bronił m.in. takimi argumentami zapisów projektu.
W sumie to dobre założenie, bo rzeczywiście Polacy przyzwyczaili się do prawa szczegółowego, które i tak nigdy do końca nie jest w stanie przewidzieć wszystkich możliwych sytuacji. Z kolei co w prawie nie zabronione jest dozwolone może być pułapką dla polskiej fantazji i ścieżek interpretacyjnych. Potrzeba tu rzeczywiście merytorycznego kompromisu, ale do jego stworzenia zabrakło .... Dobrego obyczaju?
Foto: CzeM