Chińska wiedza i doświadczenie...
Oprócz Wielkiego Muru, niewiele wiedzieliśmy jeszcze niedawno o chińskiej sztuce budowania. Wszystko zmieniło się po 2001 roku, gdy Pekin został gospodarzem igrzysk olimpijskich w 2008 roku i w kraju rozpoczęto budowę nie tylko obiektów sportowych, ale też i niezbędnej infrastruktury. Efekty i tempo prac zadziwiły cały świat, chwalono jakość obiektów. Nic więc dziwnego, że teraz cała rzesza chińskich firm (a w jednej może być i zatrudnionych kilkadziesiąt tysięcy ludzi) szuka pracy poza granicami kraju, nawet w tak dalekich dla nich krajach jak Wielka Brytania czy Polska...
Od początku naszych przygotowań do EURO 2012 przewija się wątek udziału chińskich konsorcjów w budowę polskich obiektów sportowych oraz infrastruktury. Oponenci takiej opcji argumentują, że konsorcja spoza UE uderzają w rodzime i europejskie firmy budowlane m.in. bezkonkurencyjnymi - niskimi cenami. Wygrana w przetargach dzięki niższej ofercie cenowej i nieznajomości rynku może przełożyć się na marną jakość prac, wydłużone terminy realizacji a nawet problemy z odbiorem inwestycji. Są jednak tacy, którzy twierdzą, że wcale tak być nie musi...
Chińskie konsorcja budowlane mają olbrzymie doświadczenie zdobyte w przygotowaniach do igrzysk. Tylko w Pekinie, oprócz infrastruktury olimpijskiej, zbudowano cztery dzielnice biznesu, dziesięć dróg przelotowych, pięć linii metra i sześć obwodnic. W prace zaangażowano miliony robotników i wydano ok. 40 mld dolarów.
- Warto wykorzystać zdobytą przez Chińczyków wiedzę i doświadczenie. Zachęcamy polskie firmy budowlane i drogowe, które realizują inwestycje na EURO 2012, do współpracy z Azjatami jako podwykonawcami inwestycji - twierdzi Katarzyna Pawełek z firmy konsultingowej K&K Selekt, specjalizującej się w prowadzeniu międzynarodowych projektów z dziedziny HR.
Jak wynika z badania telemarketingowego przeprowadzonego przez K&K Selekt w sierpniu 2009 r., dotyczącego planowanego zatrudnienia w branży budowlanej i drogowej, ponad połowa ankietowanych firm poszukuje wykwalifikowanych i doświadczonych pracowników. Jednocześnie większość pracodawców skarży się na braki kadrowe na polskim rynku pracy.
- W takich przypadkach zaangażowane azjatyckich podwykonawców mających wyspecjalizowanych fachowców jest jedynym i najlepszym rozwiązaniem - twierdzi Katarzyna Pawełek. - Polskim firmom rekomendujemy nawiązanie współpracy z chińskimi firmami prowadzącymi bliźniaczą działalność. Efektem jest wykonywanie przez azjatyckich specjalistów tzw. usługi eksportowej na rzecz polskiego przedsiębiorcy. Taki układ chroni interesy polskich budowlańców i eliminuje problem z rotacją pracowników. Dodatkowo powoduje redukcję kosztów produkcji i sprzyja wymianie doświadczeń między firmami.
Przypomnijmy, że w Polsce najbardziej jest dzisiaj znane konsorcjum China Overseas Engineering Group Co. Ltd, które wygrało kontrakty na dwa odcinki autostrady A2, ale przegrało przetarg na budowę centralnego odcinka II linii warszawskiego metra. Znana jest sprawa koczowania chińskich pracowników pod własną ambasadą w stolicy, gdy zatrudniająca ich polska firma zalegała im z wynagrodzeniem i nie mieli za co nawet wrócić do kraju. Ale takimi przypadkami jak ten ostatni zajmuje się najczęściej Państwowa Inspekcja Pracy lub organy ścigania. Jednak takie firmy, które wygrywają kontrakty, które z powodzeniem mogłyby realizować rodzime przedsiębiorstwa, są rzeczywiście postrzegane przez polskich przedsiębiorców jako zagrożenie. Przecież nie ma na rynku tyle zleceń, byśmy nie dali rady sami. Co innego, gdyby zabrakło mocy, podwykonawstwo brzmi nieźle...
Autor: K&K Selekt