Chińczyk wybuduje wszystko...

2008-09-01 10:37

"Chińskie firmy są przygotowane, żeby przed EURO 2012 zbudować w Polsce wszystko: autostrady, metro, stadiony, szybkie koleje" - powiedział po kolejnej wizycie w Pekinie minister sportu Mirosław Drzewiecki. Tym razem była to wizyta docelowa - nasz przedstawiciel rządu spotkał się z przedstawicielami chińskich firm, które przed igrzyskami budowały niezbędną na olimpiadę infrastrukturę. I tak pracownicy z Chińskiej Republiki Ludowej stali się kartą przetargową firm konkurujących o realizację polskich inwestycji.

W połowie września - jak poinformował minister Drzewiecki - do Polski przyjadą przedstawiciele chińskich firm, którym zostanie przedstawiony zakres inwestycji planowanych przed EURO 2012. Wcześniej do Chin pojedzie wicepremier Waldemar Pawlak, który będzie kontynuował wstępne rozmowy przeprowadzone przez wicepremiera Schetynę i ministra Drzewieckiego. (źródło: PL.2012)

"Coraz bardziej mnie denerwuje, że Polska nagle stała się łowiskiem dla tych, którzy chcą u nas budować wszystko dwa, nawet trzy razy drożej niż robili to we Francji czy w Niemczech. Na to naszej zgody nie będzie. Otrzymaliśmy propozycję wybudowania w Warszawie 6 km odcinka metra za 6 mld złotych. To propozycja bezczelna, nie jesteśmy zmuszeni płacić dwa razy drożej, niż wynosi rzeczywisty koszt inwestycji" - uważa minister sportu. (źródło: PAP)

Chińskie firmy będą uczestniczyły w przetargach na takich samych zasadach, jak wszystkie inne.

Ogrom inwestycji do zrealizowania w latach 2008-2012, związanych z EURO 2012, przy nieustannych sygnałach o przeciągających się procedurach związanych z ustalaniem kto o czym ma decydować, gdzie co ma być zlokalizowane (i czy w ogóle ma być), kto co będzie budował i za ile - sprawia, że już nawet najwięksi entuzjaści EURO 2012 w Polsce pytają: kto to wszystko zbuduje w tak krótkim czasie? Chińczycy! - aż chciałoby się zakrzyknąć za naszym ministrem sportu. Przecież pokazali co potrafią budując obiekty olimpijskie. I to tak szybko... Dlaczego?
Chińczycy budowali szybko, bo budowali wszyscy. Odgórny nakaz rozbiórki własnych domów (jeżeli stały na terenie planowanej inwestycji) i włączania się w tworzenie obiektów którymi miał i zachwycił się świat - to właśnie ten cud, to "szybko". A że chiński stadion narodowy to coś naprawdę niezwykłego potwierdza fakt, że trafił na nowe banknoty dziesięciojuanowe zamiast przewodniczącego Mao! Oczywiście była to edycja ograniczona (6 mln sztuk).

Polska to nie Chiny. Sam Chińczyk nie pomoże. Tańszy pracownik? Niekoniecznie. Najczęstszą formą zatrudniania pracowników z Dalekiego Wschodu jest umowa eksportowa na wykonanie danej usługi - nie ma płacenia podatków, ZUS czy innych świadczeń - czyli to nie pracodawcę a nasze państwo kosztuje. Tyle, że zagranicznemu pracownikowi polski pracodawca winien zapewnić mieszkanie, wyżywienie, przeloty do rodzimego kraju, często konieczne jest przeszkolenie... Z doświadczeń naszych firm wynika, że chiński podwykonawca często jest droższy w samej robociźnie o 30% od podwykonawcy polskiego. Naprawdę jesteśmy zmuszeni szukać wykonawców poza granicami RP?

"Polskie firmy budowlane zrzeszone w organizacjach pozarządowych, od 2004 roku, tj. od wejścia Polski do UE, mając na uwadze przewidywaną poprawę koniunktury oraz zwiększony dopływ środków unjnych i z tym związane inwestycje, podjęły działania zmierzające do znacznego zwiększenia własnego potencjału wykonawczego. Rozbudowały struktury wykonawcze, rozszerzyły park maszynowy, znacznie zwiększyły zatrudnienie - mimo dużego odpływu siły roboczej do Europy Zachodniej, zwiększyły swoje zdolności kredytowe i wydolność finansową" - zapewnia Józef Zubelewicz, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa i prezes zarządu ERBUD SA.
Podjęte działania firm budowlanych i podpisane umowy ze szkołami (z inicjatywy PZPB), na mocy których firmy przejmują szkolenia praktyczne, zwiększyły napływ kandydatów do szkół, czego efekty mamy odczuć jeszcze w tym roku. Znaczny wzrost płac w branży (w ostatnich 2 latach wzrastały w tempie 15,5%), wzrost wartości złotego oraz niespełnione oczekiwania względem pracy za granicą - mobilizują naszych emigrantów do powrotu.
"Aktualnie wykonawcze firmy budowlane dysponują rezerwą mocy produkcyjnych szacowaną na ca 20%. W branży drogowej jest ona jeszcze wększa. Dysponując rezerwami w potencjale wykonawczym nie powinno się prowadzić rozważań o konieczności wprowadzenia firm azjatyckich na rynek polski jako generalnych wykonawców (...) Byłoby to ze szkodą dla inwestycji, jak i dla polskich firm budowlanych" - kontynuuje Józef Zubelewicz. "Dobrym przykładem jest rynek hiszpański, gdzie po wejściu do UE przez ponad 10 lat hiszpańskie firmy budowlane, bez sprowadzania generalnych wykonawców z zagranicy, rozwinęły swój potencjał wykonawczy absorbując w 100% środki unijne przeznaczone na inwestycje, stając się potentatem wykonawczym i finansowym w Europie. Dysponując taką siłą są w stanie, w przypadku obniżenia koniunktury w swoim kraju, bezproblemowo działać poza jego granicami, czego najlepszym przykładem jest ich aktywność w Polsce".

Potencjał polskich firm budowlanych jest według oceny PZPB wystarczający, aby zrealizować inwestycje związane z EURO 2012. Obecnie jest wykorzystywany w około 50% w związku z dużymi opóźnieniami, jakie występują przy zlecaniu robót. A wydawałoby się, że o tym iż EURO 2012 to szansa dla polskiego budownictwa nikogo już nie trzeba przekonywać...

Tak czy inaczej temat obywateli ze Wschodu w polskim budownictwie jest i będzie jeszcze długo obecny. Potrzebujemy ludzi do pracy. To fakt. Jednak forma pracy firm pośredniczących (które przejmują oczywiście na siebie bezpośrednie rozliczanie ze wschodnim budowlańcem) w sprowadzaniu obcokrajowców do nas budzi przerażenie. W internecie łatwo zaleźć ogłoszenia typu: "Pracownicy z Chin, Wietnamu, Pakistanu, Azji. Tylko 2500 zł/miesięcznie dla spawacza czy murarza!", "UWAGA: Od maja 2008 mamy nowe, ciekawe i szybsze warunki dostawy pracowników budowlanych i spawaczy", czy "Pracownicy z Chin pracują tak samo energicznie jak Polacy w Anglii i nie zmieniają pracodawcy bo są związani odpowiednimi kontraktami uniemożliwiającymi im porzucenie pracy", "Na nasze usługi udzielamy gwarancji, tj. jeśli pracownicy nie zapewnią Wam pełnej satysfakcji wymienimy ich bezpłatnie na innych lub odeślemy ich z powrotem do domu"... Tego komentować już nie trzeba.

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.
Czytaj więcej

Materiał sponsorowany