Bez głosu rządu jak bez kropki nad "i"

2006-10-12 16:44

Tylko rząd może być strategicznym partnerem porozumienia, umożliwiającego likwidację patologii i dalszy rozwój rynku budowlanego. Konieczna jest m.in. likwidacja, a przynamniej zmniejszenie sięgającej 30 proc. szarej strefy. Projekt takiego porozumienia parafowali już przedstawiciele pracodawców i związków zawodowych tego sektora, co miało miejsce 3 października 2006 roku.

Dokument zawiera wspólne ustalenia, dotyczące funkcjonowania Zespołu Trójstronnego ds. Budownictwa (zespół taki miał powstać już w marcu tego roku, o czym zapewniał w lutym minister transportu i budownictwa Jerzy Polaczek - przyp. red.), rozwoju kadr na potrzeby tego rynku oraz dalszej poprawy warunków pracy. Zdaniem inicjatorów projektu odpowiednie, tj. stwarzające reguły uczciwej konkurencji muszą być warunki prawno-ekonomiczne działania podmiotów gospodarczych w tej sferze. Jasno należy też określić rolę Ministerstwa Budownictwa w związku ze zbliżającym się nowym okresem budżetowania i realizacją Narodowej Strategii Spójności w latach 2007-2013.

Konferencja, zorganizowana 3 października przez Konfederację Nieruchomości i Budownictwa oraz Związek Zawodowy "Budowlani", miała być okazją do wznowienia dialogu ze stroną rządową. Tę reprezentował sekretarz stanu w Ministerstwie Budownictwa, Piotr Styczeń.

Dlaczego dialog

Organizacjom pracodawców pomoże w zdefiniowaniu celu istnienia ich związków: chodzi przede wszystkim o negocjacje ze związkami zawodowymi i rządem na temat optymalnych rozwiązań na rynku pracy. Związki zawodowe dzięki dialogowi będą mogły lepiej określić wspólny interes branży lub firmy, w imieniu której występują, łatwiej będzie im też reprezentować grupowe racje pracowników. W opinii Zbigniewa Janowskiego, przewodniczącego Związku Zawodowego "Budowlani" merytoryczne przygotowanie i doświadczenie negocjacyjne związków nadal jest niewielkie. A strona trzecia, której do tej pory brakowało - czyli rząd, może wreszcie zrozumieć, że tylko dialog zdaje egzamin jako narzędzie wpływające na procesy społeczne i gospodarcze, łagodzące konflikty w środowisku.

Problemów do rozwiązania jest w budownictwie bardzo dużo: od nieokreślonego w praktyce, choć formalnie zapisanego w Kodeksie czasu pracy, poprzez pozbawiony wartości minimalnych i niezapewniający wydajności poziom wynagrodzenia, brak bezpieczeństwa pracy, ogromną szarą strefę, aż po sezonowość - która oznacza brak stabilności zatrudnienia i uniemożliwia planowanie kariery zawodowej w tym kierunku. - Od początku lat 90-ych polskie budownictwo jest wizytówką polskiego liberalizmu. Wydaje się, że kolejne ekipy rządzące nie godziły się na dialog, upatrując w nim zagrożenia dla odziedziczonej po poprzednim systemie pozycji - uważa Zbigniew Janowski.

Jednym z elementów porozumienia mogłaby być wspólna delegacja zagraniczna, reprezentująca Polskę w Europejskiej Federacji Przemysłu Budowlanego (FIEC).

Co poza dialogiem

Dowodem na to, że reprezentowani przez pracobiorców i pracodawców partnerzy społeczni rzeczywiście coś robią, jest przygotowany przez nich projekt zbiorowego układu pracy. Układ ma obejmować budownictwo i sektory związane z budownictwem. Dotyczyć będzie kwestii takich jak czas pracy, urlopy, wysokość minimalnego wynagrodzenia (dla poszczególnych stanowisk pracy, z uwzględnieniem czynników regionalnych), warunki pracy gwarantujące zachowanie bezpieczeństwa, szkolenia pracowników. - Takie układy istnieją w innych krajach, np. we Francji czy w Niemczech. Tutaj ta struktura jest bardzo rozbudowana i chroni nawet polskich pracowników, delegowanych przez polskich pracodawców, a pracujących jako podwykonawcy dla niemieckich inwestorów. Gdyby taki zbiorowy układ funkcjonował w Polsce, chroniłby zarówno Polaków, jak i cudzoziemców zatrudnionych w polskich firmach oraz Polaków zatrudnionych w firmach zagranicznych, które działają na terenie Polski - mówi Barbara Reduch-Widelska, prezes zarządu Konfederacji Budownictwa i Nieruchomości.

Proponowany układ to kolejny z elementów działania Zespołu Trójstronnego. Jednak dokument zostanie wprowadzony w życie niezależnie od tego, czy rząd podpisze porozumienie czy też nie. Dzięki temu, że na konferencji obecne były prawie wszystkie organizacje reprezentujące środowisko budowlane, projekt został przekazany do szerokiej konsultacji społecznej. Jej termin mija 31 października. - Ministerstwo Budownictwa jest informowane o naszych poczynaniach, ale główną pieczę nad pracami związanymi z tworzonym układem sprawuje Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej - dodaje prezes Reduch-Widelska.

Rząd w ogniu krytyki

Oceny pracy rządu i Ministerstwa Budownictwa są różne. Poseł Jan Bestry (niezależny, wykluczony z Samoobrony 21 września 2006 roku), będący przewodniczącym Sejmowej Komisji Infrastruktury, na temat prac resortu wypowiada się negatywnie: - Już kiedy powstało Ministerstwo Transportu i Budownictwa, w Komisji Infrastruktury byliśmy zgodni, że budownictwo powinno mieć własny resort. Z przykrością muszę jednak stwierdzić, że tym kawałkiem gospodarki nie udaje się sterować do dziś. Wychodzi bowiem na to, że ministerstwo jest administratorem, a nie kreatorem życia. Budownictwo potrzebuje dialogu. Resort nie spełnił nadziei, przynajmniej moich jako parlamentarzysty - mówił podczas konferencji.

Innego zdania jest Barbara Reduch-Widelska: - Minęło jeszcze za mało czasu, by oceniać działalność merytoryczną ministerstwa.

Nawet do tego, że 3 października Piotr Styczeń nie zdecydował się na podpisanie porozumienia, a jedynie wyraził "dobrą wolę", pani prezes podchodzi ze spokojem. - Nie dopatruję się w tym żadnych złych intencji. Z dokumentem trzeba się przecież zapoznać. Uważam, że szybkie tempo zmian strukturalnych i nazwisk w ministerstwie było niefortunnym zbiegiem okoliczności. Pozytywnie oceniam np. to, że minister Jaszczak przyjął nas, jako przedstawicieli środowiska, w krótkim czasie po objęciu stanowiska - dodaje.

Obecny na konferencji Piotr Styczeń zwrócił uwagę na to, że budownictwo stało się dziś konsumentem rozwoju gospodarczego. Jednak ważniejszym problemem jest według niego uporządkowanie polityki mieszkaniowej. Sytuację miałyby poprawić:

  • likwidacja zjawiska bezdomności i zamieszkiwania w warunkach uwłaczających ludzkiej godności;
  • zwiększenie powierzchni użytkowej, przypadającej na użytkownika lokalu mieszkalnego;
  • likwidacja zjawiska niedobrowolnego wspólnego zamieszkiwania;
  • poprawa stanu technicznego i energooszczędności budynków mieszkalnych;
  • gwarancja tytułu prawnego do mieszkania i obrotu nim na rynku.

Piotr Styczeń proponuje też, by nie spieszyć się z ocenami prac ministerstwa, lecz wstrzymać z tym jeszcze przez dwa do czterech lat. A co do tez posła Bystrego? - Z niektórymi wypadałoby się zgodzić - przyznaje.

Spotkanie 3.10.2006
Autor: Związek Zawodowy "Budowlani" Od lewej: Barbara Reduch-Widelska, Zbigniew Janowski, Piotr Styczeń
Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.
Czytaj więcej