Jan Wójcikiewicz: budowa sieciowych hoteli w Polsce jest wielką sztuką
O początkach działalności w branży hotelarskiej, planach na przyszłość, a przede wszystkim o swoim nowym hotelu Hilton w Gdańsku opowiada Jan Wójcikiewicz, prezes firmy Jan Wójcikiewicz Hotele.
Pierwszy hotel otworzył Pan w 1989 r. w Juracie. Później były Astor i Hanza. Skąd pomysł na działalność w branży hotelarskiej?
- Pomysł na działalność w branży hotelarskiej wziął się po części z uwielbienia podróży, które zaszczepił we mnie i moim synu mój ojciec. Jako młody student zwiedził jeszcze przed II Wojną Światową pół świata dorabiając sobie latem jako fotograf na statkach pasażerskich. Również duży wpływ na wybór branży wywarł fakt, że z branżą związana była moja żona, którą poznałem w Juracie, jako młodą absolwentkę AWF, pracującą wówczas, jako instruktorka wczasów odchudzających FWP. To nasz wspólny pomysł stworzenia własnych wczasów w latach osiemdziesiątych był początkiem inicjatywy, która ewoluuje do dziś.
Dlaczego postanowił Pan zainwestować w hotel sieci Hilton?
- Dlaczego Hilton? Globalizacja powoduje, że tak duże hotele miejskie czy biznesowe, które nie działają w ramach zorganizowanej grupy sprzedaży, bo taką przecież jest Hilton Worldwide, nie mają racji bytu. Wcześniej czy później muszą ulec konkurencji innych obiektów sieciowych. Dziś świadczenie usług o standardzie pięciu gwiazdek, co wiąże się przecież z „pięciogwiazdkowymi” kosztami, nie jest już możliwe bez udziału globalnej platformy sprzedaży. Goście hoteli Hilton, którzy posiadają karty lojalnościowe sieci stanowią w Europie od 25 do 70 proc. wszystkich gości. W praktyce oznacza to, że są to goście nieosiągalni dla wszystkich tych hoteli niesieciowych, w sąsiedztwie których znajduje się Hilton. Od początku jest to więc świadoma decyzja, która gwarantuje nam odpowiednie przychody w stosunku do nakładów na inwestycję. Dlaczego akurat Hilton? Dlatego, że jest to najlepiej rozpoznawalna marka sieci hotelowej. W tej branży Hilton jest jak Coca-Cola. To także niedościgniony wzór standardów hotelarskich, który z większym lub mniejszym powodzeniem próbuje naśladować każdy hotelarz, to synonim luksusu. Wybór był oczywisty, dlatego bardzo się cieszymy, że Hilton zdecydował się na współpracę z nami.
Rozmowy z właścicielami sieci trwały 3 lata. Czy trudno było osiągnąć porozumienie?
- Proces negocjacyjny był bardzo długi ze względu na szczególne umiejscowienie hotelu Hilton Gdańsk, mieszczącego się w sercu gdańskiej Starówki. Sieć musiała zrozumieć nasze utrudnienia, a my musieliśmy sprostać wszystkim wymaganiom dotyczącym szalenie wymagających standardów i spiąć to w całość, co jak widać chyba świetnie nam się udało.
Jakie były koszty inwestycji i skąd pochodziły środki na jej finansowanie?
- Wartość szacowana przed budową wynosiła 160 milionów. Dzięki ciężkiej pracy i umiejętnym negocjacjom z wykonawcami i dostawcami, prowadzonymI przez mojego syna przez ponad 2 lata, udało nam się ją obniżyć poniżej pierwotnego kosztorysu sprzed rozpoczecia inwestycji. Skąd pochodziły środki na inwestycję? Nikt nigdy nie buduje tylko z kredytu, niewiele też osób jest w stanie budować wyłącznie ze środków własnych. Zatem finansowanie inwestycji to kombinacja obu tych sposobów.
Jak układała się współpraca z autorem projektu architektonicznego i generalnym wykonawcą budynku?
- Współpraca zarówno z autorem projektu [prof. Stefan Kuryłowicz - red.], jak i generalnym wykonawcą [firma Budros - red.] układała się wzorcowo i dlatego udało się otworzyć hotel w terminie, co jest ogromnym wyzwaniem...
Hotel Hilton w Gdańsku został już otwarty. Czy może nam Pan opowiedzieć jakie wrażenie wywarł na pierwszych gościach?
- Ceremonia otwarcia, podczas której prezydent Gdańska Paweł Adamowicz przecinał wstęgę odbyła się 16 czerwca 2010. Hotel jest doskonale oceniany przez naszych gości. Unikalna lokalizacja w połączeniu z nowoczesnym budynkiem, idealnie wkomponowanym w architekturę Starego Miasta Gdańska spełniła oczekiwania gości. Wiele emocji budzi komleks Urban Beach z przeszklonym basenem na ostatniej kondygnacji budynku wraz z letnim tarasem, z którego roztacza się ujmujący widok na gdańską Starówkę.
Czy i gdzie planuje Pan następne inwestycje?
- W chwili obecnej jesteśmy w początkowej fazie planowania budowy kolejnego hotelu sieciowego, tym razem nie w Trójmieście, gdzie rynek hotelarski się nasycił. Nasza inwestycja przeprowadzona została w sposób wzorcowy, zdobyliśmy cenne doświadczenie, które możemy aktualnie wykorzystać oferując usługi inwestora zastępczego innym podmiotom zainteresowanym budową sieciowych hoteli w Polsce, co jest wielką sztuką...
Jak spędza Pan wolny czas, co jest Pana pasją?
- Od lat moja największa pasja jest niezmienna i są to podróże. Ostatnio ujęły mnie swym pięknem Seszele. Czas wolny spędzam najchętniej z wnukiem, który mam nadzieję kiedyś zostanie hotelarzem w trzecim pokoleniu.