Polski inżynier – „towar” eksportowy?
Kiedyś na pewno - inżynier, a szczególnie dobrze wyszkolony inżynier budownictwa, był cenionym pracownikiem na zagranicznych kontraktach. To właśnie dzięki nim, Polska wyrobiła sobie za granicą dobrą markę naszej branży budowlanej. Czy dzisiaj jest podobnie? Czy, gdy Unia Europejska i nie tylko, dała możliwości niemal swobodnego wyboru kraju, w którym można podjąć pracę, inżynier budownictwa z Polski jest poszukiwany?
Inżynier tak, ale niekoniecznie inżynier budownictwa
- Na zagranicznych rynkach pracy przyszłością będą pracownicy wysoce wykwalifikowani z unikalną wiedzą – uważa Tomasz Szpikowski, prezes firmy rekrutacyjnej Bergman Engineering Polska. – Tak jak się nie da wybudować w Polsce elektrowni jądrowej siłami tylko polskich inżynierów z różnych dziedzin, tak za granicą mogą nie powstać rozwiązania bez udziału specjalistów z Polski.
Polska ma bardzo dobre uczelnie techniczne, jednak kształcimy inżynierów bez praktyki i wyraźnych specjalizacji. Ma to swoje zalety, gdyż polski inżynier jest bardziej uniwersalny, ma większe umiejętności w łączeniu różnych dziedzin czy zadań. Na kierunkach technicznych i ekonomicznych studiuje obecnie niemal 1/3 wszystkich studentów, dla których pracy w kraju nie wystarczy. Alternatywą jest praca za granicą.
Średnie wynagrodzenie brutto inżyniera w Polsce wynosi ok. 7000 zł, a na przykład we Włoszech inżynier zarabia nawet 30 000 zł. Inżynier z branży paliwowej (Oil&Gaz) ma w Polsce pensję ok. 15 000 zł, w Norwegii taki sam specjalista dostaje wynagrodzenie nawet w wysokości 46 000 zł.
Budownictwo w Europie Zachodniej generalnie spowolniło, bo tam po prostu już wybudowano drogi i autostrady, nie ma już potrzeb mieszkaniowych na dużą skalę. A zatem nawet dobrze wykwalifikowany inżynier budownictwa będzie miał problem ze sprzedażą swoich usług. Branże, w których obecnie rośnie za granicą popyt na inżynierów ze ścisłymi specjalnościami to: motoryzacja, energetyka, Oil&Gaz, chemiczna (tworzywa sztuczne, kosmetyki) i koleje. A poszukiwani są głównie inżynierowie specjaliści zarządzania produkcją, nowych technologii grzewczych i ochrony środowiska.
- Największą wadą naszego systemu kształcenia inżynierów jest brak centrów badań i rozwoju, w których mogliby zdobywać praktykę i specjalizować się. Potrzebna jest też współpraca uczelni z rynkiem pracy w tworzeniu kierunków studiów, na które jest rzeczywiste zapotrzebowanie – uważa Tomasz Szpikowski. Dodaje również, że dla inżynierów powracających z kontraktów nie ma warunków do zatrzymania ich w kraju wraz ze zdobytą przez nich wiedzą i doświadczeniem do rozwijania już na gruncie polskim.
Contracting zamiast etatu
Contracting to jedna z najszybciej rozwijających się na rynku pracy inżynierów form zatrudniania. Najczęściej z contactingu korzystają takie branże jak: produkcja i przemysł maszynowy, usługi dla firm i IT.
W ramach contractingu wykwalifikowany inżynier staje się jako interim manager, czyli menedżer do wynajęcia. To przyszło do Europy z USA i szybko się przyjęło, bo pracodawcom obniża koszty zatrudnienia. Sytuacje, w których pracodawca korzysta z contractingu to na przykład określone kompetencje pracownika na czas konkretnego projektu, restrukturyzacja, prowadzenie dużego projektu, wzmocnienie swojego zespołu czy zastępstwo.
Interim manager, czyli wynajęty czasowo inżynier może liczyć na korzystniejsze zarobki, niż gdyby pracował na etacie (bo od takiego kontraktu pracodawca nie odprowadza wysokich składek), zdobędzie wiedzę o nowych technologiach, które jeszcze dodatkowo podwyższą jego kwalifikacje. Warunkiem sine qua non, by stać się takim pracownikiem jest oczywiście znajomość języków obcych.
I jeszcze jedna uwaga. Tacy wyspecjalizowani inżynierowie raczej sami nie poszukują pracy, bo tam gdzie sa zatrudnieni i tak mają korzystne warunki. Ich wyszukiwaniem zajmują się firmy rekrutacyjne i headhunterzy.
- Specjalista nigdy nie będzie bezrobotny – zapewnia szef Bergman Engineering Polska, którego firma znalazła pracę dla około 600 inżynierów lub fachowców z unikalnymi umiejętnościami, jest też wśród nich bardzo niewielka grupa z branży budowlanej (np. technolog, czy nadzór budowlany). Tomasz Szpikowski przyznaje, że jego firma z rezerwą zajmuje się tym sektorem, bo wydaje mu się, że w budownictwie panuje powszechny zwyczaj oszukiwania i istnieje ogromne zagrożenie, że tzw. klient nie zapłaci i trzeba będzie domagać się należnego wynagrodzenia sądownie, a na to szkoda czasu. Nie jest to pochlebna opinia, ale takie są też fakty i nie ma co z tym dyskutować.
Natomiast z bieżących trendów na światowych rynkach należy wyciągnąć wnioski – bez względu na dziedzinę korzystna dla inżyniera staje się specjalizacja, no i że warto uczyć się innych języków. A być może kiedyś odezwie się do takiego inżyniera jedna z firm Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia (SAZ), największej w Polsce branżowej organizacji zrzeszającej agencje specjalizujące się w dostarczaniu wybranych usług HR. SAZ to ponad 200 biur, oddziałów i przedstawicielstw na terenie całego kraju i za granicą.