Uproszczone procedury wciąż w ustawodawczej poczekalni
Projekt nowej, rządowej ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym zapowiadał rewolucję na rynku nieruchomości. Uproszczone procedury poprzedzające inwestycje budowlaną - w obrębie miast - miały udostępnić pod budowę tereny, których zagospodarowanie w ten sposób było niemożliwe ze względów administracyjnych. Miały...
Najważniejsze z projektowanych zmian to:
1. likwidacja wymogu pozwoleń na budowę dla budownictwa mieszkaniowego w odniesieniu do budynków mieszkalnych o powierzchni nie przekraczającej określonych limitów powierzchniowych i wysokościowych (o powierzchni użytkowej do 5 000 m2 i wysokości do 12 m) oraz uproszczenie pozostałych procedur,
2. likwidacja procedury administracyjnej odrolnienia w odniesieniu do wybranych kategorii gruntów rolnych.
"Zmiany te byłyby bardzo korzystne dla właścicieli nieruchomości, naszych potencjalnych klientów" - twierdzi Tomasz Branecki z agencji nieruchomości Jartom. "Przede wszystkim ułatwiłyby życie właścicielom nieruchomości, wielu z nich nie jest obecnie w stanie w pełni wykorzystać potencjału swoich gruntów tylko dlatego, że brak jest lokalnych planów zagospodarowania przestrzennego. Atrakcyjne działki, położone w dobrych lokalizacjach, pozostają często bezużyteczne z powodu przeszkód administracyjnych" - dodaje.
Uproszczenie procedur związane miało być ze zlikwidowaniem decyzji o warunkach zabudowy, podstawą inwestycji byłyby zapisy miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, a w szczególnie uzasadnionych przypadkach - standardy urbanistyczne.
"Nagle na rynku pojawiłaby się ogromna liczba dostępnych dla klientów gruntów. W związku z tym, że wzrosłaby konkurencja wśród sprzedających, ceny działek by spadły". analizuje Olga Wałkiewicz, dyrektor Jartom. "Nasi klienci w krótkim czasie mogliby wybierać w dużej ilości atrakcyjnych nieruchomości."
Przewidziane w rządowym projekcie ustawy - odrolnienie działek rolnych klasy IV, V i VI znajdujących się w granicach większych miast - tylko wzmocniłoby proces spadku cen nieruchomości. Choć zjawisko to miałoby różną intensywność, ponieważ wiele miast posiada w swoich granicach bardzo niewielki procent gruntów rolnych. Kontrowersyjny, według Jartom, w przygotowywanej ustawie był pomysł wprowadzenia stałej opłaty adiacenckiej. Według obowiązujących przepisów, odpowiednio - wójt, burmistrz, prezydent miasta - pobiera jednorazową opłatę: rentę planistyczną, w przypadku, gdy wartość nieruchomości wzrasta w związku ze zmianą planu zagospodarowania przestrzennego, a właściciel sprzedaje ją w ciągu 5 lat od zmian w tym planie. Do tej pory określona była jedynie górna granica opłaty (do 50% różnicy miedzy wartością, jaką nieruchomość miała przed wybudowaniem urządzeń infrastruktury technicznej a wartością, jaką nieruchomość ma po ich wybudowaniu). W praktyce, organy samorządu lokalnego często w podejmowanej uchwale określały wysokość stawki procentowej opłaty adiacenckiej na bardzo niskim, wręcz symbolicznym, poziomie. Nowa ustawa miała ustanowić stałą opłatę w wysokości 25% kwoty o jaką wzrosła wartość nieruchomości.
Ministerstwo Infrastruktury zamierzało doprowadzić do tego, by nowe przepisy o planowaniu przestrzennym obwiązywały od 2008 roku. W czerwcu 2007 r. Sejm skierował rządowy projekt do Komisji Infrastruktury oraz Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej. Skutkiem podjęcia uchwały o rozwiązaniu Sejmu prace nad projektem ustawy zostały niestety przerwane. Pożądane byłoby, aby pod obrady Sejmu nowej kadencji projekt ustawy powrócił możliwie szybko.