W pracy cenię niezależność. Artur Majczak o pracy w Tebodin SAP-Projekt

2010-08-31 17:21
Artur Majczak, dyrektor oddziału Tebodin SAP-Projekt w Katowicach
Autor: Tebodin SAP-Projekt Artur Majczak, dyrektor oddziału Tebodin SAP-Projekt w Katowicach

O początkach pracy w Tebodin SAP-Projekt, a także o systemie Projektuj i Buduj oraz o swoich pasjach opowiada nam Artur Majczak, dyrektor oddziału firmy w Katowicach.

- Rok 2010 zaczął się w Pana karierze bardzo dobrze, został Pan dyrektorem biura Tebodin SAP-Projekt w Katowicach. Jak wyglądała Pana droga od początku pracy w Tebodin?
- Tak, mimo ogólnego odczucia że rok 2010 dla gospodarki nie jest najlepszy dla mnie zaczął się dobrze. Przede wszystkim wróciłem na Śląsk, gdzie mam rodzinę, dostałem nowe wyzwania i możliwości.
W obecnej firmie pracuję od lutego 2005, kiedy to przyszedłem z Transprojektu Kraków, aby rozwijać dział infrastruktury (początkowo dział drogowy). Na stanowisku Kierownika działu byłem odpowiedzialny za szeroko pojęty rozwój pracowni. Zaczynaliśmy od 3 osób i niewielkiego doświadczenia w branży. Szefowie firmy trafnie zdecydowali rozwinąć dział infrastruktury na początku boomu w branży, który to trwa do dzisiaj, a swój szczyt miał w 2007, 2008 r. Na przełomie 2006/2007 zostałem dyrektorem działu infrastruktury i moja odpowiedzialność została rozszerzona o zdobywanie kontraktów, które pozwolą utrzymać i rozwinąć dział. Dzięki współpracy z konsorcjantami z Niemiec, Słowacji, Hiszpanii zrealizowaliśmy duże projekty infrastrukturalne, które zbudowały nam referencje oraz doświadczoną kadrę.
W międzyczasie, od września 2007, uczestniczyłem w tworzeniu oddziału Tebodinu w Katowicach, opartego głównie na projektach infrastrukturalnych. W latach 2008, 2009 byłem odpowiedzialny za dział infrastruktury w Warszawie i Katowicach. Zwiększająca się ilość projektów oraz ilość pracowników w obu pracowniach spowodowała, że zarząd zdecydował się na rozdzielenie tych funkcji i odpowiedzialności. Pod koniec roku 2009 zostałem miło zaskoczony przez powierzenie mi prowadzenia całego oddziału Katowice, gdzie oprócz działu infrastruktury był prężnie działający dział środowiskowy oraz zaczątki działu przemysłowego.

- Koordynował Pan realizację Autostrady A4. Są problemy związane z jej budową? Możemy mówić o oddaniu odcinka na EURO 2012?
- Projekt autostrady A4 Rzeszów-Jarosław był to pierwszy duży projekt infrastrukturalny, który został w całości prowadzony i koordynowany w biurze Katowickim. Myślę że wszyscy w oddziale możemy być z tego faktu dumni.
Harmonogram wykonawczy dla budowy odcinka autostrady A4 Rzeszów-Jarosław jest bardzo napięty. Wyłonienie wykonawcy robót odbyło się w sierpniu 2010, co wskazuje na to, że wyłoniona firma będzie miała trudne zadanie przed sobą, aby zdążyć z wybudowaniem odcinka autostrady na Ukrainę przed rozpoczęciem mistrzostw Euro 2012.
Zaryzykuję twierdzenie, że realne szanse na ukończenie w terminie są niewielkie. Do problemów technicznych związanych z budową tak długiego i skomplikowanego odcinka, dochodzą problemy logistyczne związane z bardzo dużym frontem robót oraz faktem, że w rejonie Rzeszowa mniej więcej w podobnym czasie ruszyły lub ruszą inne bardzo duże inwestycje infrastrukturalne - autostrada A4, sąsiednie odcinki, droga ekspresowa S19 oraz przebudowa dróg krajowych. Sam fakt dostarczenia materiałów jest niezwykle trudną operacją. Koordynacja robót oraz nadzorowanie tak dużych inwestycji w tak krótkim czasie stawia kolejne wyzwania dla firm nadzorujących, wykonawcy oraz dla GDDKiA. W napiętych harmonogramach realizacyjnych nie ma rezerw czasowych na warunki atmosferyczne oraz działania sił wyższych. Wiele odcinków podkarpackich dróg nie jest w dobrym stanie po ostatnich powodziach, a należy pamiętać, że dostarczenie milionów ton materiałów odbędzie się za pomocą transportu samochodowego.
Myślę, że należy skupić się na poprawnym wykonaniu inwestycji nawet kosztem nie dotrzymania terminu Euro 2012. Tak duże inwestycje z założenia powinny służyć wiele lat i nie można ich rozpatrywać w kontekście daty Euro 2012. Jeśli dobre wykonanie i zapewnienie jakości będzie wymagało przesunięcia terminu ukończenia inwestycji o kolejny rok, należy podjąć trudną i niepolityczną decyzję, że ciągłości autostrady A4 na Ukrainę nie będzie przed mistrzostwami. Uważam, że urealnienie naszych planów infrastrukturalnych co do Euro 2012 wpłynie korzystnie na jakość inwestycji, które przecież nie są wykonywane na jedno wydarzenie, ale dla pokoleń.

ZOBACZ TAKŻE: Autostrada A1: Tebodin w konsorcjum z Biurem Ciechański i Haładaj podpisało umowę z GDDKiA

- System Projektuj i Buduj. Jest Pan jego zwolennikiem? Głównymi zaletami są chyba ciągłość i szybkość realizacji inwestycji. Tebodin SAP-Projekt aktywnie działa na tym polu?
- Nasza firma Tebodin brała i bierze udział w kilku przetargach Projektuj i Buduj. Mimo, że jesteśmy bardzo aktywni na rynku infrastrukturalnym w Polsce, na chwilę obecną nie mamy dużych doświadczeń w kontraktach Projektuj i Buduj.
Tebodin jest firmą, która swoim zakresem usług nie obejmuje robót budowlanych, więc z biznesowego punktu widzenia lepszym systemem dla firmy jest system projektuj. W tym klasycznym układzie klientem dla nas jest Inwestor, a nie Generalny wykonawca. To pozwala nam na samodzielną koordynację, bardziej dokładną ocenę ryzyk, precyzyjne określenie odpowiedzialności oraz pozwala na śmielsze, czasami wizjonerskie rozwiązania projektowe.
Ja osobiście jestem zwolennikiem projektuj i buduj. Przy założeniu, że inwestor jest świadomy tego, co chce wybudować i określi to na przetargu w Programie Funkcjonalno-Użytkowym, mamy w całym procesie jeden podmiot – wykonawcę robót, który jest odpowiedzialny za rozwiązania, terminy oraz realizację całej inwestycji. Pozwala to uniknąć takich sytuacji, kiedy podmioty w trakcie realizacji inwestycji bardziej są zorientowane na wykorzystaniu błędów i problemów jako argumentacji co do zmiany terminów i ceny kontraktowej, niż w rozwiązaniu owych problemów.
Poza tym w klasycznym układzie gdzie na projekt i budowę są osobne niezależne przetargi, bywa tak, że w trakcie wykonywania robót budowlanych inwestor nie zgadza się na optymalizowanie rozwiązań podpierając się zapisami Prawa Zamówień Publicznych oraz groźbą utraty dotacji unijnych za roboty zamienne. Niestety tak się często zdarza, że projekty nie są wykonane idealnie, a presja wykonania robót budowlanych w terminie oraz groźba utraty części dotacji unijnych powoduje, że inwestor oraz wykonawca wybierają mniejsze zło i realizują roboty zgodnie z projektem mino, że niektóre rozwiązania warto byłoby zmienić z korzyścią dla wszystkich stron. Tak więc dobrze przygotowane założenia do przetargu Projektuj i Buduj, a później ścisła kontrola nadzoru inwestorskiego pozwalają zoptymalizować rozwiązania, koszty i terminy wykonania inwestycji.
Wydaje się że w najbliższych latach będzie coraz więcej inwestycji w systemie Projektuj i Buduj.

ZOBACZ TAKŻE INNE REALIZACJE FIRMY: Tebodin SAP-Projekt otrzymało zlecenie na przeprowadzenie procesu certyfikacji BREEAM

Artur Majczak, dyrektor oddziału Tebodin SAP-Projekt w Katowicach
Autor: Tebodin SAP-Projekt Artur Majczak, dyrektor oddziału Tebodin SAP-Projekt w Katowicach
Artur Majczak, dyrektor oddziału Tebodin SAP-Projekt w Katowicach
Autor: Tebodin SAP-Projekt Artur Majczak, dyrektor oddziału Tebodin SAP-Projekt w Katowicach

- Co w pracy w Tebodin SAP-Projekt ceni Pan najbardziej?
- Myślę że niezależność. Tebodin jest korporacją, a ta wielu ludziom kojarzy się z brakiem niezależności. Ja odczuwam to inaczej. Jeśli firma ma dobrze ustawione procedury i odpowiednich ludzi do jej stosowania, to mamy bardzo przewidywalne środowisko do realizacji planów. Poza tym taka firma - tak jak dobry pracownik - potrafi się uczyć i korygować własne błędy. Uważam, że to bardzo ważne w planowaniu długoterminowym, aby mieć przewidywalne warunki brzegowe. Tak naprawdę duża decyzyjność i niezależność w firmie zaczyna się od poziomu Project Managera, który to działa jak samodzielna firma na realizowanych projektach. Ma dużą samodzielność, kształtuje wyniki finansowe firmy, oraz wizerunek przed klientami. Bardzo cenię narzędzia do zarządzania i kontroli kosztów oraz pełen dostęp do wszystkich informacji finansowych, również dla kadry niższego szczebla. Taka transparentność firmy powoduje, że bardziej poczuwamy się gospodarzami i możemy na bieżąco prognozować rezultaty naszych pomysłów. W dużych firmach, korporacjach dobre jest również to, że nie skupiamy się na szybkim jednorazowym biznesie, ale raczej na stabilnym rozwoju gwarantowanym polityką firmy.

- Znajduje Pan czas na żeglowanie lub inne swoje pasje? Proszę opowiedzieć o swoich przygodach żeglarskich. Od dawna ma Pan patent?
- Sentyment do żeglowania mam z liceum i studiów, kiedy łatwiej było nam zebrać załogę na rejs. Po studiach, kiedy założyłem rodzinę było coraz ciężej, dlatego spróbowałem wind surfingu, który w zasadzie nie wymaga niczego poza wiatrem i wodą. Staram się regularnie pływać na desce i doskonalić technikę.
Natomiast patent żeglarski zrobiłem dosyć późno, bo w 2000 roku, a tak naprawdę najwięcej wypływanych rejsów mam przed zrobieniem patentu. Miałem szczęście spotkać ludzi z pasją, z którymi dużo pływałem, biorąc udział również w lokalnych regatach. Udało mi się pożeglować żaglowcem "Pogoria" po morzu Śródziemnym. Bardzo lubię wodę i wiatr, więc zawsze, jeśli gdzieś wyjeżdżam próbuję skorzystać z tego świetnego połączenia. Pływałem na kilku akwenach i pewnie, jak dla każdego żeglarza, tzw. przygody były związane z nieprzewidywalnymi warunkami atmosferycznymi. Dopiero z perspektywy czasu człowiek widzi, że bywało na wodzie niebezpiecznie i czasami zakończenie mogło być mniej przyjemne. Chyba jak w każdym sporcie również w żeglarstwie jest potrzeba odrobiny adrenaliny oraz ryzyka. Żeglując na pewno można te elementy znaleźć.
Jak wspomniałem obecnie pływam na wind surfingu i staram się uzupełniać tym sportem stałą potrzebę wiatru i wody. W pewnym sensie jest to mój przepis na odskocznie od codziennych obowiązków.

- Wiem, że gra Pan w brydża. Spotkania brydżowe pomagają zrelaksować się po ciężkim tygodniu pracy?
- Tak, grywam w brydża. Lubię ten sport, bo wymaga strategicznego myślenia. Na pewno jest okazją do spotkań ze znajomymi. Brałem udział w zawodach i wtedy mój brydż miał poniekąd charakter sportowy. Bywało, że graliśmy 3 dni z rzędu, po 8 godzin, a na każde rozdanie było tylko 10 min. Teraz brydż jest bardziej towarzyski i w węższym gronie. Relaksują mnie natomiast sporty trochę bardziej siłowe i najlepiej na świeżym powietrzu. Jak wspomniałem wcześniej lubię żeglowanie, wind surfing, ponadto rower oraz narty. Im więcej mam wspólnego z aktywnym sportem tym lepiej się czuję, chociaż kilka partyjek brydżowych w dobrym towarzystwie też poprawia mi humor :)

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.
Nasi Partnerzy polecają
Czytaj więcej

Materiał sponsorowany