Rynek usług GIS jest nasycony, ale brakuje jednolitych standardów
Elbląski System Informacji Przestrzennej to nie novum w sensie technologicznym, natomiast na uwagę zasługuje to, że jest on bardzo porządnie i konsekwentnie wdrażany. W istocie GIS - jako narzędzie - został wbudowany w system informatyczny, obsługujący samorząd miejski. A samorząd dogadał się w tym celu z jednostką zewnętrzną, tj. ośrodkiem geodezyjnym, który świadczy swoje usługi na zasadzie outsourcingu...
Takie modele współpracy są dobrze znane i od lat sprawdzają się na Zachodzie. Moderatorem merytorycznym konferencji, organizowanej przez Centrum Promocji Informatyki, jestem co roku. W tym roku (2006 - przyp. red.) po raz pierwszy nie zaprezentowała się publicznie żadna z firm, tworzących oprogramowanie GIS. Dlaczego? Powodów jest na pewno kilka. Konferencji poświęconych GIS odbywa się teraz bardzo dużo, tj. kilkadziesiąt w ciągu roku. Stąd mniejsza liczba uczestników, a tym samym prezentacji na każdej z imprez. Rynek firm tworzących oprogramowanie GIS w Polsce stanowi około 20 firm. Te liczące się, największe - których jest około trzech, czterech - zajmują na tyle duży segment, że nie muszą pojawiać się na każdej konferencji, a wręcz stać je, by organizować takie imprezy dla własnych użytkowników. Dla porównania: według amerykańskiej firmy Daratech, lidera w zakresie raportowania o rynku informatycznym, w 2006 roku na światowym rynku istniało 27 wielkich korporacji informatycznych, zajmujących się m.in. GIS, a ich udział w sprzedaży oprogramowania wyniósł 80 proc. Z moich obserwacji wynika też, że dziś w Polsce zmienia się ta część rynku, która jest związana z marketingiem produktu. Zasadniczym problemem pozostaje to, że brakuje wiedzy na temat możliwości zastosowań GIS - zarówno wśród zwykłych pracowników, jak i, a może przede wszystkim wśród osób podejmujących kluczowe decyzje w firmach. Często zdarza się, że administracja jest odgórnie wyposażona w systemy i zasoby danych, jednak te dublują posiadane zasoby i nie wnoszą do nich nic nowego ani pod względem jakości informacji, ani sprawności zarządzania. Większość ludzi nic nie wie o GIS i w naturalny sposób broni się przed tym jak przed czymś obcym, nieznanym. Zaś wiedza tych, którzy w GIS się specjalizują - w sumie tylko kilkunastu osób w skali kraju, w rażący sposób odstaje od przeciętnej. Brakuje też systemów, gromadzących informacje o zasobach geodezyjnych, tworzonych według jednolitego standardu. Mimo różnych prób scalenia rynku, rozporządzeń mających ułatwić pracę twórcom systemów informacji przestrzennej (rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 8 sierpnia 2000 roku w sprawie państwowego systemu odniesień, załącznik nr 4 do rozporządzenia Ministra Rozwoju Regionalnego i Budownictwa z dnia 29 marca 2001 roku w sprawie ewidencji gruntów i budynków - przyp. red.), wiele ośrodków nadal prowadzi prace w swoich lokalnych odwzorowaniach. Brakuje oprogramowania, które pozwoliłoby przenosić dane, nie ma więc wymiany danych pomiędzy poszczególnymi ośrodkami.