Radość z działania

2008-10-27 11:46
Bernard Alpstäg
Autor: SWISSPOR POLSKA sp. z o.o. Bernard Alpstäg, właściciel Grupy SWISSPOR

"Polska to kraj, który bardzo mi się podoba. Spotkałem tu kompetentnych, uczciwych i pracowitych ludzi, którzy nie zatracili radości z działania i realizacji odważnych przedsięwzięć. Muszę powiedzie, że gdybym miał emigrować ze Szwajcarii, to przeniósłbym się do Polski" - mówi w rozmowie Bernard Alpstäg, właściciel szwajcarskiej firmy Swisspor.

Firma Swisspor działa głównie w sektorze termoizolacji. Do ocieplania budynków motywują dzisiaj inwestorów co najmniej 3 czynniki: ceny energii, systemy prawne premiujące oszczędność energii oraz świadomość ekologiczna. Który z tych czynników uważa Pan za najważniejszy?
- Oczywiście, w sensie praktycznym, niezwykle ważne są rosnące ceny energii. Odczuwamy to bezpośrednio w kieszeni i szukamy rozwiązań, jak można obniżyć koszty utrzymania domu czy mieszkania. Docieplenie budynku jest jednym ze sposobów. I trzeba powiedzieć - coraz bardziej powszechnym. Kiedy budowałem wiele lat temu swój pierwszy dom, to ogrzewałem go po prostu olejem opałowym. Przy budowie kolejnego zastosowałem już pompę ciepła. A dzisiaj buduje się domy o prawie zerowym zużyciu energii. Ale przyszłością w pozyskiwaniu energii jest energia słoneczna. Technologia baterii słonecznych w ostatnich latach odnotowała znaczny rozwój. Dzisiaj w Szwajcarii już 20 procent powierzchni dachów wykorzystywana jest na kolektory słoneczne. Daje to pewną niezależność od zewnętrznych dostawców energii. W obszarze izolacji prawdziwa przyszłość to izolacja wykonana z naturalnych materiałów, którą rolnicy będą uprawiali na polach i następnie robili z nich ściany. Do ich produkcji nie zużywa się energii i nie produkuje dwutlenku węgla, co oczywiście jest związane ze świadomością energetyczną i coraz bardziej restrykcyjnymi przepisami, które regulują rynek zużycia energii. W Szwajcarii są one szczególnie ostre.

Ale przecież Swisspor żyje ze sprzedaży EPS czyli styropianu. "Zielona izolacja" to nie są dobre perspektywy dla przemysłu chemicznego.
- Spokojnie. Nowe idee, żeby się przebić, potrzebują czasu. Na razie koniunktura dla przemysłu chemicznego produkującego izolacje dla budownictwa jest bardzo dobra. Dlatego też decydujemy się na nowe inwestycje w Polsce (rozmowa została przeprowadzona w trakcie otwarcia nowej, czwartej fabryki styropianu firmy Swisspor w Pelplinie). I planujemy kolejne, na przykład drugą już fabrykę papy termozgrzewalnej, a mamy też dalsze plany.

Początki firmy Swisspor w Polsce to 1999 rok. Jak Pan dzisiaj ocenia tę decyzję?
Bardzo dobrze. W krótkim czasie udało nam się zając pozycję jednego z liderów na rynku termoizolacji. Jako udany oceniam także nasz polski debiut na rynku hydroizolacji (Swisspor w 2005 roku postawił w Międzyrzeczu fabrykę papy termozgrzewalnej). Polska to w ogóle kraj, który bardzo mi się podoba. Spotkałem tu bardzo kompetentnych, uczciwych i pracowitych ludzi, którzy nie zatracili radości z działania i realizacji odważnych przedsięwzięć. Muszę powiedzieć, że gdybym miał emigrować ze Szwajcarii, to przeniósłbym się do Polski. To piękny kraj. Chociaż, oczywiście, nie cała moja rodzina podziela ten pogląd.

Czy to prawda, że Polska ma być bazą wypadową dla dalszych inwestycji Swisspor w Europie Wschodniej?
Tak. Doskonale bowiem znacie mentalność waszych sąsiadów zza wschodniej granicy. Dlatego sądzę, że jest to najlepszy pomysł, żeby Polacy zajęli się rozwojem firmy na Wschodzie. Jak tylko wyklaruje się sytuacja polityczna na Ukrainie i kiedy wiadomo będzie w jakim kierunku zmierza Rosja, wtedy na pewno ruszymy dalej na Wschód. Są tam ogromne potrzeby, jeżeli chodzi o budownictwo i infrastrukturę. Pracy nie zabraknie nam na wiele lat.

Już od 40 lat kieruje Pan Swissporem. Do dzisiaj jest to zresztą firma rodzinna. Ma Pan swoją receptę na sukces?
Moja dewiza to: pracować trochę więcej niż inni i pozostać skromnym. Wierzę, że wtedy jest się niezwyciężonym. Nie wierzę też w całą tę inżynierię finansową i wirtualne zarabianie pieniędzy z powietrza, bez wytwarzania czegoś potrzebnego ludziom. Dlatego raczej z daleka trzymam się od giełdy i całej tej struktury rozmytej, rozproszonej własności. Jedną z zalet robienia biznesu jest spotykanie ciekawych ludzi i nawiązywanie z nimi przyjacielskich, partnerskich relacji opartych, oczywiście, o kryteria biznesowe. Stawiam na uczciwe relacje personalne, a nie wirtualne zarządy składające się z bankierów patrzących tylko na cyfry i nie odróżniających styropianu od wełny mineralnej. Dzięki temu zachowujemy w firmie dobrą atmosferę, zdrowy, pogodny stosunek do życia i autonomię inwestycyjną. Możemy też finansować długoterminowe przedsięwzięcia, bez bieżącego ciśnienia na wynik ze strony ludzi z zewnątrz.

Rozmawiał Krzysztof Sołoducha z agencji PR Klaxon Communications
Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.
Nasi Partnerzy polecają
Czytaj więcej

Materiał sponsorowany