Przebudowa starej zajezdni tramwajowej w Szczecinie. Dzisiaj - Muzeum Techniki i Komunikacji
Stodoła przerobiona na pensjonat, trafostacja na galerię sztuki nowoczesnej – nieważne czy nowy właściciel żywi autentyczną miłość do zabytku, czy bezrefleksyjnie podąża za modą. Ważne, że budynek nasączony wspomnieniami o kilku pokoleniach robotników żyjących w czasach maszyn parowych, zostaje w przestrzeni publicznej. Wydarzyło się tak w Szczecinie.
Spis treści
- Najstarsza i najpiękniejsza. I nie została zapomniana
- Jest stara zajezdnia. Tylko co z nią zrobić?
- Pomysł pierwszy – zajezdnia jest dla tramwajów
- Pomysł drugi – tramwaje to za mało
- Porozumienie zawarte ponad kanałami
Przyjrzyjmy się adaptacji nietypowej, gdzie pierwotna użyteczność budynku walczyła z dwoma sprzecznymi pomysłami na jego nową rolę... Szczecin. Zajezdnia z 1913 roku przy ul. Niemierzyńskiej – pierwsza zbudowana dla tramwajów elektrycznych. Jeden z trójki pierwszych w mieście budynków o konstrukcji żelbetowej – kolejne to dom towarowy przy dzisiejszym placu Orła Białego i kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa przy placu Zwycięstwa.
Najstarsza i najpiękniejsza. I nie została zapomniana
Zajezdnia – zbudowana według projektu dwóch berlińskich architektów Griesbacha i Steinmetza – reprezentuje typ czołowy (jest nieprzelotowa); 16 torów kończyło się ślepo w halach budynku głównego. Jeden tor otwarty prowadził do magazynu soli. Zajezdni towarzyszyły podstacja, budynek administracyjny z dyspozytornią, salą konduktorską i pracownią krawiecką, gdzie szyto i przerabiano mundury ekip tramwajowych.
Kompleks warsztatowy obejmował odlewnię metali kolorowych, kuźnię i ślusarnię. Nie brzmi to atrakcyjnie, a jednak zajezdnia miała swój urok. Zawdzięczała go spadzistemu dachowi z przeszklonym, przestronnym frontonem, zdobionym dużym zegarem.
Jest stara zajezdnia. Tylko co z nią zrobić?
Bombardowania II wojny światowej ominęły zajezdnię Niemierzyn i to z niej właśnie wyjechał pierwszy tramwaj w polskim Szczecinie.
Budynek historyczny jak się patrzy, a Miejski Zakład Komunikacyjny go nie chciał. Ostatni tramwaj wyjechał stąd na trasę w 2004 roku. Pierwszym odruchem władz miasta było sprzedać opuszczone budynki, najlepiej na hipermarket. Na szczęście nie było chętnych na pociętą kanałami zajezdnię, brukowany dziedziniec z trakcją tramwajową i zrujnowaną kamienicę – wszystko pod opieką wojewódzkiego konserwatora zabytków. Poza grupą zakochanych w starych tramwajach i autobusach członków Szczecińskiego Towarzystwa Miłośników Komunikacji Miejskiej. Wymyślili sobie muzeum; tramwajowo-autobusowe oczywiście.
Pomysł pierwszy – zajezdnia jest dla tramwajów
– Nasz pomysł na remont można streścić trzema słowami „jak najmniej zmian” – mówi Paweł Pieńkowski były członek Towarzystwa, dziś pracownik Muzeum Techniki i Komunikacji – Zajezdni Sztuki w Szczecinie. – Chcieliśmy wyremontować sypiące się kanały i postawić na nich zabytkowe tramwaje i autobusy. Sprawne! Regularnie wyjeżdżające na trasy turystyczne. W kamienicy planowaliśmy urządzić wystawę dotyczącą wyłącznie komunikacji miejskiej – bilety, mundury, kasowniki…
Miłośnicy nie chcieli w swoim muzeum pomieszczeń biurowych i kawiarni dla zwiedzających. Jedynymi zabytkami, które ich interesowały były tramwaje i autobusy. Z taką ideą poszli do prezydenta Szczecina Mariana Jurczyka. 1 stycznia 2006 roku powołano muzeum; rzecz jasna wyłącznie na papierze.
Pomysł drugi – tramwaje to za mało
– Miłośnicy chcieli muzeum tramwai, ja chciałem muzeum techniki z tramwajami – wspomina Stanisław Horoszko, pierwszy, do dziś urzędujący dyrektor. – Najbardziej zależało mi na jednolitej powierzchni wystawienniczej. A to oznaczało przykrycie kanałów. Rozważaliśmy kratownice, stanęło na hartowanych, wzmacnianych szybach.
Zajezdnia została podzielona na halę główną i trzy sale boczne. W tych ostatnich kanały zostały zamurowane, na równiutkiej podłodze tylko namalowane linie przypominają o niegdysiejszych szynach tramwajowych. W hali głównej nad kanałami przykrytymi szybami stanęło kilka tramwai. Najstarszy, poniemiecki bremen niedługo będzie obchodził setne urodziny. Towarzyszy mu kilka wagonów z PRL-owskim rodowodem i trzy autobusy.
Jednak chlubą i wizytówką muzeum są produkty szczecińskiego przemysłu motoryzacyjnego; od samochodów Stoewer, po motocykle Junak. Te królują w salach bocznych. Do tego w hali głównej kilka garści fiatów, mikrosamochodów, skoda obok nysy… Nad głowami zwiedzających wiszą na stalowych linkach motocykle; od międzywojennej podkowy po shl-ki i wueski, wspominane przez siwych weteranów dróg jako wiejski sprzęt kaskaderski.
Porozumienie zawarte ponad kanałami
– Przegraliśmy bitwę o wydzielenie sal bocznych – wspomina Damian Tarnowski były członek Towarzystwa, kolejny pracownik muzeum. – Do końca zabiegaliśmy o zachowanie trakcji elektrycznej, suwnicy, podtorówki z maszynami do obróbki kół tramwajowych.
– Chciałem zachować układ torowy i trakcję, które łączyły dawną zajezdnię z czynną linią tramwajową – mówi dyrektor Horoszko. – Suwnice, kanały, zegar; bez nich zajezdnia utraciłaby swój charakter.
Trakcja elektryczna na dziedzińcu muzeum jest sprawna. Od wielkiego dzwonu płynie w niej prąd, kiedy trzeba przetoczyć stary tramwaj.
Rok po otwarciu muzeum – jesienią 2011 r. – szczecińskie muzeum zostało wyróżnione nagrodą Diament Architektury za najlepszą rewitalizację w Szczecinie. Autorem projektu jest Paweł Zaremba.
Odrestaurowany zegar odmierza godziny otwarcia muzeum. Regularnie późni się o kilka minut, ku porannej uciesze niewyspanych, spóźnionych muzealników.
W niedawno wyremontowanej kamienicy od kilku tygodni działa małe centrum nauki poświęcone bezpieczeństwu w ruchu drogowym.
W lutym tego roku szczecińskie muzeum odwiedziły 11.674 osoby.
Autor: Muzeum Techniki i Komunikacji w Szczecinie
Transformacja zajezdni tramwajowej w Szczecinie