Zahamowała fala bankructw firm budowlanych
W ostatnich dwóch latach budownictwo było branżą, w której z miesiąca na miesiąc przybywało bankrutów. Eksperci prognozowali, że trend ten będzie się jeszcze przez jakiś czas utrzymywał. A jednak ostatnie analizy Coface pokazują, że chociaż ogólna liczba upadłości wzrosła w I półroczu 2013, to wśród firm budowlanych statystyki są porównywalne do I kwartału 2012.
W ciągu minionych sześciu miesięcy tego roku sądy ogłosiły upadłość 455 przedsiębiorstw. Dla porównania, w roku 2012 o tej porze takich firm było 424. Nie jest to więc może wielki przyrost liczby bankructw, ale niektóre dziedziny gospodarki wykazują dynamikę podobną, jak jeszcze niedawno budownictwo. Największy przyrost bankrutów notuje obecnie transport i gospodarka magazynowa (wzrost upadłości o 64%), przemysł (o 26%) i handel (o 14,5%). W I półroczu 2013 oficjalnie zbankrutowało 106 firm budowlanych. Rok temu było ich 104, czyli różnica jest minimalna.
- Sytuacja w branży budowlanej przestaje się pogarszać, przynajmniej, jeśli weźmiemy pod uwagę statystyki upadłościowe. Okres spływu należności w tym sektorze wciąż się wydłuża, ale nie rośnie już liczba upadłości. Było ich w pierwszych sześciu miesiącach tego roku praktycznie tyle samo, co w roku ubiegłym. Można na tej podstawie stwierdzić, że branża budowlana osiągnęła już ten poziom, z którego można się już tylko odbić i że sytuacja powinna się poprawiać. Przypomnijmy, że rok temu wzrost liczby bankructw w budownictwie sięgał 70 procent rok do roku. Przy okazji wniosku o upadłość PBG i Hydrobudowy, Polska dowiedziała się wtedy o problemach firm podwykonawczych w projektach drogowych i infrastrukturalnych. Kolejne miesiące były dla branży bardzo ciężkie - komentuje Marcin Siwa, dyrektor oceny ryzyka w Coface. A wśród dużych firm budowlanych, które w I półroczu tego roku ogłosiły upadłość sa m.in. BUDOPOL SA i BUDOPOL GW, Energomontaż-Południe SA, PIECEXPORT-PIECBUD SA i RESBEX Sp. z o.o.
Było ciężko firmom budowlanym i dalej będzie. Budownictwo nadal uznawana jest branżę o dużym ryzyku, co nie ułatwia pozyskiwania finansowania na realizację inwestycji. Brak zamówień to brak dochodów, a trzeba jakoś funkcjonować żeby przetrwać. Na kolejny ruch w infrastrukturze można liczyć dopiero od roku 2014, gdy ruszy kolejna pula unijnego finansowania. Nie ma też co liczyć na budownictwo mieszkaniowe, które wciąż jest na niskim poziomie i na horyzoncie nie widać instrumentów (przede wszystkim tych finansowych), które coś by zmieniły na tym polu.
Eksperci szacują, że i tak już niskie przychody firm budowlanych (niskie marże, mało kontraktów) w roku 2013 mogą jeszcze spaść o kolejne 20-25%. Na kondycję finansową firm budowlanych duży wpływ mają także zatory płatnicze. Okres oczekiwania na zapłatę za wykonane roboty czy usługi ciągle się wydłuża. Jednak zahamowanie liczby bankructw wśród firm budowlanych świadczy o tym, że poprawiło się zarządzanie przedsiębiorstwami - menedżerowie uczą się na swoich lub błędach innych, jak dostosowywać funkcjonowanie firm w okresach dekoniunktury. Niestety, pociąga to często za sobą ograniczenia w zatrudnieniu, ale nie wszyscy przedsiębiorcy sięgają do tych radykalnych środków. Większość stara się raczej uelastycznić zatrudnienie, by zatrzymać wykwalifikowaną kadrę, bo może być o nią trudno, gdy do budownictwa zawita hossa.