Zagraniczni inwestorzy wybierają polskie nieruchomości
Coraz więcej zagranicznych firm jest zainteresowanych ulokowaniem kapitału na rynkach nieruchomości w Polsce. Analitycy Jones Lang LaSalle obliczyli, że w 2006 roku wartość inwestycji w nieruchomości w naszym kraju stanowiła 53 proc. wartości transakcji na rynkach Europy Środkowo-Wschodniej.
Polska okazuje się dla inwestorów zagranicznych doskonałym miejscem na ulokowanie obiektów produkcyjnych lub centrów usług (BPO). A to przekłada się bezpośrednio na rozwój rynku nieruchomości, zarówno w Warszawie, jak i mniejszych miastach. Pierwsze szacunki dotyczące napływu bezpośrednich inwestycji zagranicznych w 2006 roku do naszego kraju mówią o 11 mld euro, co oznacza 40% wzrost w stosunku do roku poprzedniego.
Jak podaje raport "Warszawski Rynek Nieruchomości" w ubiegłym roku poziom inwestycji był tak wysoki, że przekroczył wartość transakcji, które zostały zawarte w trzech poprzednich latach 2003-2005. Wartość umow na rynku nieruchomości stanowiła 39% wolumenu transakcji w krajach Europy Środkowo-Wschodniej i Rosji (53% nie uwzględniając Rosji). Inwestorów zagranicznych przyciągają do naszego kraju przede wszystkim wielkość rynku i bardzo optymistyczne prognozy. Oczekiwany wzrost stawek czynszowych we wszystkich sektorach zachęca do lokowania u nas kapitału i tworzy popyt na krajowe produkty inwestycyjne. O tym, że inwestorzy zagraniczni postrzegają nasz kraj jako istotne miejsce na inwestycyjnej mapie Europy, a co więcej miejsce bezpieczne, świadczą również stopy kapitalizacji. Pod tym względem zaczynamy doganiać Europę Zachodnią. W przypadku najlepszych obiektów w 2006 roku transakcje zawierane były już na poziomie poniżej 6 proc., zarówno w sektorze biurowym, jak i powierzchni handlowych.
Ubiegły rok można uznać rokiem inwestycji biurowych. Ich wartość była najwyższa w historii. W 2006 roku zawarto 51 transakcji o łącznej wartości 2,2 mld euro, ponad dwukrotnie przewyższającej tę z roku 2005 (wówczas zawarto 28 transakcji o wartości 981 mln euro). Inwestorzy najczęściej wybierali aglomeracje, choć coraz więcej z nich decydowało się również na ulokowanie kapitału w mniejszych miastach. Jak na razie jednak ogólna wartość tych umów nie jest wysoka i w 2006 roku stanowiły one zaledwie 15 proc. Lokalizacja to oczywiście nie wszystko. Inwestorzy zwracali uwagę, czy nieruchomość posiada znaczną niewynajętą powierzchnię, krótkoterminowe umowy najmu i transakcje podwyższonego ryzyka. Chętniej wybierali również obiekty, które można było w przyszłości rozbudować.
O rekordach można również mówić w odniesieniu do rynku powierzchni handlowych. I chociaż w porównaniu z 2005 rokiem nie zwiększyła się tutaj znacząco liczba umów kupna-sprzedaży, to ich wartość wzrosła o 60 proc. z 1,6 mld euro w 2005 roku do 2,4 mld euro w ciągu roku 2006. Spowodowane to było tym, że wartość trzech z 27 zawartych w minionym roku transakcji wynosiła aż 54 proc. całkowitej wartości inwestycji. W przypadku rynku powierzchni handlowych, inaczej niż to miało miejsce w inwestycjach biurowych, inwestorzy znacznie częściej wybierali mniejsze miasta, nawet poniżej 100 tys. Analitycy Jones LangLaSalle oceniają, że inwestycje w tym sektorze nadal będą miały istotny udział ze względu na różnorodność produktów: począwszy od wolnostojących hipermarketów, tematycznych sklepów typu "dom i ogród", po parki handlowe i centra wyprzedaży.
Inaczej sytuacja się przedstawia, jeśli chodzi o inwestycje w nieruchomości magazynowe. Transakcje te stanowiły zaledwie 3 proc. wolumenu zawartych umów. Przyczyną tego jest fakt, że inwestorzy po prostu nie mieli gdzie ulokować kapitału. Przewidywania dla sektora są jednak optymistyczne - nadzieję dają ostatnie przejęcia na rynku magazynowym oraz możliwość finansowania projektów deweloperskich przez fundusze unijne.