Szkoła budowlana, a co potem?

2007-04-05 13:31
Prace na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie
Autor: Magdalena Stopa

25 proc. absolwentów szkół budowlanych pracuje dziś w wykonawstwie. Niewiele mniej, bo 20 proc. kontynuuje naukę na wyższych uczelniach technicznych. To zasadnicza zmiana w stosunku do roku 2004, gdy absolwenci techników i szkół zawodowych chętniej ubiegali się o indeks. Sondaż wśród dyrektorów tych szkół przeprowadził na przełomie lutego i marca 2007 roku "Głos PSB".

Czy liczba kadry, jaka szykuje się do pracy w budownictwie, jest wystarczająca - zdania na ten temat są podzielone. Według badań PSB w roku szkolnym 2006/ 2007 na naukę zawodu budowlanego zdecydowało się 23127 absolwentów gimnazjów. To o 15 proc. więcej niż w poprzednim roku i o 9 proc. więcej niż w roku szkolnym 2004/ 2005. Tym niemniej grozą zdążyło powiać. Szkoła budowlana przy ul. Górnośląskiej w Warszawie nie prowadziła naboru przez dwa lata, a w ubiegłym roku miasto nosiło się wręcz z zamiarem likwidacji placówki. Dziś wiadomo, że utworzona zostanie na pewno jedna klasa. - Będziemy walczyć o dwie - zapowiada Barbara Krakós, wicedyrektor technikum. - Przychylność znaleźliśmy wśród nowych władz stolicy (Włodzimierz Paszyński, zastępca prezydenta m.st. Warszawy był m.in. podsekretarzem stanu w Ministerstwie Edukacji i Sportu, pracował też w zespole oświatowym przy kancelarii prezydenta RP - przyp. red.). Poprzednie Biuro Edukacji lansowało kształcenie na poziomie ogólnokształcącym, czyli w liceach - dodaje pani wicedyrektor.

Liczba uczniów przyjętych do szkół budowlanych w latach 2002-2006

Za prowadzenie szkół publicznych odpowiadają gminy, tzn. one decydują, jakie szkoły będą działać na ich terenie. Jednak jeden uczeń technikum to dla nich wydatek wyższy niż w przypadku jednego ucznia liceum. Różnicę tę szacuje się na poziomie 400-500 zł w ciągu roku. Po reformie ustroju szkolnego (od roku szkolnego 2002/ 2003 - przyp. red.) nauka w liceum trwa trzy, a w technikum cztery lata.

Maurer, murarz, student

"Głos PSB" ocenia, że na budowę trafia dziś dwóch na trzech absolwentów szkół budowlanych. Najwięcej pracuje na budowach w Polsce. Co piąty podejmuje pracę, związaną z produkcją materiałów budowlanych lub handlem nimi. 6 proc. zakłada własną firmę, z czego połowa pozostaje w wyuczonym zawodzie. Zaś 17 proc. szuka szczęścia za granicą. Polskich budowlańców najwięcej jest w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Irlandii, Norwegii, Hiszpanii, Francji, Portugalii. Iść ścieżką naukową decyduje się jedna trzecia badanych. Optymizmem napawa to, że większość wybiera uczelnie techniczne.

Co uczniowie robią po ukończeniu szkół budowlanych - dane z lutego 2007

- Z badań rzeczywiście może wynikać, że zainteresowanie nauką w szkołach budowlanych wzrosło. Ale to kropla w morzu potrzeb. Już teraz rynek budowlany jest w stanie wchłonąć 150 tys. nowych pracowników. A gdy ruszą duże inwestycje, związane z budową autostrad czy obiecanych 3 mln mieszkań, braki będą jeszcze większe - mówi Barbara Pużańska, dyrektor gabinetu w Polskim Związku Pracodawców Budownictwa (PZPB).

Na posiedzeniu sejmowej Komisji Infrastruktury 14 lutego 2007 roku minister Andrzej Aumiller podał, że w 2006 roku na rynek wyszło dziewięciu cieśli, szesnastu dekarzy, 813 murarzy i 1640 technologów robót wykończeniowych.

- Zaznaczyć trzeba, że w szkołach budowlanych przybywa nie chętnych, ale miejsc. Władze gmin są już świadome potrzeb rynku. Państwo dopiero zaczyna je dostrzegać, ale na szczęście to już się dzieje - komentuje Barbara Krakós.

Polskie Składy Budowlane rozesłały ankiety do 264 szkół. Zwrot był na poziomie 25 proc. To frekwencja zbliżona do uzyskanej w roku 2004, kiedy przeprowadzono pierwszą edycję badań. - W bazie mamy wszystkie szkoły, działające w Polsce. Źródłem informacji były dla nas kuratoria oświaty - informuje Marzena Mysior-Syczuk, specjalista ds. PR Grupy PSB.

Kuratoria oświaty są jednostkami wojewódzkimi. Podlegają jednak Ministerstwu Edukacji Narodowej, a nie gminom. Jak tegoroczny sondaż wypada na tle wyników z 2004 roku? Mniej absolwentów decyduje się na dalszą naukę, a więcej chce przekładać swoją wiedzę na praktykę, czyli idzie do pracy. Zdecydowanie więcej niż przed trzema laty wchłaniają zagraniczne rynki.

Co uczniowie robią po ukończeniu szkół budowlanych

Liczba uczniów przyjętych do szkół budowlanych
Autor: "Głos PSB" (marzec-kwiecień 2007)
Co robią uczniowie po ukończeniu szkół budowlanych_1
Autor: Grupa PSB
Co robią uczniowie po ukończeniu szkół budowlanych_2
Autor: Grupa PSB

Dobre szkoły ze złą metką

Spośród uczniów szkół budowlanych, czytających "Głos PSB", aż 90 proc. poszukuje informacji na temat nowości technologicznych. To znamienny wynik, bowiem w środowisku dużo mówi się o tym, że program nauczania w budowlankach jest niedostosowany do potrzeb - zarówno rynku, jak i osób mających go tworzyć w przyszłości. Polski Związek Pracodawców Budownictwa postuluje ustalenie właściwych proporcji czasu szkolenia teoretycznego i praktycznego. - Należałoby zmienić cały profil nauczania. Jeden czy klika dni w miesiącu to żadna praktyka - twierdzi przedstawicielka PZPB. - Technologie zmieniają się dziś bardzo szybko, inne od tych sprzed kilku, kilkunastu lat są zasady prowadzenia budów. A podręczniki pozostały te same. Co najwyżej wydawnictwa je aktualizują - dodaje Barbara Krakós.

Dezyderat Komisji Infrastruktury, skierowany do prezesa Rady Ministrów 28 lutego 2007 roku, wzywa do zmiany programu nauczania zarówno w szkołach zawodowych i technikach budowlanych, jak i na wyższych uczelniach technicznych. Osią zmian miałyby być szkolenia dla kadry inżynieryjno-technicznej oraz możliwość poznania - w trakcie nauki, a nie po - zasad, według których funkcjonują organizacje branżowe. W dezyderacie pojawia się propozycja powrotu do kształcenia w dwuletnich szkołach zawodowych. W trybie przyspieszonym mieliby być kształceni betoniarze, zbrojarze, monterzy szalunków.

Zmienić trzeba też wizerunek samych szkół. Polski Związek Pracodawców Budownictwa zaangażował się w promocję szkół budowlanych jako miejsc, które dają pewny i dobrze płatny zawód. - Nie wiąże się on wcale z ciężką pracą na budowie, bo proces technologiczny jest dziś w pełni skomputeryzowany. Przekonać chcemy nie tyle potencjalnych kandydatów, co ich rodziców. Wielu z nich ma własne firmy budowlane - mówi Barbara Pużańska.

Niektóre szkoły wychodzą przed szereg. Np. w technikum budowlanym przy ul. Ks. Janusza w Warszawie udało się uruchomić dodatkowo dwie klasy dzięki wsparciu finansowemu ze Skanskiej. Firma chce po prostu, by absolwenci tych klas byli jej pracownikami. Z zaplecza Przedsiębiorstwa Budownictwa Ogólnego w Zielonej Górze na bieżąco korzystają uczniowie działającego przy firmie technikum. Zespół Szkół Zawodowych działa tu od 1963 roku (wtedy jeszcze nosił nazwę Zasadniczej Szkoły Budowlanej - przyp. red.). Władze szkoły zakładają, że osoby, opuszczające jej mury, muszą umieć posługiwać się dokumentacją techniczną, na jej podstawie dobierać materiały i urządzenia, prowadzić dokumentację budowy, formułować oferty przetargowe, projektować proste elementy konstrukcyjne budowli. Szkoła na Górnośląskiej szczyci się patronatem Politechniki Warszawskiej. - Kiedy np. uczymy o właściwościach materiałów budowlanych, korzystamy z wyników jej badań. W dużym stopniu opieramy się na prasie fachowej. Staramy się zorganizować naukę tak, by uczniowie mieli jak najwięcej praktyk, by na jednej budowie mogli być klika razy i mieli wgląd do dokumentacji technicznej - bo dzięki temu poznają cały cykl inwestycyjny. Np. dwa lata temu udało nam się zorganizować praktyki na Złotych Tarasach - opowiada Barbara Krakós.

Wydaje się, że poważną przeszkodą w kształceniu fachowców jest ministerialna klasyfikacja zawodów. Problem sygnalizują przedstawiciele szkół budowlanych z Krakowa (por. "Gazeta Krakowska", 3.04.2007). Jak dowodzą, jedne zawody są dopisywane do listy, inne wykreślane - bez żadnego uzasadnienia czy konsultacji, bez wcześniejszego rozeznania potrzeb regionu i rynku. - Od pięciu lat staram się, by do klasyfikacji MEN wprowadzono zawód menadżera zawodów budowlanych. Miałaby to być osoba, która administruje obiektami, zajmuje się remontami i bieżącym utrzymaniem budynków. Zawodu nie mogę nauczać w szkole, a bez wątpienia jest potrzebny - bo prywatni przedsiębiorcy kształcą administratorów budynków na kursach - powiedział gazecie Andrzej Mielczarek, dyrektor Zespołu Szkół Budowlanych nr 1 w Krakowie.

Wszystko wskazuje na to, że Ministerstwo Edukacji Narodowej samo nie jest w stanie powiedzieć, ile i jakie zawody ma na swojej liście. W odpowiedzi na tak postawione pytanie dowiadujemy się tylko, że listę zawodów budowlanych określa rozporządzenie ministra edukacji narodowej i sportu z dnia 8 maja 2004 roku.

Sposobem na podniesienie kwalifikacji osób już zatrudnionych może być Akademia Budownictwa, uruchomiona z inicjatywy PZPB i firmy badawczej ASM. W ramach programu w 2006 roku zostało przeszkolonych 400 osób, a od początku 2007 roku - nawet więcej. Wiedzę i praktyczne umiejętności uczestnicy zdobywają dzięki zaangażowaniu firm, produkujących materiały budowlane. Aktywnie działają Atlas (docieplenia budynków, montaż podłóg i posadzek), Ceramika-Paradyż (montaż glazury), Saint-Gobain Isover (izolacje dachów ścian działowych), Sokółka (montaż stolarki otworowej okien i drzwi), Roto Frank (doświetlenie poddaszy, montaż okien dachowych i kolektorów słonecznych), Solbet (murowanie za pomocą betonu komórkowego). Projekt będzie realizowany do końca 2007 roku.

Dezyderat Komisji Infrastruktury uchwalony na posiedzeniu w dniu 28 lutego 2007 roku - pełna treść dokumentu: str. 1, str. 2.

Akademia Budownictwa
Autor: ASM Centrum Badań i Analiz Rynku
Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.
Nasi Partnerzy polecają
Czytaj więcej

Materiał sponsorowany