Polaków portret własny

2009-01-15 14:02
fot. Piotr Mastalerz
Autor: Piotr Mastalerz

Co jest dla nas ważniejsze – ekologia czy ekonomia? W zasadzie wiemy, że musimy oszczędzać energię, ale czy wiemy, jak to robić? Jak stan naszej wiedzy na temat energooszczędności przekłada się na realne działania?

Twórcy trzech raportów postanowili przepytać Polaków z zagadnień ekologii i energooszczędności, a wnioski z tych badań nie napawają optymizmem – wkroczyliśmy co prawda na drogę do ekooświecenia, ale wciąż znajdujemy się na jej początku.

Czy Polacy myślą o ekologii?

Według raportu „Polacy w zwierciadle ekologicznym” Instytutu na rzecz Ekorozwoju w ciągu ostatnich 16 lat w społeczeństwie wzrosła świadomość ekologiczna i poczucie odpowiedzialności za stan środowiska. Polacy są przekonani, że jego poprawa w dużym stopniu zależy od postawy obywatelskiej „zwykłych ludzi”. Mamy więc dobre chęci i deklaracje, że wartości ekologiczne są dla nas ważne, co nie przekłada się jednak na konkretne zachowania.
Jak podaje raport, wśród systematycznie podejmowanych indywidualnych działań na rzecz środowiska dominują ograniczenie zużycia energii elektrycznej, ograniczenie zużycia wody, segregacja odpadów. Jednak we wszystkich tych przypadkach motywacja, jaką jest ochrona środowiska, znajduje się na dalszym planie, a na pierwszy wybija się prosta ekonomia – obniżenie rachunków.
Podobne wnioski płyną z badań 4P Research Mix przeprowadzonych w ramach akcji „Dom dobrej energii” na zlecenie firm Bosch, Junkers i Osram: 93 proc. z 501 respondentów uważa, że ludzie oszczędzają energię, żeby obniżyć rachunki. Tylko 36 proc. jako przyczynę oszczędzania wskazuje potrzebę ochrony środowiska, a 21 proc. – zagrożenie spowodowane zmniejszającymi się zasobami naturalnymi.
Nie tylko wymierne korzyści finansowe motywują Polaków do dbałości o środowisko, ważne są dla nas również motywy zdrowotne – troska o zdrowie własne i rodziny dominuje wśród odpowiedzi na pytanie, dlaczego warto chronić środowisko naturalne. Niestety ideały ekologiczne, poczucie, że można zrobić coś dla świata (a nie tylko dla własnego portfela), to wciąż mało popularny sposób myślenia.

Jak Polacy oszczędzają energię
Autor: brak danych

Czy umiemy oszczędzać energię?

Skoro motywacje do oszczędzania są głównie pragmatyczne, pojawia się pytanie, czy Polacy wiedzą, na czym można najwięcej zaoszczędzić.
Jak się okazuje, wiemy na ten temat sporo, jeżeli chodzi o korzystanie ze sprzętu AGD, RTV czy oświetlenie domu. Jednak i tu pokutują pewne stereotypy. Większość z nas używa żarówek energooszczędnych, ale nawet w tej grupie spora część osób myśli, że nie pasują one do każdej oprawy i że zwykłe żarówki o małej mocy również są energooszczędne. Ciągle też jesteśmy przekonani, że to dzięki zmywaniu ręcznemu oszczędzamy wodę, a nie korzystając ze zmywarki. Poza tym nie wiemy, jak oznaczana jest klasa energooszczędności sprzętu AGD i, co za tym idzie, czy pralka albo lodówka, którą mamy w domu, „pożera” mało, czy dużo prądu. 
Pojęcie termomodernizacji nie jest Polakom obce, ale rozumieją je dość wąsko – możliwości oszczędzania energii cieplnej upatrują przede wszystkim w montażu okien i drzwi o lepszej izolacyjności oraz ociepleniu ścian i dachu. Zdecydowanie mniej ankietowanych zdaje sobie sprawę z potencjału, jaki tkwi w nowoczesnych kotłach czy wentylacji z odzyskiem ciepła, a jeszcze mniej stara się tę wiedzę wykorzystać. Rozbieżności pomiędzy stanem naszej wiedzy na temat oszczędzania energii a tym, co w praktyce robimy, są duże w każdej dziedzinie, a większość z nas robi jedynie rzeczy najprostsze – gasimy światło przy wychodzeniu z pokoju.

Ile wydajemy na ogrzewanie?

Pojawia się pytanie, skąd taki rozdźwięk między teorią a praktyką? Dlaczego, mając całkiem sporą wiedzę o sposobach oszczędzania energii, niechętnie z niej korzystamy? Dlaczego tylko jedna trzecia Polaków ociepla ściany i dachy swoich domów, chociaż aż trzy czwarte wie, że jest to dobry sposób na zatrzymanie ciepła w domu? Oprócz oczywistej przyczyny czysto ekonomicznej (w większość wymienionych metod oszczędzania trzeba po prostu zainwestować, a gaszenie światła nic nie kosztuje) raport firmy Rockwool ujawnia też inny, być może najistotniejszy powód tej bierności. Otóż okazuje się, że Polacy przeceniają wydatki na energię elektryczną, nie mając świadomości, ile kosztuje ich ogrzewanie domu. Jeśli przyjrzymy się strukturze zużycia energii w gospodarstwach domowych (na podstawie badań GUS „Efektywność wykorzystania energii w latach 1995-2005”), okaże się, że udział ogrzewania w zużyciu energii w polskich domach to średnio ponad 71 proc., zaś pozostałe „pochłaniacze” energii (przygotowywanie ciepłej wody użytkowej, gotowanie, oświetlenie, urządzenia elektryczne) zajmują w tym bilansie poniżej 30 proc.. A jakie są na ten temat przekonania badanych? Ponad 60 proc. ankietowanych zdecydowanie zaniżyło udział ogrzewania w całkowitym zużyciu energii przez gospodarstwa domowe, uznając, że nie przekracza on 40 lub nawet 20 proc.. Jedynie 4 proc. respondentów oceniło, że na ogrzewanie przypada ponad 60 proc. zużycia energii!

Za wysokie koszty ogrzewania Polacy skłonni są raczej winić rosnące ceny paliw (na tę przyczynę wskazuje 54 proc. ankietowanych) niż standard energetyczny i sposób eksploatacji swoich domów. Wśród czynników mających wpływ na koszty ogrzewania budynków jedynie 20 proc. dostrzega przestarzałe systemy ogrzewania, a 16 proc. – niewystarczająco dobrą izolację termiczną. Jeszcze mniej ankietowanych (4 proc.) dostrzega, że wpływ na zużywanie energii mają ich własne nawyki, takie jak sposób i częstotliwość wietrzenia pomieszczeń.

Do „eko” wciąż nam daleko

Postawy ekologiczne na razie nie są normą w naszym kraju goniącym bogate państwa Europy. Nawet jeżeli oszczędzamy energię, to głównie elektryczną, a to, jak szacują eksperci, pozwala zredukować zużycie energii jedynie o 4,5 proc.. Natomiast potencjalne oszczędności zużycia energii cieplnej w gospodarstwach domowych mogłyby być niemal dziesięciokrotnie większe.

Jednak Polakom brakuje przekonania o skuteczności termomodernizacji, bo zwykle nie wiedzą, po jakim czasie zwracają się wydatki na ocieplenie budynku. Nie są też skłonni zainwestować więcej w zakup energooszczędnego mieszkania, domu czy choćby kotła. Warto ich przekonać, że to się opłaca – taki argument przemówi do nich szybciej niż odwoływanie się do troski o środowisko naturalne.

Nie można też zapominać o ekoedukacji – to ona najprędzej przyniesie owoce i pomoże wyrobić dobre nawyki w społeczeństwie. A wtedy być może przyjdzie czas na myślenie ekologiczne nie tylko o własnym podwórku, ale o całym globie. Ale do tego potrzeba szeroko zakrojonej, przemyślanej i stawiającej na praktyczne zastosowania oraz wymierne zyski aktywności edukacyjnej. Niech w końcu deklaracje o konieczności oszczędzania energii wyjdą z ministerialnych gabinetów, zejdą ze światowych szczytów, wprost na podatny, jak wynika z raportów, grunt ekologicznych pragnień Polaków.

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.
Czytaj więcej

Materiał sponsorowany