Polacy budują się w Europie
Jesteśmy w Europie - kupujemy takie same samochody, chodzimy w takich samych ubraniach, latamy tymi samymi liniami lotniczymi - nie możemy więc oczekiwać, że w najbliższej przyszłości dom budowany w Polsce będzie nadal dużo tańszy od domu budowanego w Europie Zachodniej.
Od przystąpienia do UE Polska nie narzeka na ożywienie gospodarcze. Poprawia się sytuacja materialna polskich rodzin - rośnie dochód gospodarstw domowych, spada bezrobocie. Wzrasta płaca minimalna w kraju, Polacy coraz łatwiej znajdują zatrudnienie za granicą, wspomagając częstokroć zarobionymi pieniędzmi domowe budżety w ojczyźnie. W coraz szybszym tempie rosną też ceny usług, doganiając w niektórych sektorach rozwinięte kraje Europy Zachodniej. Naturalną konsekwencją takiego stanu rzeczy jest realizowanie przez dużą część społeczeństwa marzeń o podnoszeniu poziomu codziennego życia, a także tych dotyczących przestronnego mieszkania w nowym budownictwie czy własnego domu.
I taka jest prawda o boomie budowlanym w Polsce, gdyż w tym czasie nie pojawiło się w sektorze budowlanym żadne znaczące ożywienie zainicjowane przez administrację publiczno - rządową czy samorządową. Wbrew wcześniejszym zapowiedziom rządzących, to nie oni stymulowali tę branżę w ostatnich miesiącach. Obecny boom zawdzięczamy wyłącznie przedsiębiorczości deweloperów i indywidualnych inwestorów, ich własnym pieniądzom i zaciąganym przez Polaków kredytom i pożyczkom. Świadczy o tym choćby fakt, że blisko 2/3 sprzedaży produktów firmy Xella trafiło do segmentu budownictwa mieszkaniowego.
- Gwałtowne ożywienie w budownictwie potwierdzają dane statystyczne. Liczba rozpoczynanych budów w budownictwie mieszkaniowym w okresie siedmiu miesięcy tego roku wyniosła ponad 105 tysięcy mieszkań i przekroczyła liczbę rozpoczynanych budów, jaką odnotowano dla całego roku w latach 2002 - 2005 - mówi Anna Waszczuk, analityk rynku Xella Polska. - Ponadto liczba ta jest wyższa o 41,8% od liczby rozpoczętych budów w analogicznym okresie ubiegłego roku. Dodać należy, że do dynamicznie rozwijającego się w poprzednich latach sektora budownictwa wielorodzinnego dołączył sektor budownictwa jednorodzinnego. Dynamika wzrostu w obu sektorach jest zbliżona i wyniosła w okresie styczeń - lipiec 2007 +39,6% w stosunku do ubiegłego roku w budownictwie jednorodzinnym oraz +44,5% w budownictwie wielorodzinnym. Mając na uwadze te olbrzymie przyrosty nie dziwi tak duży wzrost zainteresowania inwestorów zakupem materiałów budowlanych, jaki obserwowaliśmy od początku br., zarówno ze strony inwestorów indywidualnych, jak i deweloperów.
Według specjalistów, w naszym kraju brakuje od 1 mln do 3 mln mieszkań. Jeśli nawet uda się w szybkim czasie wybudować odpowiednią liczbę bloków i domów, to rozwijająca się gospodarka spowoduje, że ciągły wzrost poziomu życia kolejnych Polaków zachęci ich do opuszczenia bloków z wielkiej płyty i starych domów - co znów napędzi rynek budowlany.
- Analizując dane dotyczące udzielanych pozwoleń na budowę nowych mieszkań, trudno również doszukać się jakichkolwiek przesłanek zwiastujących nagłe załamanie popytu na rynku materiałów budowlanych w najbliższych miesiącach. W okresie siedmiu miesięcy br. liczba wydanych pozwoleń na budowę nowych mieszkań wzrosła o 54,4% i wyniosła ponad 136 tysięcy mieszkań. Tylko w lipcu 2007 inwestorzy indywidualni uzyskali o 65% pozwoleń na budowę domów więcej, niż rok wcześniej - dodaje Anna Waszczuk.
Jest to swoiste perpetuum mobile. Jeśli gospodarka będzie się rozwijać, to wciąż będzie popyt na usługi i materiały budowlane, a ich ceny będą stopniowo rosły. W najlepszym przypadku wzrost cen materiałów budowlanych zostanie okresowo ustabilizowany. Nie można jednak liczyć na to, że będą one w nieskończoność trwały na jednakowym poziomie. Cena najpopularniejszych bloczków YTONG i SILKA proponowana przez polskiego producenta wciąż jest niższa, niż tych samych bloczków za granicą.
- Stopniowy wzrost cen materiałów budowlanych to naturalna tendencja wynikająca ze wzrostu kosztów działalności firm - producentów tychże materiałów. Obecnie mamy do czynienia z okresową korektą cen w dół, związaną z wyprzedażą materiałów zaimportowanych dwa - trzy miesiące wcześniej. Redukcja stanów magazynowych jest podyktowana zbliżającym się okresem jesienno - zimowym i wiążącym się z nim przestojem na budowach. Jednakże w długim okresie, przy stale utrzymującym się pozytywnym trendzie rozwoju rynku budowlanego, wzrost cen materiałów jest nieunikniony. Poza tym nie możemy traktować rynku polskiego jako wyodrębnionego gospodarczo. Jesteśmy częścią Unii Europejskiej, także pod tym względem, i dlatego naturalną wydaje się tendencja do wyrównywania cen na poszczególnych rynkach, w obszarze całej Unii - stwierdza Cezary Szeszuła, dyrektor ds. sprzedaży i marketingu Xella Polska. - Niezależnie od rokowań na przyszłość, aktualnie osiągany poziom cen cennikowych na materiały budowlane w Polsce jest znacznie niższy od tych podawanych np. przez cenniki niemieckie. Opierając się na oficjalnie dostępnych materiałach, dostrzegamy różnicę cen najpopularniejszych bloczków YTONG czy SILKA rzędu 20, czy nawet 50% na korzyść produktów polskich, w zależności od wybranego asortymentu.
Choć rynek amerykański przeżywa obecnie trudne chwile, europejski ma się całkiem dobrze. I nic nie wskazuje na to, aby cokolwiek miało się w tej kwestii zmienić. O solidnych podstawach europejskiej gospodarki i o jej bezpiecznej przyszłości - na konferencji we Frankfurcie (7 września 2007) zapewniał wiceprezes Europejskiego Banku Centralnego Lucas Papademos.