Nowy tygrys Europy rusza do biegu
Rumunia - kraj zaniedbanego rolnictwa, w którym gospodarkę napędzał do tej pory głównie przemysł wydobywczy i przetwórczy. Dzięki wstąpieniu do Unii Europejskiej ma szansę zaistnieć w świadomości inwestorów. Budownictwo odegra prawdopodobnie ważniejszą rolę: od 2001 roku produkcja budowlano-montażowa wzrastała tu w tempie 9-10% rocznie, a rok 2006 był rekordowy.
Liczby mówią same za siebie: wzrost PKB w 2006 roku wyniósł 7%, a rynek budowlany zwiększył swoją wartość w stosunku do roku 2005 o 18%. Wartość przychodów wszystkich firm budowlanych w Rumunii szacuje się obecnie na 12 mld euro. Równie optymistyczne są prognozy na rok bieżący - produkcja budowlano-montażowa ma się zwiększyć o około 15%, dynamiczne tempo wzrostu utrzyma się przez kolejne dwa lata.
To, że zagraniczni inwestorzy zaczną interesować się tym krajem, wydawało się oczywiste już w momencie, gdy akcesję dopiero planowano. Członkostwo zawsze bowiem pociąga za sobą realizację dużych projektów, współfinansowanych ze środków Unii. Można przewidywać, że w czasie kilku najbliższych lat będzie się tam działo to samo, co w ciągu ostatniego roku w Polsce czy na Węgrzech - mówi Szymon Jungiewicz, główny analityk rynku budowlanego w PMR Publications. Firma jest autorem raportu "Sektor budowlany w Rumunii 2007. Prognozy na lata 2007-2009". Zdaniem specjalisty w Rumunii wzrośnie aktywność deweloperów, na rynku nieruchomości zwiększy się podaż i popyt, nastąpi też zauważalny wzrost cen mieszkań.
Mieszkania i kilometry dróg - liczone w tysiącach
Sektor mieszkaniowy wymaga przede wszystkim modernizacji. Według szacunków PMR Publications istniejące zasoby mieszkaniowe wynoszą 8,3 mln lokali (to średnio 370 lokali na tysiąc osób, Rumunię zamieszkuje ponad 22 mln mieszkańców - przyp. red.). Ich cechą charakterystyczną jest bardzo zły stan techniczny - jeśli nie zostaną przeprowadzone gruntowne remonty, 80% z nich w ciągu najbliższych dwudziestu lat może nie nadawać się do eksploatacji. Na rynku jest też zapotrzebowanie na nowe mieszkania. Liczba lokali, oddawanych do użytku, zwiększa się sukcesywnie od 2001 roku. Jak się szacuje, w zeszłym roku było ich ponad 38 tys. Ambicje rumuńskiego rządu sięgają na razie poziomu 50 tys. rocznie. Bez wątpienia to jednak nisza do wypełnienia przez zagranicznych deweloperów.
Z kolei od zera wystartował w Rumunii rynek nowoczesnych powierzchni komercyjnych. Obiektów magazynowych, centrów logistycznych czy handlowych jeszcze kilka lat temu tutaj nie było. To docelowo duży rynek zbytu, Rumunia leży w centrum Europy, na przecięciu ważnych tras komunikacyjnych, ma bezpośredni dostęp do Morza Czarnego - wylicza analityk z PMR. Na dużą skalę będą powstawać obiekty biurowe klasy B (zalicza się do niej obszary, na których nie mogą powstawać biurowce najwyższej kategorii - red.). Wolnego miejsca na biurowce nie ma już w centrach miast.
Wyzwaniem dla inwestorów jest bez wątpienia sektor budownictwa inżynieryjnego. Sieć drogowa w Rumunii liczy około 78,5 tys. km (jest trzy razy krótsza niż w Polsce - przyp. red.), przy czym drogi o strategicznym znaczeniu, tzw. drogi narodowe to tylko 14,8 tys. km. Autostrad jest niespełna 230 km. Rumuński rząd daje sobie siedem lat, by w kraju powstało 2 tys. km dróg krajowych i 1,3 tys. autostrad. Unia Europejska przewidziała na ten cel kwotę ponad 4 mld euro. Uzupełniane będą też braki w zakresie budownictwa, związanego z ochroną środowiska: to miejsce dla międzynarodowych konsorcjów lub koncernów, budujących oczyszczalnie ścieków, wodociągi, rurociągi, sieci kanalizacyjne.
Polak - Rumun dwa bratanki?
Na rumuńskim rynku działają już firmy o międzynarodowym zasięgu. Należą do nich m.in. GTC, Siemens, Portland Trust, Liebrest & Wood, Pro Logis. Tylko patrzeć, a pojawią się kolejne - wszystkie te, które są obecne w Polsce - komentuje Szymon Jungiewicz. Rumunia to niższy niż w Polsce, 16-procentowy podatek liniowy oraz korzystne warunki rejestracji firm. Zagraniczni inwestorzy na tych samych prawach co krajowi mogą być udziałowcami firm, po opłaceniu podatków mają też prawo do zamiany i transferu przychodów oraz zysków, wypracowanych na miejscu. W Rumunii istnieją rejony o szczególnym znaczeniu, gdzie maszyny, urządzenia i instalacje oraz środki transportu, wykorzystywane do produkcji, są zwolnione z opłat celnych i VAT. Do regionów tych należy sześć tzw. wolnych stref (Arad, Galati, Sulina, Braila, Constanþa - Sud, Giurgiu), dwadzieścia dziewięć stref uprzywilejowanych oraz parki przemysłowe. Ponadto do inwestowania zachęcają o połowę niższe niż w Polsce koszty pracy (w drugim kwartale 2006 roku w Polsce wynosiły 4,9%, podczas gdy w UE-25 3,1% - przyp. red.). Rumunia ma wyższą inflację niż Polska (4,8%), za to niższe bezrobocie (7,6%). Dla Unii Europejskiej wskaźniki te wynoszą - odpowiednio - 1,8% i 7,9%.
Trudnością może być dziś już widoczny niedobór pracowników. Trwają spekulacje, czy rumuńscy emigranci będą starać się o zatrudnienie w Polsce. Według szacunków, zrobionych na zlecenie rumuńskiego Ministerstwa Pracy, od 1 stycznia 2007 roku ubyło już 350 tys. pracowników, w tym 30-40 tys. w branży budowlanej. Ci, którzy wyjeżdżają, wybierają kraje Europy Południowej: głównie Włochy i Hiszpanię. Jakie oczekiwania w stosunku do rumuńskiego rynku może mieć inwestor z Polski? To przede wszystkim szansa na zdobycie nowych kontraktów. Niewykluczone też, że Polacy zaczną z czasem przejmować lokalne, rumuńskie firmy.
EUROPA ŚRODKOWA NA CELOWNIKU |