Nie ma rozwiązań, są postulaty

2006-12-06 16:02
Pracownicy
Autor: BOSCH

Niskie płace, emigracja zarobkowa do krajów Unii Europejskiej, mała mobilność oraz regres szkolnictwa zawodowego - oto główne przyczyny braku pracowników w budownictwie. Według niektórych ocen dziś brakuje ok. 30 proc. pracowników wszystkich szczebli: od robotników po specjalistów. Polski Związek Pracodawców Budownictwa zorganizował 4 grudnia 2006 roku konferencję, celem której było przedstawienie rozwiązań mogących wyeliminować ten problem. Przełomu na razie nie ma.

Budownictwo wychodziło z recesji później niż inne dziedziny gospodarki i powoli, ale dzisiejsza rentowność przedsiębiorstw okazuje się zjawiskiem trwałym. - Gdy firmy z innych sektorów już inwestowały, przedsiębiorstwa sektora budowlanego gromadziły środki i czekały, aż będą mogły zacząć inwestować bez ryzyka. W pierwszych trzech kwartałach 2006 roku ich rentowność netto wyniosła 2,6 proc. Dobra koniunktura się utrzyma - prof. Zofia Bolkowska rozpoczęła konferencję od miłych akcentów.

Jak prognozują analitycy, wzrost produkcji budowlano-montażowej za cały rok 2006 będzie nie mniejszy niż 18 proc. Ale kolejne lata mogą już nie być tak dobre. Powód? Brak pracowników - nie tylko wykwalifikowanych, ale też potrafiących wykonywać proste prace. Zdaniem prof. Bolkowskiej tego typu trudności do tej pory nie były znane. W ciągu dziesięciu ostatnich lat liczba zatrudnionych zmniejszyła się o ponad 200 tys.: z 564 tys. w roku 1995 do 338 tys. w drugiej połowie 2006 roku (takie statystki GUS podał we wrześniu 2006 roku - przyp. red.).

Ciekawie na tym tle wyglądają dane, pokazujące, ile osób pracuje w budownictwie na czarno. Bieżącej sprawozdawczości na ten temat nie ma, a ostatnie badania GUS były publikowane w roku 2005 i dotyczyły okresu od stycznia do września 2004 roku. Według nich w usługach budowlanych i instalacyjnych, remontach, naprawach budowlanych - łącznie z usługami sąsiedzkimi bez rejestracji pracowało 372 tys. osób. Z drugiej strony wiadomo, że między rokiem 1998 a 2004 z sektora wypadło około 58 tys. firm, zatrudniających mniej niż dwadzieścia osób. - Trudno oszacować, ile małych firm budowlanych zasiliło w tym okresie szarą strefę. Wiemy na pewno, że szara strefa wspomaga budownictwo. Szczególny rezerwuar mają w niej firmy mikro, tj. zatrudniające do dziesięciu osób - komentuje Zofia Bolkowska.

Przeciętne zatrudnienie w budownictwie w przedsiębiorstwach > 9 osób

Np. na Sądecczyźnie na czarno pracuje około 45 proc. z tych, którzy oficjalnie są zarejestrowani jako bezrobotni - podała w czerwcu Gazeta Krakowska (21.06.2006). "Jeśli rozeznanie urzędników Sądeckiego Urzędu Pracy jest zgodne z rzeczywistością, to w naszym regionie bez zatrudnienia pozostaje nie dwadzieścia kilka tysięcy osób, ale kilkanaście tysięcy. Sytuacja staje się wręcz groteskowa: zarówno tutejsze firmy, jak i zagraniczni pracodawcy zgłaszający zapotrzebowanie na fachową siłę roboczą, nie mogą skompletować załogi. Ofert dobrze płatnej pracy dla robotników jest mnóstwo. Dotyczy to zwłaszcza branży budowlanej" - pisze gazeta.

Aby sprawdzić, czy dane Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej - dotyczące braków w zatrudnieniu - pokrywają się z tymi, które są podawane przez urzędy pracy, Polski Związek Pracodawców Budownictwa (PZPB) przeprowadził w październiku ankietę. Zostały nią objęte firmy wykonawcze, będące członkami związku, a jednocześnie pozostające w stałym kontakcie z urzędami pracy. Okazało się, że deficyt, określany przez urzędników na 100 tys. osób, w istocie sięga liczby 150 tys. Np. brak 50 wykwalifikowanych pracowników zadeklarowała firma Wesbud, 106 osób chciałaby zatrudnić Skanska, natomiast Mostostal Warszawa S.A. od zaraz skłonna byłaby zatrudnić 200 osób.

- Inne od rachunków prowadzonych przez urzędy pracy są także ministerialne wykazy, dotyczące liczby osób, które podejmują pracę za granicą (aby zatrudnienie u zagranicznego pracodawcy mogło być - po powrocie do kraju - traktowane jako okres pracy w Polsce i dawać określone uprawnienia, przed wyjazdem należy zgłosić się do Powiatowego Urzędu Pracy - przyp. red.). Żeby to uporządkować, powołaliśmy odrębny departament, tj. Departament Migracji, który ma opracować zasady migracji zawodowej. Pracujemy też nad nowelizacją ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy. Do organizacji pracodawców mamy prośbę, by podawali nam konkretne dane, dotyczące liczby osób pracujących w poszczególnych zawodach oraz w poszczególnych regionach Polski - mówił na konferencji Kazimierz Kuberski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej.

Przeciętne zatrudnienie w budownictwie
Autor: GUS Biuletyny statystyczne
Pracownicy budowlani
Autor: Zespół Szkół Budowlanych w Tarnowie

Do jakich zadań będą potrzebni robotnicy budowlani w najbliższych latach? - tego typu analizę przygotował dr Edward Szwarc, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa. Zakładając, że w ciągu ośmiu lat miałoby powstać 3 mln mieszkań, czyli rocznie byłoby budowane 375 tys. mieszkań, do pracy będzie potrzebne 375 tys. osób. Jeśli do 2013 roku miałaby zostać potrojona długość autostrad, w tym samym okresie o 1150 km miałaby wzrosnąć sieć dróg ekspresowych i o 2000 km - dróg krajowych, potrzeba kolejnych kilkudziesięciu tysięcy specjalistów branży budowlanej. Do tego trzeba doliczyć wszystkie roboty budowlano-montażowe w dziedzinie ochrony środowiska, m.in. przy budowie i modernizacji kanalizacji, oczyszczalni ścieków, składowisk odpadów. To znów potrzeba rzędu kilkudziesięciu tysięcy osób, przy czym zadaniu są w stanie sprostać jedynie wykwalifikowani pracownicy. Nie kogo innego jak budowlańców z otwartymi ramionami przyjmie segment przemysłu ciężkiego, energetyki, a także przemysł chemiczny, koncentrujący się na petrochemii, biopaliwach. Poszukiwani będą monterzy, spawacze, instalatorzy. Te liczby szacuje się na dziesiątki tysięcy. Nie wolno zapominać, że wzrost na poziomie 7-8 proc. rocznie ma też przed sobą budownictwo przemysłowe, komercyjne i usługowe.

A oto pomysły na poprawę sytuacji, jakie zaprezentowali uczestnicy konferencji:

Prof. Zofia Bolkowska twierdzi, że trzeba przede wszystkim monitorować, jak brak zatrudnienia oddziałuje na funkcjonowanie rynku budowlanego. Ponadto należy opracować długofalową koncepcję polityki zatrudnienia w budownictwie, tj. taką, która będzie uwzględniać preferencje zawodowe, płace, zmiany kosztów pracy, szkolenia zawodowe. W ramach działań doraźnych można zalegalizować zatrudnianie pracowników z Europy Wschodniej: Ukrainy, Białorusi, Rumunii. Zasady mogłyby być podobne jak przy umowach stosowanych między Polską a Niemcami.

Przykładowe koszty zatrudnienia w krajach UE (%)

Kraj I kwartał 2006II kwartał 2006
Łotwa 19,0 22,7
Litwa 12,4 21,1
Estonia 14,8 16,4
Czechy 5,1/td> 10,1
Wlk. Brytania 5,4 5,2
Polska 4,3 4,9
Francja 3,8/td> 3,5
UE - 25 3,0 3,1
Finlandia 3,3 2,5
Holandia 1,7 1,6
Szwecja 0,6 1,0
Niemcy 0,5 0,7

Źródło: GUS Unia Europejska. Wskaźniki krótkookresowe

Dr Edward Szwarc również proponuje działania doraźne i długofalowe. Jego zdaniem należałoby uprościć procedurę wydawania promes dla cudzoziemców, którzy chcą uzyskać zgodę na zatrudnienie w Polsce w branży budowlanej. Zbiorowe - w miejsce indywidualnych (na nazwiska - przyp. red.), określające liczbę osób i ich zawody, a przy tym obejmujące okres dwóch lat, powinny być promesy wydawane krajowym przedsiębiorstwom budowlano-montażowym. Umowy międzypaństwowe w sprawie zatrudniania firm budowlanych z krajów wschodnich wzorować można ma umowie między Polską a RFN, zawartej w 1990 roku. Budownictwo trzeba też uczynić konkurencyjnym, np. branża mogłaby wchłonąć górników, którzy w procesie restrukturyzacji swojego sektora i tak będą zwalniani.

Zdaniem Józefa Zubelewicza, członka Rady PZPB i prezesa firmy Erbud obalić należy mit o zawodzie budowlańca jako zawodzie niechlubnym, bez perspektyw i bez poszanowania społecznego. Firmy budowlane muszą być miejscem szkolenia praktycznego, a nie przyjmować na praktyki z urzędów pracy wyłącznie pracowników administracyjno-biurowych. Zatrudnianie wyszkolonych przez nich absolwentów szkół zawodowych mogłyby zagwarantować odpowiednie uregulowania, w ramach których z uczniami byłyby podpisywane umowy o pracę już od pierwszego roku nauczania. Elementem szkolenia powinno być także mieszkanie w internacie, co należy młodym ludziom zapewnić. - Dzięki temu uodpornią się na stres, na przebywanie poza domem, bo to zazwyczaj ma miejsce w tym zawodzie - mówił Józef Zubelewicz. W jego opinii prezesi firm wykonawczych znakomicie wiedzą, gdzie najłatwiej znaleźć osoby do pracy, bowiem w niektórych rejonach Polski są tradycje związane z zawodem górnika. Prezes uważa też za karygodne to, że absolwenci techników budowlanych nie mają dziś możliwości uzyskiwania uprawnień budowlanych. Ogranicza to liczbę średniej kadry technicznej, czyli brygadzistów i majstrów - których brak firmy budowlane odczuwają najbardziej.

Jak najmniej zezwoleń, jak najprostsza procedura - z takim hasłem wystąpił podczas konferencji Kazimierz Kuberski z MPiPS, zapewniając, że w tym kierunku zmierzają prace ministerstwa. Najwięcej nadziei pracownicy resortu wiążą z Ukrainą, dla której - w sektorze budownictwa - chcieliby stworzyć podobną umowę jak w roku 1994 (umowa między rządami polskim i ukraińskim o wzajemnym zatrudnianiu pracowników z 16 lutego 1994 roku, niepublikowana - przyp. red.). Dotyczyła ona przepływu siły roboczej, kontrolowanego przez organy ds. zatrudnienia obu krajów. Brak indywidualizacji takich wyjazdów nie wchodzi raczej w grę, bo Ukraińcy muszą uzyskiwać wizy na wjazd do Polski. Miałyby też być obniżone opłaty za zezwolenie na. - To nie jest rozwiązanie na długi czas, ale ulży nam na chwilę. Musimy bowiem pamiętać o konkurencji ze strony budowlanego rynku moskiewskiego, który jest bardzo bogaty - mówił Kazimierz Kuberski.

Minister budownictwa Jerzy Aumiller przedstawił jeden pomysł, mianowicie dotyczący upłynnienia aktywów gmin, które - jego zdaniem - mają dużo pieniędzy. Środki te miałyby wspomóc branżę budowlaną. Wyraził zdziwienie, że na tego typu konferencjach nie pojawia się nikt z Ministerstwa Finansów. Jak dowodził, brak kadr jest obecnie ważniejszym problemem niż niewystarczające pieniądze. - Bo te się znajdą - dodał. Sugerował, że swoje miejsce w budownictwie, m.in. w nowoczesnych robotach wykończeniowych, powinny znaleźć kobiety. Według niego zasób potencjalnych robotników budowlanych tkwi też, poza górnictwem, w rolnictwie. Podkreślił, że rząd polski chce chronić krajowy rynek pracy.

Wydaje się, że najmniej miał do powiedzenia podsekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej, Stanisław Sławiński. Tłumaczył, czym były spowodowane reformy przeprowadzone przez ministra Mirosława Handkego oraz że trudno zmieniać je teraz w obliczu nagłego i wzmożonego zapotrzebowania na pracowników określonych specjalności. Bo zmian w szkolnictwie dokonuje się w perspektywie 15-letniej. Jego zdaniem uzasadnienie znajduje dziś jedynie wprowadzenie programu rekwalifikacji zawodowej.

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.
Czytaj więcej