Na sytuację tę wpłynęło wiele czynników. Przede wszystkim systematycznie zwiększa się podaż mieszkań na wynajem. Kupujący coraz rzadziej nabywają "cztery kąty" z myślą o zaspokojeniu własnych potrzeb czy szybkim zysku z odsprzedaży. Mieszkania traktuje się jako inwestycję długoterminową, a wynajem zapewnia dodatkowe pieniądze, choćby na pokrycie kosztów związanych ze spłatą rat kredytu. Co więcej, praktykowane jest to nie tylko przez osoby prywatne, ale również instytucje i fundusze inwestycyjne.
W Warszawie rynek dodatkowo stymuluje napływ migrantów, przybywających tutaj w celach zarobkowych i edukacyjnych. Stolica - największe w kraju skupisko uczelni wyższych i charakteryzujący się najniższym poziomem bezrobocia rynek pracy - staje się każdego roku nowym "domem" dla tysięcy przybyszów z różnych części Polski czy z zagranicy. Osób tych przeważnie nie stać na własne mieszkanie, przez co zwiększają popyt na wynajem. Inną kwestią jest to, że dla części z nich pobyt w Warszawie jest jedynie tymczasowy, toteż zakup własnego "M" w ogóle nie jest rozpatrywany. Oczywiście na coraz większe zainteresowanie wynajmem wpływa również dynamiczny wzrost cen stołecznych mieszkań. Choć chętnych do kupna wciąż jest bardzo wielu, to porażające ceny, a co za tym idzie - konieczność wykazania się wysoką zdolnością kredytową, stają się barierami uniemożliwiającymi realizację marzeń o własnym lokum. W takich sytuacjach alternatywą pozostaje najem.
Ceny wynajmu mieszkań, na podstawie których został przygotowany niniejszy Raport, zawierają opłaty czynszowe. Ich wysokość jest uzależniona przede wszystkim od powierzchni oraz liczby osób w nim mieszkających.
A jego ceny są coraz wyższe. Jak wynika z badań Oferty.Net, w kwietniu 2007 roku średni koszt wynajęcia kawalerki w Warszawie wynosił już ponad 1300 zł. Najniższe ceny można było znaleźć na Targówku, w Rembertowie i na Pradze Północ. Najdroższe natomiast okazały się pokoje w Śródmieściu, gdzie trzeba było zapłacić prawie 1500 zł. Oczywiście im większe mieszkanie tym większy całościowy koszt wynajmu. W przypadku dwupokojowych trzeba było się liczyć z wydatkiem ponad 2000 zł. Trzy pokoje wiązały się z kosztem wyższym o kolejne 1000 zł, a za cztery trzeba było zapłacić dodatkowo prawie 2000 zł - czyli blisko 5000 zł. Inaczej jednak sytuacja się przedstawia, jeśli weźmie się pod uwagę cenę metra kwadratowego. Wtedy najdroższe okazują się mieszkania najmniejsze. W przypadku lokali o powierzchni do 30 mkw. wahała się ona w granicy 47 zł. Za nieco większe lokum (do 40 mkw.) żądano w kwietniu około 41 zł za metr kwadratowy. Relatywnie najtańsze - po 38 zł za metr - były mieszkania o średnim metrażu, w przedziale 41 - 70 mkw.
Wysoka cena za lokalizację
Oczywiście, na koszt wynajmu znacząco wpływa lokalizacja lokalu. W kwietniu niezmiennie najdrożej było w Śródmieściu , gdzie za metr kwadratowy liczono 47 zł, czyli o 6 zł więcej od średniej warszawskiej. Nieco tańsze okazały się Mokotów i Wilanów z 44 zł za metr kwadratowy. Najniższe ceny miały natomiast mieszkania w peryferyjnych dzielnicach Warszawy - czyli na Białołęce i we Włochach - 31 zł oraz w Rembertowie 24 zł.
Im młodsze, tym tańsze
Na cenę duży wpływ ma również wiek budynku. W kwietniu najdroższe okazały się mieszkania w obiektach wybudowanych w ciągu ostatniej dekady (średnio 42 zł za metr kwadratowy). Co więcej, w ich przypadku ceny dobijały nawet do 53 zł - tyle trzeba było wyłożyć za metr kwadratowy w Śródmieściu. Tradycyjnie drogo było już na Mokotowie i w Wilanowie, odpowiednio 48 zł i 46 zł za metr kwadratowy. Całkiem sporo, 41 zł za metr, liczyli sobie również wynajmujący mieszkania w obiektach sprzed 1950 roku. To właśnie wśród ofert z tego okresu są mieszkania w przedwojennych kamienicach w Śródmieściu, na Mokotowie, Żoliborzu i Ochocie. Najmniej za nowe lokale płacono na prawym brzegu Wisły - w Rembertowie (24 zł za mkw.) i Wawrze (28 zł za mkw.).
Jak wynika z analiz, średnie ceny mieszkań oferowanych do wynajęcia zmieniają się w specyficzny sposób - im młodszy budynek, w którym znajduje się mieszkanie, tym niższa cena (nie dotyczy to oczywiście mieszkań wybudowanych po 1996 roku). Uzasadnieniem tego zjawiska jest spadająca jakość budynków wznoszonych w kolejnych okresach PRL-u. Przestronne mieszkania w solidnych, ceglanych budynkach z lat 50-tych i początku 60-tych z czasem zastępowały lokale o gorszym rozkładzie, często z ciemną kuchnią, budowane w technologii ramy H, by w ostatnim okresie minionego ustroju ustąpić miejsca mieszkaniom w wielkopłytowych blokowiskach. Dopiero lata 90-te przyniosły wyraźną poprawę zarówno z zakresie technologii budowlanych jak również standardów przestrzenno-funkcjonalnych mieszkań.
maj 2007 r.