Koniunktura w październiku zgodnie z prognozami jeszcze niższa
Przypomnijmy, że w sierpniu wskaźnik koniunktury w budownictwie wynosił minus 16, we wrześniu spadł o kolejne sześć punktów. W październiku jest jeszcze niższy i wynosi minus 26. Brakuje już tylko czterech punktów, by koniunktura osiągnęła poziom minus 30, który został odnotowany w styczniu i lutym roku 2009, czyli roku utożsamianym z kryzysem w budownictwie.
Tyle że, wtedy na wskaźniki koniunktury wpływ miała przede wszystkim „katastrofa” w mieszkaniówce, teraz pesymiści są w każdym sektorze budownictwa, bo tak naprawdę to nie wyszliśmy z dekoniunktury sprzed trzech lat i tylko „publiczne” inwestycje infrastrukturalne na chwilę poprawiły nastroje. W każdym bądź razie, według GUS liczba optymistów zmalała w październiku do 8%, a pesymistów wzrosła do 34% (miesiąc wcześniej był oto odpowiednio 9 i 31%). Zmniejsza się tym samym grupa firm budowlanych, które uważają, że ich sytuacja nie ulega zmianie.
Oczywiście, i to się nie zmienia od miesięcy, największe czarnowidztwo – w odniesieniu do portfela zamówień i sytuacji finansowej - wykazują firmy małe i średnie. Im też najbardziej doskwierają zatory płatnicze. Nadal jedna piąta analizowanych przez GUS firm budowlanych chciałaby zrekompensować zmniejszający się rynek robót w Polsce kontraktami zagranicznymi.
Jeszcze niedawno duże firmy budowlane należały do optymistów, tymczasem z miesiąca na miesiąc wzrasta w tej grupie liczba firm, uskarżających się na to samo co jednostki mniejsze.
Coraz więcej firm zapowiada zwolnienia większe niż planowano jeszcze we wrześniu. Wykorzystanie swoich mocy produkcyjnych już na 75% (miesiąc wcześniej na 79%).
Jeżeli utrzyma się taka dynamika spadku ogólnego klimatu koniunktury formułowanej przez GUS, to na koniec roku może ona spaść do minus 40 – na takim poziomie była w miesiącach styczeń – luty w latach 2002 i 2003, czyli podczas jeszcze wcześniejszego budowlanego kryzysu...