Koniunktura w budownictwie w styczniu do góry
Jak pokazują statystyki, koniunktura w budownictwie zawsze w styczniu wykazuje optymizm. Nie inaczej jest w roku 2017 – chociaż koniunktura pozostaje na minusie, wskaźnik podskoczył prawie o osiem punktów.
Od 2011 roku koniunktura w budownictwie pozostaje na minusowym polu. Czy uda się to w najbliższych miesiącach? W roku 2015 na koniec grudnia wskaźnik koniunktury wyniósł minus 16,1 punktu, rok później było minus 17,4, czyli tym razem jest nieco więcej do nadrobienia by pokonać przynajmniej zero, a może nawet z większym plusem...
Od trzech lat koniunktura jest z nowym rokiem na podobnym poziomie. Na przestrzeni piętnastu lat rekordowy spadek w grudniu GUS odnotował w latach 2001 i 2002 – minus 40. W obecnym cyklu dekoniunktury (trwa od 2009 roku) najgorszy jak dotychczas wynik budowlana koniunktura miała w roku 2012 – było to w grudniu 2012 minus 34, zaś najlepszy był lipiec 2010 – plus 5.
A wracając do stycznia tego roku, to koniunktura w budownictwie osiągnęła poziom minus 9,8. Oznacza to, że w porównaniu z grudniem, ubyło pesymistów (z 25,8 do 24,2%) i zwiększyła się grupa firmach budowlanych optymistycznie oceniających swoją sytuację (z 8,4 do 14,5%). Muszę przyznać, że nie spodziewałam się takiego wzrostu koniunktury, bo przedsiębiorcom od stycznia przyjdzie zmierzyć się z wieloma czynnikami, które będą rzutowały na (przede wszystkim) sytuację finansową firm. Są to m.in. rosnące ceny benzyny, energii, wody, urzędowa stawka płacy minimalnej, inny mechanizm zwrotu VAT, pogłębiające się zatory płatnicze i zadłużenie branży, nowych przetargów i ich rozstrzygnięć też w styczniu nie będzie spektakularnie więcej. Widocznie noworoczny optymizm rządzi się innymi prawami...
Wykorzystanie mocy produkcyjnych w styczniu firmy budowlane oceniły średnio na 73,9%. A dokładniejsza analiza pokazuje, że przy posiadanym portfelu zamówień i przewidywanych zmianach popytu 15,7% przedsiębiorstw ocenia swoje aktualne moce produkcyjne jako zbyt duże, 72,2% jako wystarczające, a 12,1% jako zbyt małe.