Kiedy w budownictwie będzie wzrost?
Jest początek roku 2016 i jakoś nie widać zapowiadanego ruchu w budownictwie, który był już wieszczony w roku 2015. Tymczasem miniony rok w budownictwie zbilansuje się mniejszym niż szacowano wzrostem. Co o tym wszystkim dzisiaj mówią analitycy i rynkowi gracze?
Otóż zapowiadają, że budownictwo ruszy, ale dopiero w II kwartale 2016. Co prawda, na początku grudnia 2016 Generalna Dyrekcja Dróg krajowych i Autostrad podpisała umowy na projekty drogowe dofinansowane ponad 8 miliardami złotych, ale to niewiele, jeśli chodzi o wykorzystanie nowej puli europejskich środków na infrastrukturę. A rynek budowlany czeka (GUS podał, że w lutym firmy budowlane oszacowały średnie wykorzystanie swoich mocy produkcyjnych na mniej niż 70%, przy koniunkturze minus 9) mając za sobą kolejny rok spowolnienia, bo udało się osiągnąć tylko 3-procentowy wzrost zamiast oczekiwanych 6%. Czy druga transza unijnych środków będzie remedium na budowlane bolączki?
Jakie projekty, skąd pieniadze
Z nowych środków skorzysta przede wszystkim budownictwo infrastrukturalne, głównie drogowe i kolejowe, a także budownictwo obiektów publicznych. Zdaniem ekspertów, na zauważalny wzrost aktywności w branży trzeba będzie jednak poczekać do drugiej połowy 2016 r. To może świadczyć o dość dużym uzależnieniu tempa rozwoju budownictwa w Polsce od szybkości rozdawania środków zewnętrznych. Eksperci ostrzegają, że opieranie się na finansach unijnych w zbyt dużym stopniu i brak rozwojowej wizji może w przyszłości działać destabilizująco na polski rynek. Dlatego kolejny strumień środków z UE powinien stać się bodźcem do usprawnienia organizacji i znalezienia źródeł dodatkowego wzrostu dla polskich firm budowlanych.
W perspektywie 2014-2020 Polska ma do wydania ponad 82,5 mld euro w ramach różnych programów i funduszy europejskich. Wartość samego programu „Infrastruktura i Środowisko” to ponad 27 mld euro, przy czym ogromna część środków zostanie zainwestowana w najbliższych latach w projekty drogowe, kolejowe, lotnicze czy żeglugowe, a także te związane z budownictwem obiektów publicznych, m.in. szkół, szpitali, obiektów kultury czy budownictwem komunalnym i gospodarki wodnej. Część pieniędzy trafi do regionalnych programów operacyjnych zarządzanych przez województwa. Z większą niż w poprzednim rozdaniu pulą środków unijnych wiąże się nadzieja na rozpędzenie branży budowlanej, która wciąż zmaga się z licznymi wahaniami koniunktury. Choć polski rynek jest uważany za lidera wzrostu w Europie i należy do najszybciej rozwijających się, prognozy na przyszłość są dość ostrożne.
– Środki unijne pozostaną kręgosłupem rozwoju branży. Są one tym bardziej oczekiwane, że prognozowany na koniec 2015 roku sześcioprocentowy wzrost na rynku budowlanym okazał się znacznie mniejszy. Wynikało to m.in. z bardzo niskiego wzrostu sprzedaży produkcji w budownictwie drogowym, która na koniec roku wyniosła około 2-3%, a także spadku cen materiałów budowlanych i bardzo dużego regresu w obszarze zamówień publicznych w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Mimo to, polska branża budowlana nadal, na tle krajów europejskich, wypada bardzo dobrze, m.in. za sprawą deweloperów mieszkaniowych, którzy odnotowują rekordowe wyniki sprzedażowe – zauważa Mariusz Sochacki z PAB-PCR&F Institute, polskiego partnera EUROCONSTRUCT. Polska Agencja Badawcza Budownictwa (PAB) jest jednym z 19 instytutów działających w ramach międzynarodowej organizacji EUROCONSTRUCT, która specjalizuje się w analizie kondycji rynku budowlanego w kilkunastu krajach Europy.
W ciągu 12 miesięcy 2015 roku w Biuletynie Zamówień Publicznych opublikowano 37 316 (przed rokiem 46 536) ogłoszeń o udzielonych zamówieniach na roboty budowlane o łącznej wartości 23 mld zł (rok wcześniej 30 mld zł). Liczba zamówień była więc mniejsza o prawie 20%, a ich wartość spadła o ponad 23%. Istotnym uwarunkowaniem rozwoju jest również sytuacja polityczna w Polsce i wybór nowego rządu. Według przedwyborczych zapowiedzi Andrzeja Adamczyka, obecnie ministra resortu infrastruktury i budownictwa, ma nastąpić przegląd i korekta dotychczasowej polityki transportowej, zwłaszcza w celu poprawy konkurencyjności kolei i weryfikacji dotychczasowych programów inwestycyjnych w zakresie budownictwa drogowego i kolejowego. Zdaniem Mariusza Sochackiego, to może nieco opóźnić zamówienia i realizację nowych kontraktów infrastrukturalnych. Ponadto, trudno dziś ocenić jaka będzie strategia rozwoju gospodarczego i infrastrukturalnego nowego rządu.
Rynek powoli odbija
Według Euler Hermes w ostatnim roku o 30% spadła liczba bankrutujących firm budowlanych.
– To sygnał, że rynek stabilizuje się i powoli odbija. Deloitte w swoim raporcie Europejskie Potęgi Budowlane zapowiada, że czeka nas ożywienie około 2017 roku. Wzrost rynku Polska zawdzięczać będzie przede wszystkim dłuższym kontraktom opartym na projektach realizowanych z funduszy unijnych – komentuje Krzysztof Andrulewicz, prezes zarządu Skanska SA.
Realizacja dużych projektów sprzyja rozwojowi biznesu i stabilizuje sytuację największych graczy, przekładając się także na większą płynność finansową ich podwykonawców. Według ekspertów, europejskie dotacje same w sobie nie są jednak gwarantem długotrwałego ożywienia rynku. Co z firmami budowlanymi spoza specjalizacji infrastrukturalnych.
– Środki unijne były jednak bardzo ważnym źródłem finansowania napędzającym koniunkturę w polskim budownictwie w okresie załamania na europejskim rynku budowlanym w latach 2008-2013. To właśnie między innymi dzięki środkom zewnętrznym wartość naszego rynku wyniosła w 2014 roku 43 mld euro. W czołówce Europy sytuuje nas przede wszystkim znacznie wyższe niż w pozostałych krajach europejskich tempo wzrostu produkcji budowlanej, osiągnięte dzięki absorpcji pieniędzy unijnych. Trzeba jednak myśleć o tym, co nastanie po okresie wyczerpania możliwości finansowania budownictwa w Polsce z zewnętrznych środków. Dziś sytuacja sektora jest nietypowa. Z jednej strony obserwujemy stagnacyjny wzrost na poziomie 2-3%, czemu towarzyszy spadek liczby zatrudnionych w dużych firmach. Z drugiej natomiast widzimy wzrost płac i poprawę wyników finansowych firm budowlanych. Pomimo wahań, polski rynek budowlany nie zmierza w kierunku recesji, a dynamicznego ożywienia spodziewamy się już od drugiej połowy 2016 – uważa Mariusz Sochacki.
Gdy strumień z UE wyschnie
Według analityków rynku, jednym z czynników decydujących o tempie rozwoju firm na rynku budowlanym w Polsce będzie to, czy uda im się znaleźć inne stymulatory wzrostu niż tylko środki unijne. Dobrym momentem na takie poszukiwania są okresy lepszej koniunktury, które można wykorzystać nie tylko do maksymalizacji zysków, ale także do wewnętrznego wzmocnienia się i przygotowań na przyszłość, gdy zabraknie zewnętrznego dofinansowania.
– Mamy przed sobą kilka lat, w których sektor budowlany będzie miał dobre warunki do wzrostu. Okres prosperity, którego czas jest ograniczony, to dobry moment na przygotowanie się na kolejne lata, kiedy wyczerpie się pula unijnych pieniędzy. Optymalizacja procesów biznesowych, większy nacisk na zrównoważony rozwój czy wdrożenie nowych technologii, to niektóre z przykładów tego, nad czym będziemy pracować. Między innymi z tego powodu Skanska od kilku lat silnie rozwija swoje struktury regionalne. Podejmujemy się realizacji zleceń na rynkach lokalnych, gdzie klienci realizują obiekty infrastrukturalne i kubaturowe niezależnie od koniunktury. W ten sposób zbudowaliśmy pozycję lidera na rynku budowlano-deweloperskim w Polsce – zdradza Krzysztof Andrulewicz.
Okres prosperity firmy powinny wykorzystać na wdrażanie innowacyjnych rozwiązań – zarówno w obszarze technologicznym, ale też w zarządzaniu. Chodzi tutaj przede wszystkim o narzędzia pomocne w przygotowaniu i realizacji inwestycji, takie jak modelowanie BIM (Building Information Modeling), drony czy skaning laserowy. Duże znaczenie może mieć pozyskanie know-how zwłaszcza z zakresu BIM. Od kwietnia 2016 wejdzie w życie unijna dyrektywa zalecająca stosowanie tej technologii w zamówieniach publicznych w segmencie budowlanym.
Z drugiej strony nowa transza unijna może być także źródłem zagrożeń. Już w tej chwili mówi się o rynku wykonawcy, a nie rynku inwestora i nadchodzącej kolejnej wojnie cenowej czy o możliwym niebezpieczeństwie obniżania jakości projektów przez inwestorów, rywalizujących w przetargach ceną. Zdaniem ekspertów niska jakość wykonawstwa może być pochodną niedostatecznego nadzoru publicznego inwestora, co przy pomocy odpowiednich procedur można wyeliminować. Ważnym bodźcem, które może zmienić podejście do zamówień publicznych ma być znowelizowana ustawa o zamówieniach publicznych, którą Polska musi dostosować do wymogów prawa unijnego w kwietniu przyszłego roku. Nowy rząd zapowiada wprowadzenie do noweli nowych mechanizmów wspierania polskich przedsiębiorców, także z segmentu MŚP. Procedury mają być prostsze i zawierać mniej kryteriów.
- Wszelkie działania, które mogą zwiększyć przejrzystość zamówień publicznych można ocenić jako krok w dobrą stronę - podkreśla Krzysztof Andrulewicz.
Odpowiedzialne działania firm oraz sektora publicznego mogą wpływać korzystnie na stabilizację sytuacji rynkowej. Większy poziom zaufania, współpracy i wzajemna wymiana dobrych praktyk w zarządzaniu mogą pomóc w zniwelowaniu zagrożeń, które wiążą się z gospodarowaniem środkami zewnętrznymi. Skutkiem nierozważnej polityki, ale także nieodpowiedzialnych zachowań biznesu, mogą być fale bankructw kolejnych podmiotów do czego przyłoży się zjawisko zatorów płatniczych, nękające firmy budowlane od dłuższego czasu i końca którego nie widać...