EURO 2012 jeszcze nasze, ale odliczanie trwa

2008-01-31 17:38

UEFA udzieliła Polsce poważnego ostrzeżenia. Oceniła stan naszych i ukraińskich przygotowań do EURO 2012 jako fatalny. Jesteśmy oskarżani o chaos organizacyjny i brak merytorycznych działań politycznych. UEFA twierdzi, że polityka ma zbyt duży wpływ na przygotowania do imprezym a Michel Platini - jest zdania, że decydujące będzie najbliższe pięć, sześć miesięcy, które trzeba solidnie przepracować, aby uniknąć tragicznych w skutkach opóźnień. W PZPN komentowano ten raport, że jest gorzej niż się spodziewano, a Włosi ślą oficjalne petycje, że chętnie Polsce i Ukrainie "zdejmą ten balast". Czy to początek międzynarodowego blamażu?

Komentarze do raportu są różne. Minister Sportu i Turystyki uważa, że na koniec stycznia 2008 zmieniły się niektóre aspekty szwankujące jeszcze w listopadzie 2007 (w tym czasie wizytowali Polskę wysłannicy UEFA) i niektóre zarzuty ujęte w tym dokumencie są już nieaktualne. Politycy też się uaktywnili, szczególnie opozycja (chociaż właśnie takie upolitycznienie jest nam zarzucane), która chce "wygrać" dla siebie kolejny punkt wyborczego kapitału zarzucając rządzącym głośno i publicznie brak organizacji i decyzji.


Jeszcze jest podobno możliwe, że w tym miejscu w połowie 2011 roku będzie stał nowy Stadion Narodowy

A tu trzeba całkiem inaczej, tu trzeba pracy i współpracy. Na szczęście są jeszcze gremia zdroworozsądkowo oceniające sytuację, tylko wygląda, że nikt z tych co potrzeba tego nie słucha...
Na przykład takiej Konfederacji Pracodawców Polskich, od maja 2007 usiłującej konsolidować działania na rzecz EURO 2012 i która już wówczas prezentowała plan merytoryczny, jak teorię potrzeb zamienić w praktykę działań. Na wieść o raporcie UEFA, KPP opatrzyła tę sytuację stosownym komentarzem:

"Konfederacja już wielokrotnie wskazywała bariery utrudniające właściwe przygotowanie imprezy oraz możliwości ich rozwiązania. Sygnalizowaliśmy, że bariery prawne, związane z procesami budowlanymi przedłużają czas realizacji inwestycji budowlanych (ich formalne przygotowanie zajmuje niekiedy nawet połowę czasu trwania całej inwestycji). Problem ten jest dodatkowo potęgowany przez brak planów zagospodarowania przestrzennego, co wydłuża procedury.

Kolejnym jest brak usprawnienia procedur obrotu nieruchomościami gruntowymi. Wiele gruntów ma nieuregulowany stan prawny, a procedury wykupu, czy też wywłaszczenia są skomplikowane i długotrwałe. Ustawa o gospodarce nieruchomościami jest w tym kontekście ważnym aktem prawnym ze względu na swój zakres przedmiotowy. Do pozyskiwania potrzebnych gruntów musi być wykorzystywana w wielu wypadkach instytucja wywłaszczenia. Postępowanie wywłaszczeniowe może trwać nawet kilka miesięcy, natomiast dalsze odwoływanie się i składanie skarg (aż do Naczelnego Sądu Administracyjnego) może przedłużać procedurę wywłaszczeniową o kolejne. Potrzebne jest odformalizowanie procedury wywłaszczeniowej (oczywiście z zachowaniem zasad wynikających z konstytucyjnej ochrony prawa własności).

KPP wskazywała także konieczność wykorzystania instytucji partnerstwa publiczno - prywatnego do przygotowań do EURO. W Europie Zachodniej jest ono z powodzeniem wykorzystywane do realizacji inwestycji infrastrukturalnych. Partnerstwo publiczno prywatne nie rozwija się w Polsce (przez ponad 2 lata obowiązywania przedmiotowej ustawy zawarto jedynie kilkanaście umów, a ich znaczenie miało wymiar lokalny). Powodem tego są nie tylko wady ustawy ale również negatywne podejście władz do współpracy z sektorem prywatnym Tymczasem, w Wielkiej Brytanii w ciągu ostatnich 15 lat zrealizowano ponad 800 projektów PPP: dróg, mostów, portów, szpitali, szkół i stadionów sportowych. Koszty budowy i utrzymania w oparciu o tę formułę okazały się dla Brytyjczyków znacznie niższe niż gdyby były finansowane jedynie ze środków sektora publicznego. Doświadczenia brytyjskie wskazują również, że jedynie około 30% obiektów budowanych ze środków budżetu państwa oddawanych jest w terminie, w przypadku PPP odsetek ten sięga 75%.

Obecna sytuacja jest przede wszystkim wynikiem zaniedbań poprzedniego rządu, który praktycznie zmarnował 6 miesięcy na składanie deklaracji i tworzenie różnych komitetów oraz ciał doradczych. Tymczasem przygotowanie takiej imprezy jak EURO 2012 wymaga przede wszystkim faktycznych prac. Poprzedni rząd nie zdobył się chociażby na przeprowadzenie odpowiednich zmian w prawie, tak aby realizacja niezbędnych inwestycji była łatwiejsza. Kolejnym powodem obecnego stanu rzeczy były październikowe wybory parlamentarne. Politycy, przygotowując się do nich nie mieli ochoty i energii na zajęcie się sprawami związanymi z piłkarskimi mistrzostwami Europy.

W swoim expose premier Tusk uznał EURO 2012 za jeden ze swoich priorytetów. Pozostaje mieć nadzieję, że faktycznie tak będzie. Póki co, działania obecnego rządu nie są zbyt energiczne w tym zakresie. Ostrzeżenie UEFA to już naprawdę ostatni dzwonek do tego, aby rozpocząć przygotowania z odpowiednim zaangażowaniem. Trzeba przekuć zapowiedzi (np. te dotyczące budowy autostrad, czy też modernizacji kolei) na faktyczne działania. W przeciwnym razie zamiast promocji Polski za granicą będzie mieć jej antyreklamę, co byłoby absolutnie niekorzystne z gospodarczego punktu widzenia. Nikt już chyba nie ma wątpliwości, że nie możemy sobie pozwolić na opóźnienia."

Nic dodać, nic ująć...

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.
Czytaj więcej

Materiał sponsorowany