Ceny mieszkań zapadają w sen zimowy?
Czy to już pierwsze symptomy przegrzania warszawskiego rynku nieruchomości mieszkaniowych? Czy ceny oferowanych do sprzedaży mieszkań w Warszawie staną teraz w miejscu albo zaczną spadać? Takie pytania stawia raport opublikowany przez serwis OFERTY.NET.
Według przeprowadzonych przez serwis analiz za wcześnie jeszcze, by jednoznacznie stwierdzić, że mieszkania przestały drożeć. Jednak, jak wskazują najnowsze wyniki badań, dynamika wzrostu cen uległa w ostatnim miesiącu istotnemu zahamowaniu. Średnia cena metra kwadratowego mieszkania w stolicy, na rynku wtórnym, wyniosła w listopadzie 8237 zł i była wyższa od średniej ceny z października (8166 zł) o zaledwie 71 zł, czyli o mniej niż 1%! Zważywszy, że w ciągu pierwszych 10 miesięcy br. ceny mieszkań w Warszawie poszły w górę aż o 45% to mamy wyraźną zmianę.
Zdecydowane wyhamowanie wzrostu cen widoczne jest we wszystkich dzielnicach i we wszystkich segmentach mieszkaniowych - od kawalerek, których średnia cena 1 m2 wzrosła w ciągu miesiąca o zaledwie 35 zł (do 8638 zł), przez mieszkania 2-pokojowe (wzrost o 124 zł do 8344 zł za m2), 3-pokojowe (wzrost o 92 zł do 8047 zł za m2) po mieszkania 4-pokojowe, których cena nieznacznie spadła - o 28 zł, do poziomu 7966 zł za m2. Nieznacznie zwiększyły się średnie ceny w najdroższej dzielnicy - Śródmieściu (od października o 235 zł, do 10608 zł za m2), zatrzymały się na Pradze Północ (w październiku 6438, a w listopadzie 6547 zł za m2) czy na popularnym Ursynowie (w październiku 8173, a w listopadzie 8169 zł za m2). Na Żoliborzu nawet nieco spadły - z 8831 w październiku do 8501 zł za m2 w listopadzie.
Być może, jak oceniają autorzy raportu, listopadowa stabilizacja jest spodziewaną, naturalną korektą cen wymuszoną przez rynek, a może to tylko chwilowy zastój w branży uwidaczniający się co roku w okresie poprzedzającym Święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok. Jednak faktem jest, że ofert sprzedaży mieszkań jest sporo, ale z racji wysokich cen brakuje na nie klientów. I nie jest w stanie temu zaradzić nawet korzystne oprocentowanie kredytów hipotecznych. O ile rok temu kupując mieszkanie 50-metrowe, Kowalski musiał się liczyć z miesięczną ratą kredytu na poziomie ok. 1200 zł (na 30 lat), o tyle teraz nabywając takie samo mieszkanie powinien być przygotowany na odprowadzanie co miesiąc dla banku ponad 2000 zł. To bardzo duża różnica i na takie obciążenie znacznej części potencjalnych klientów już nie stać.
Wyhamowanie boomu nieruchomościowego potwierdzają także pośrednicy, którzy dostrzegają spadek liczby osób zainteresowanych zakupem. Jak twierdzą, oferty są, ale klientów brak. Ci, którzy chcą dokonać zakupu, szukają mieszkań tanich. A tych w Warszawie nie ma.