Śmiertelne wypadki. Niepokojąco rośnie liczba śmiertelnych wypadków w budownictwie
Jeśli chodzi o śmiertelne wypadki przy pracy, to utarło się, że to górnictwo ma ich najwięcej. Nic bardziej mylnego. To budownictwo jest liderem śmiertelnych wypadków, wyprzedzając górników aż sześciokrotnie! Co prawda wyższa liczba śmiertelnych wypadków w budownictwie to także wypadkowa większej liczby zatrudnionych, ale fakt jest faktem...
Wypadki śmiertelne to w ogólnych statystykach wypadków przy pracy niewielka liczba, ale w ogóle nie powinno nie dochodzić do takich zdarzeń. Są one zawsze przedmiotem prokuratorskiego śledztwa, ich przyczyn i okoliczności docieka Państwowa Inspekcja Pracy (PIP). Zanim przejdziemy do twardych danych, prześledźmy kilka wypadków na budowach, za którymi kryją się ludzkie i rodzinne dramaty.
Uwaga! Wypadek na budowie
Warszawa. Wypadek na budowie II linii metra. Zawaliła się ściana, ziemią został przygnieciony operator koparki. Szybka akcja ratunkowa nie pomogła, to był wypadek śmiertelny. Trwa postępowanie wyjaśniające.
Warszawa. Pracownik spadł z rusztowania. Nie przeżył. Jeden z komentarzy pod tą informacją zwraca uwagę: „Pracowałem na tej budowie w firmie podwykonawczej. Jednym słowem: gonitwa, gonitwa i jeszcze raz gonitwa. Cóż z tego że przejdzie ktoś z nadzoru, zdjęcie zrobi i tyle, nie ma żadnej reakcji. A powinni przynajmniej sprawdzić atest uprzęży.”
Białystok. Śmiertelny wypadek na budowie apartamentowca. Robotnik zakładał instalację elektryczną w jednym z mieszkań na 11. piętrze budynku. Prawdopodobnie stał obok okna, w którym zamiast szyb były tylko deski zabezpieczające.
Toruń. Podczas rozbiórki nagle runęła kilkunastometrowa ściana frontowa starej kamienicy. Pod zwałami gruzu zginął 30-letni robotnik, który stał na chodniku. Osierocił dzieci, które nie dostaną renty po ojcu, gdyż zatrudniony był na czarno.
Elbląg. Podczas budowy hali z wysokości około pięciu metrów spadł 59-letni mężczyzna. Nie udało się go uratować.
Wierzbice (Dolny Śląsk). Zawaliła się szczytowa ściana remontowanego budynku mieszkalnego. Pod gruzami na miejscu zginął jeden robotnik, drugi zmarł w drodze do szpitala. Przyczyną zawalenia się ściany było najprawdopodobniej osuszanie fundamentów budynku.
Gdańsk. Podczas prac przy budowie osiedla zginął 50-letni pracownik, który spadł z wysokości. Gdynia. Mężczyzna spadł z wysokości razem z konstrukcją deskowania, na której się znajdował. Po półgodzinnej reanimacji pracownik podwyższył statystyki wypadków śmiertelnych.
Lublin. Podczas budowy kanału burzowego na mężczyznę spadł metalowy szalunek, który odczepił się od łyżki koparki. Tu na „szczęście” skończyło się na ranach ciężkich.
Tychy. Także wypadek ciężki - podczas budowy ścian działowych w bloku mieszkalnym ze schodów miał spaść 43-letni pracownik, pierwotnie wzywano pogotowie do upadku z rusztowania.
Poszkodowani to nie tylko wypadki śmiertelne
Nawet bez uczonych opracowań, z przytoczonych wydarzeń można samemu scharakteryzować najczęstsze przyczyny wypadków na budowach: źle zabezpieczona praca na wysokości, źle zabezpieczone roboty ziemne, brak należytego nadzoru, no i tzw. czynnik ludzki, polegający na niewiedzy, nonszalancji lub rutynie na stanowisku pracy, oszczędności pracodawców na środkach ochrony indywidualnej i zbiorowej. GUS podliczył pierwsze trzy kwartały wypadków przy pracy.
W budownictwie zanotowano ich w tym okresie 3380. Jest to co prawda mniej w porównaniu z rokiem 2016 – wówczas było to 3456, ale wzrosła liczba wypadków śmiertelnych – do września 2017 było 31 (rok wcześniej 28) oraz ciężkich obrażeń – 62 (było 51). Pamiętajmy, że są to tylko tzw. dane oficjalne, dotyczące zdarzeń zgłoszonych do Państwowej Inspekcji Pracy, sporo wypadków jest ukrywanych, szczególnie tych z kategorii „lekkie”, których od stycznia do września zarejestrowano 3287 (było 3377). Tu wypada odnieść się do wspomnianego wcześniej górnictwa, gdzie w omawianym okresie tego roku było tylko 5 wypadków śmiertelnych.
W naszej kronice wypadków znaleźli się sami mężczyźni, ale wypadki na budowach przytrafiają się również kobietom, i tu też mamy do czynienia z ich wzrostem. Otóż od stycznia do września 2017 było ich 97, rok temu 87.
Natomiast i kobiety i mężczyźni z tytułu wypadków łącznie przebywali na zwolnieniach 139 451 dni roboczych (średnio 41 dni na osobę).