Nasze produkty widać na każdej polskiej budowie, rozmowa z Zbigniewem Mrozem – prezesem zarządu PRO
Firma PRO to największy w Polsce producent narzędzi i urządzeń pomiarowych stosowanych w budownictwie. Najważniejszym z nich jest czerwona poziomnica PRO – podstawowe narzędzie pomiarowe na każdym placu budowy.
Mówi się, że szewc bez butów chodzi. Czy właściciel cenionej firmy urządzeń i przyrządów pomiarowych ma w domu proste ściany?Rodzina i znajomi żartują, że mam poziomnice w oczach (śmiech). Po sprawdzeniu zazwyczaj okazuje się, że miałem dobre przeczucie co do poziomowania np. obrazów czy oświetlenia. W domu oraz w budynkach firmowych, nawet gdybym chciał, nie mam się do czego przyczepić.
Lokalne ekipy, do których mam zaufanie i z którymi buduje od dziesięcioleci, same sięgają po narzędzia naszej produkcji. Coraz częściej są to samopoziomujące urządzenia laserowe, które wpisały się już na stałe w DNA firmy. Cieszy mnie widok fachowca, który przygotowując się do pracy wypakowuje z samochodu elektronarzędzia najdroższych globalnych marek… oraz poziomnice lub laser naszej produkcji, które nie ustępują im jakością. A może po prostu boją się pokazać z konkurencją? (śmiech) Myślę jednak, że PRO sp. z o.o. po prostu budzi zaufanie profesjonalistów, bo na którą budowę w Polsce nie spojrzeć, widać tam nasze produkty.W 2021 roku przypada 30-lecie działania firmy. Jak podsumowałby Pan te 3 dekady?
Od początku istnienia firmy zmieniło się wiele. W technice pomiarowej wyszliśmy w Polsce na prowadzenie i tej przysłowiowej żółtej koszulki czy fotela lidera do dziś nie oddaliśmy. Powiem więcej, mamy duży apetyt na podbój rynków zagranicznych. Znajdujemy się w pierwszej 4 europejskich producentów poziomnic, łat i kątownic, więc do strefy medalowej jest już niedaleko. Skutecznie konkurujemy z produkcją niemiecką, austriacką, włoską, słoweńską, izraelską.
Powiem sentymentalnie - w dobrym towarzystwie czas biegnie wartko. Trudno uwierzyć, że minęło już 30 lat. Mimo że ja i mój zespół przeżyliśmy niemal wszystkie odcienie koniunktury gospodarczej, zawsze potrafiliśmy przyjmować odpowiednią strategię. Biznes to środowisko bardzo zmienne, potrzebna jest sztuka adaptacji. Kluczowe są dla mnie wartości i kultura organizacyjna nastawione na ciągłą ewolucję i rozwój firmy.
Gdyby mógł Pan cofnąć czas, co zrobiłby Pan inaczej i dlaczego?
Podobno ludzkiej naturze bliższy jest żal za tym, czego się nie zrobiło, aniżeli rozpamiętywanie potknięć. Myślę, że można było bardziej agresywnie inwestować, ale z drugiej strony, kto wie, czy udałoby się wtedy bezpiecznie przejść kryzysy gospodarcze, które nas tu w Polsce dosięgały. W kluczowych momentach stawiałem raczej na stabilność.Co dziś znajduje się w garażu, w którym powstał pomysł na firmę PRO sp. z o.o.?Ten garaż to dla mnie wyjątkowe miejsce. Znajduje się w wybudowanej przez mojego dziadka kamienicy w Bielsku Białej, gdzie wychowały się 4 pokolenia mojej rodziny. Garaż służył nam do produkcji przez krótką, lecz – jak się okazało – bardzo ważną chwilę w roku 1990. Dzisiaj pełni funkcję tzw. „Mancave”, gdzie synowie, zapaleni kolarze, grzebią przy swoim rowerowym sprzęcie, który siłą rzeczy zajmuje sporo miejsca.Co było największym przełomem w ciągu tych 30 lat?
Można powiedzieć, że tak naprawdę to wszystko zmieniło się nie do poznania. Podobno w zeszłym roku wartość informacji na całym świecie przewyższyła wartość wszystkich naszych zasobów złóż kopalin. Kapitalizacja spółek szeroko rozumianego IT jest tego dobitnym dowodem. Nic tak nie wpłynęło na biznes, niezależnie od branży, jak rewolucja informatyczna. Obecnie mamy do dyspozycji fantastyczne możliwości zarządzania i komunikacji. Gdybym miał wskazać, jak my na tym skorzystaliśmy, wskazałbym na nasz dział sprzedaży, który dzięki analizie danych i sprawnym przepływie informacji działa u nas wzorowo. Przełomowym projektem było dla firmy PRO sp. z o.o. wprowadzenie do sprzedaży techniki laserowej. Gdy zaczynaliśmy, byliśmy w tym zakresie pionierami. Po ok. 7 latach sprzedaży widzimy, że inne firmy masowo wchodzą w te produkty, jednak ciężko jest im się przebić. Odskoczyliśmy od peletonu dzięki specjalizacji oraz obsłudze posprzedażowej. Mam tu na myśli nasz nowoczesny serwis ze stacjami kolimatorowymi dostępny dla każdego klienta, który chce okresowo sprawdzać dokładność swoich narzędzi pomiarowych i zgodność z naszym wzorcem precyzji.
A kiedy musiał zmagać się Pan z największym kryzysem? W roku 2008?
Tak, zdecydowanie był to rok 2008. Wszystkie wskaźniki - ceny surowców, ceny paliwa, a więc także ceny transportu, a także obniżony popyt i spadająca sprzedaż - zaczęły działać na niekorzyść przedsiębiorców. Pomimo zagrożeń, udało nam się wtedy przepracować wiele tematów, o których nikt nie pomyślałby w czasach prosperity. Paradoksalnie, pomimo skromniejszych zasobów, rozwinęliśmy się mocno wewnątrz organizacji.
Jak utrzymać innowacyjność firmy na wysokim poziomie?
Należy budować zespoły, które na problemy i produkty patrzą szeroko. Budowanie tych kompetencji powinno odbywać się z dołu do góry. To nie jednorazowe zadanie, ale ambitny, nieustający proces. Oczywiście, nie zawsze mamy na to tyle czasu, ile byśmy chcieli, ale robimy wszystko, by pozostawać maksymalnie innowacyjnymi. Na rynku polskim jest wiele urządzeń pomiarowych zagranicznych producentów.
Jak PRO sp. z o.o. radzi sobie z konkurencją?
Polska jest świetnym miejscem dla przedsiębiorczości. Mamy zachodnią infrastrukturę, pracowitych ludzi, jesteśmy konkurencyjni cenowo. Raczej nie słucham narzekania, ale wykorzystuję to, co mam, najlepiej jak potrafię. Silna marka i rozbudowana dystrybucja pozwalają nam skutecznie odpierać ataki konkurentów, zwłaszcza chińskich, bardziej otwartych na kompromisy, których my unikamy.
Stanowcza większość naszych klientów stanowią profesjonaliści, którzy potrzebują narzędzi do pracy i którzy muszą ufać swoim narzędziom, bo od ich precyzji nierzadko zależy odbiór czyjegoś domu, biura, innej placówki.Co jeszcze? Nieustannie rozwijamy ofertę i funkcjonalność instrumentów pomiarowych. Traktujemy je priorytetowo. Jako specjaliści w tej dziedzinie mamy ambicje bycia wzorem precyzji na rynku. Wzorem do naśladowania nie można jednak stać się przez przypadek.
W 2014 roku dostaliśmy DME Award, nagrodę za zarządzanie designem, czyli wzornictwem przemysłowym. Konsekwentnie kroczyliśmy tą ścieżką i w 2016 roku otrzymaliśmy odpowiednik Oscarów świata designu - iF Design Award za laser X-liner 4.1. oraz miarę Milestone. Zanim wprowadzimy zmiany w produkcie, badamy potrzeby ostatecznych użytkowników. To proces, który przynosi nam bardzo dużo satysfakcji.Szczerze: jakim jest Pan szefem?To jest pytanie do zespołu PRO sp. z o.o. Ja mogę powiedzieć, jakim staram się być szefem, a raczej liderem. Szef krzyczy i każe ciągnąć wózek, siedząc na jego szczycie, lider z kolei porywa za sobą zespół i zachęca go do osiągania celów własną wizją, skutecznością, działaniem. By to osiągnąć, trzeba być po trochu psychologiem, ekonomistą, prawnikiem.Zwłaszcza zarządzanie coraz to młodszymi pokoleniami pracowników stawia przed liderem wyzwania. Z każdą dekadą zmieniają się czynniki, które nas kształtują, a więc też to, co nas motywuje. Szczególnie ważne dla pokolenia wchodzącego teraz na rynek pracy są poczucie misji i poznawanie świata. Myślę, że umożliwiam i wspieram rozwój swoich pracowników. A przynajmniej takim właśnie liderem chciałbym być.Chętnie ceduje Pan zadania na innych, czy woli wszystko kontrolować samemu?Tzw. mikrozarządzanie jest podstawowym błędem menedżerskim. Nie wolno angażować się we wszystkie działania operacyjne organizacji. To nie sprzyja kreatywności i innowacji, zabija samodzielne myślenie i poczucie odpowiedzialności za własna prace. Trzeba więc precyzyjnie delegować, a potem dawać informacje zwrotne. Na tym etapie rozwoju przedsiębiorstwa, na jakim się znajdujemy, kluczowa dla mnie jest jakość zarządzania na średnim szczeblu menedżerskim.Lubi Pan bywać na imprezach branżowych?Niestety brakuje mi czasu na uczestnictwo we wszystkich eventach, ale odwiedzam np. Budmę na Międzynarodowych Targach Poznańskich.Gdzie można Pana spotkać po pracy?Muszę zachować pewną dozę tajemniczości, dlatego powiem tylko, że najlepiej relaksuje się uprawiając sport (śmiech).Gdzie widzi się Pan za 10 lat?Moim celem na przyszłą dekadę jest stać się mentorem następnego pokolenia, które powoli wchodzi już do biznesu, czyli - osiągnąć pozycję lidera, o której wcześniej wspominałem.