Komentarz Grzegorza Wiśniewskiego, prezesa Instytutu Energetyki Odnawialnej
Dlaczego w planie działań na najbliższe lata rząd zupełnie pomija fotowoltaikę? Co musiałoby się stać, żebyśmy mogli jako kraj spełnić oczekiwania Unii dotyczące produkcji energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych (udział energii odnawialnej w ogólnym zużyciu energii w Polsce już dziś powinien wynosić 9,5 %) i otworzyć drogę dla rozwoju fotowoltaiki? Sytuację komentuje Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energii Odnawialnej
Dlaczego w planie działań na najbliższe lata rząd zupełnie pomija fotowoltaikę?
Zacząć wypada od tego, że 10 lat temu rząd przyjął poprzedni „plan działań” , czyli "Strategię rozwoju energetyki odnawialnej", która wyznaczyła cel dla odnawialnych źródeł energii na 2010 rok, określony jako 7,5%, zarówno jeśli chodzi o udział w produkcji energii brutto, jak i o minimalny udział zielonej energii elektrycznej w całkowitej produkcji energii elektrycznej. W tych ramach ujęta została też fotowoltaika, z celem w postaci 2 MW mocy zainstalowanej w 2010 roku. Warto zauważyć, że 2 MW to zaledwie 1peomil planowanej do zainstalowania w ciągu dziesięciolecia wszystkich „zielonych” mocy elektrycznych (łącznie 2600 MW) i to pokazuje, jak trudno w takiej sytuacji o zainteresowanie tym przyszłościowym sektorem decydentów państwowych, samorządowych i biznesu.
Sektor startował od zera, a rząd nie przewidywał specjalnego systemu wsparcia dla tej nowej branży. Mimo to, w ubiegłym roku fotowoltaika w Polsce przekroczyła 1 MW mocy zainstalowanej - są to bardzo małe instalacje, rzędu kilkudziesięciu watów do kilku kilowatów, i tylko w paru przypadkach przyłączone do sieci. A biorąc pod uwagę fakt prawdopodobnego przyłączenia jeszcze w tym roku megawatowej elektrowni słonecznej koło Olsztyna, ten skromny cel zostanie przez branże zrealizowany.
Instytut Energetyki Odnawialnej (IEO) został poproszony w 2007 roku przez Ministerstwo Gospodarki o przedstawienie prognozy rozwoju sektora OZE w Polsce do 2020 roku, pod warunkiem, że obowiązujący system wsparcia nie ulegnie zmianie. Biorąc pod uwagę konkurencyjność technologii OZE i trendy kosztów oceniliśmy, że sektor fotowoltaiki urośnie do zaledwie 7 MW w 2020 roku. Lecz rząd, bazując tylko częściowo na ekspertyzie IEO, w listopadzie 2009 r., w Polityce energetycznej do 2030 r. zaproponował tylko 2 MW w systemach fotowoltaicznych w 2020 roku oraz zapowiedział, że nie będzie zasadniczych zmian w systemie wsparcia, choć ten system także z wielu innych powodów wymaga głębokich reform.
To, w sensie politycznym, zamknęło drogę przed ekspansją fotowoltaiki w "Krajowym planie działań do 2020 roku", bo ministerstwo przyjęło ramy polityki energetycznej jako wytyczne do opracowania projektu Planu, ogłoszonego pod koniec maja. Zaproponowany w Planie udział fotowoltaiki jest tylko nieznacznie większy niż w polityce energetycznej i wynosi 3 MW.
Bez zasadniczej zmiany w podejściu rządu do fotowoltaiki, branża straci kolejne 10 lat na zrównanie się pod względem konkurencyjności z innymi, tańszymi technologiami OZE i na dochodzenie do tzw. grid parity (czyli zdolności do konkurencji cenowej z energią elektryczną z sieci na tzw. niskim napięciu) i przy braku efektu skali, w zasadzie przez cały ten okres sytuacja może nie ulec poprawie.
W symulacjach opartych na analizie konkurencyjności ekonomicznej całego krajowego systemu energetycznego, wykonanych w raporcie dla Greenpeace pt. „[R]ewolucja energetyczna dla Polski”, fotowoltaika weszła wyraźnie do krajowego bilansu energetycznego ok. 2030 roku, a jej udział w produkcji energii elektrycznej wzrósł do 12% w 2050 roku. Powstaje pytanie, czy ktoś w Polsce w ogóle odpowiada za dalszą przyszłość i patrzy na drogę do przebycia, czy też całe nasze życie zdominują bieżące interesy tych, którzy już są na rynku. Tu chodzi o rozważne, ale i odważne postawienie celu i jego konsekwentną realizację.
Co według Pana musiałoby się stać, żebyśmy jako kraj mogli spełnić oczekiwania Unii dotyczące produkcji energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych (udział energii odnawialnej w ogólnym zużyciu energii w Polsce już dziś powinien wynosić 9,5 %) i otworzyć drogę dla rozwoju fotowoltaiki?
Dokładnie na koniec bieżącego roku udział powinien wynosić 7,5% w bilansie zużycia energii elektrycznej brutto, co jest odpowiednikiem ok. 10,4% udziału zielonej energii w sprzedaży energii elektrycznej odbiorcom końcowym (zgodnie z poprzednią dyrektywą 2001/77/WE zbieżną ze "Strategią rozwoju energetyki odnawialnej"). Tak, w postaci obowiązku nałożonego na sprzedawców energii, została dokonana implementacja dyrektywy do Prawa energetycznego.
Wszystko wskazuje na to, że wyznaczony na 2010 rok cel Polska zrealizuje w ok. 70-80%. Trzeba koniecznie zauważyć, że cel ten dotyczy udziału całości energii z OZE, a nie tylko energii elektrycznej, w bilansie zużycia energii finalnej.
I tu pojawia się kolejny problem dla fotowoltaiki. W okresie obowiązywania dyrektywy 2001/77/WE fotowoltaika musiała w „nierównej walce” mierzyć się z innymi technologiami zielonej energii elektrycznej, ale był oddzielny cel na energię elektryczną, a w ramach nowej dyrektywy cały sektor zielonej energii musi konkurować z sektorem np. zielonego ciepła. Aby cel osiągnąć, musimy wykorzystać wszystkie dostępne, zróżnicowane w Polsce i bogate odnawialne zasoby energii (poczynając od tych największych – tu energia słoneczna się liczy) i wszystkie technologie (poczynając od najtańszych ale jednak różnicując energy mix i jednocześnie wspierając technologie wchodzące). W warunkach działania sił rynkowych, pomimo olbrzymiego potencjału energii promieniowania słonecznego, fotowoltaika się nie przebije z wyraźnym udziałem w okresie do 2020 roku.
Czyli trzeba szukać argumentów pozaekonomicznych. Śmiesznie zaczynają brzmieć tezy powtarzane w publikacjach od dwudziestu lat, że fotowoltaika to świetne rozwiązanie dla Polski w sytuacji gdy, obrazowo mówiąc, wsad energetyczny przeznaczony na produkcję papieru i farby drukarskiej jest wyższy od energii wyprodukowanej w systemach fotowoltaicznych.
Ale ten sektor ma w sobie wielką i wzbierającą silę ludzkich dążeń, trzeba jednak tej coraz większej rzeszy ludzi ułatwić skoncentrowanie ich aktywności na sprawach ważnych i realnych zarazem. Nieskuteczne będzie dalsze mówienie o tym, że fotowoltaika potrzebuje kilkukrotnie wyższych cen za energię niż np. energetyka wiatrowa i kilkunastokrotnie wyższego wsparcia niż termiczna energetyka słoneczna. Należy zagospodarować olbrzymi kapitał tkwiący w technologii i trzeba postawić na kapitał ludzki. Należy pokazać szerszy cel społeczny i gospodarczy jaki można dzięki fotowoltaice zrealizować.
Moim zdaniem najważniejszym argumentem jest rozwój nowych technologii, rozwój przemysłu, budowanie podstaw przewagi konkurencyjnej wtedy, gdy już tanią (tańszą) siłą robocza niewiele będziemy mogli na globalnych rynkach zdziałać. Wzorować się można na termicznej energetyce słonecznej. Zacząłbym od rozbudowy krajowego przemysłu i starania się o środki na produkcję urządzeń i komponentów systemów fotowoltaicznych, rozwój powiązań kooperacyjnych ze światowym przemysłem, tworzenia warunków do eksportu i jednocześnie warunków do stopniowego rozwoju aplikacji, nie tylko w niszach gdzie nie ma i nie opłaca się budować sieci (substytucja), ale też w działaniach po stronie popytowej u odbiorców końcowych (komplementarność w stosunku do tradycyjnego zaopatrzenia w energię z centralnej elektrowni) i szybkiego poszerzania listy bezpośrednich beneficjentów.
Nie polecałbym wydatkowania olbrzymich dotacji na wielomegawatowe elektrownie słoneczne w Polsce, bo to może w końcowym rozrachunku obrócić się przeciw fotowoltaice. Zalecałbym wsparcie i budowę tylko paru instalacji demonstracyjnych, ale pod warunkiem ich pełnego monitorowania i zobowiązania beneficjanta do udostępniania obiektu do badań i publikacji wyników eksploatacyjnych.