Uprawnienia dla inżyniera budownictwa według nowych zasad?

2012-11-15 11:33
Polisa dla inżyniera
Autor: Jupiterimages

Zwykle pojęcie "nowe" oznacza "lepiej". Jednak nowe zasady nadawania uprawnień, jakie zaproponowano w projekcie ustawy o ułatwieniu dostępu do wykonywania zawodów m.in. budowlanych, wzbudziły w środowisku zaniepokojenie o zachowanie wysokich standardów, jakim podlega inżynier budownictwa pełniący samodzielne funkcje techniczne, jakim podlega osoba wykonująca zawód zaufania publicznego.

W projekcie Ustawy o ułatwieniu dostępu do wykonywania zawodów finansowych, budowlanych i transportowych z 27 września 2012 roku opracowanym przez Ministerstwo Sprawiedliwości, w części poświęconej uprawnieniom budowlanym, intencją ustawodawcy jest deregulacja oraz uproszczenie struktury uprawnień w obszarze zawodów inżynierskich. „Oprócz skrócenia ścieżki nabywania określonych uprawnień, zdecydowano się na uproszczenie systemu uprawnień i specjalności w obrębie tych zawodów” – czytamy w uzasadnieniu zaproponowanych rozwiązań. I to właśnie wzbudziło największe kontrowersje środowiska, a szczególnie dwie kwestie. Pierwsza to połączenie uprawnień budowlanych wykonawczych i projektowych. Druga dotyczy skrócenia praktyki niezbędnej do uzyskania uprawnień.

Uprawnienia budowlane po nowemu bez konsultacji

- Mamy odmienne zdanie niż zespół pana ministra Gowina zajmujący się projektem ustawy deregulacyjnej, komentuje Andrzej Dobrucki, prezes Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa (PIIB). - Uważamy, że na zaproponowane rozwiązania trzeba spojrzeć również przez pryzmat obecnego systemu nauczania na wyższych uczelniach technicznych. Obecnie mamy tak zwany system boloński, dwustopniowy, który przygotowuje inżyniera budownictwa I stopnia, po siedmiu semestrach nauki, jako tego, który jest przygotowywany do wykonywania samodzielnych funkcji technicznych w wykonawstwie. Natomiast uprawnienia do projektowania wymagają dłuższego nauczania, stąd powinny być dostępne dopiero dla magistra inżyniera. Pomysł, że wszyscy muszą zdawać jednocześnie uprawnienia i wykonawcze, jest naszym zdaniem bez sensu. Po pierwsze, nie ma takiej możliwości, by tych co roku zdających 3 do 4 tysięcy inżynierów mogło jednocześnie odbyć praktyki projektowe. Po drugie, część z nich nie jest przez uczelnie odpowiednio przygotowana do projektowania i to potwierdzają dziekani oraz profesorowie tych uczelni.

PIIB
Autor: PIIB Andrzej Dobrucki, prezes Polskiej Izby Inzynierów Budownictwa (PIIB)

W projekcie ustawy jest zapis, że egzamin na uprawnienia będzie odbywał się w czterech specjalnościach (teraz jest 9): - architektonicznej; - konstrukcyjno-budowlanej; - instalacyjnej w zakresie sieci, instalacji i urządzeń cieplnych, wentylacyjnych, gazowych, wodociągowych i kanalizacyjnych oraz - instalacyjnej w zakresie sieci, instalacji i urządzeń elektrycznych i elektroenergetycznych. Uzyskanie uprawnień budowlanych bez podziału na wykonawcze i projektowe wymagać by miało odbycia rocznej praktyki przy sporządzaniu projektów i rocznej praktyki na budowie (teraz zdobycie uprawnień projektowych bez ograniczeń to dwa lata praktyki przy projektowaniu i rok na budowie, zaś zdobycie uprawnień do kierowania robotami bez ograniczeń to 2 lata praktyki na budowie).

- Dlaczego mamy zmuszać inżyniera, który chce być całe życie kierownikiem budowy czy inspektorem nadzoru, żeby był projektantem? – pyta szef PIIB. – Natomiast odwrotna sytuacja, żeby każdy projektant przeszedł przynajmniej jeden rok praktyki na placu budowy, jest jak najbardziej zasadna. Musi on wiedzieć, jak to co się projektuje, ma się w rzeczywistości na budowie. Wydaje się, że zespół przygotowujący te zapisy nie dostrzegł bardzo ważnego aspektu – otóż praktyka, czy na budowie czy w biurze projektów, jest dalszym ciągiem nauki. Dzisiaj postęp techniczny jest tak ogromny, że poprzez dalsze wykonywanie zawodu na różnych szczeblach człowiek całe życie się uczy. I uważamy, że rok praktyki w projektowaniu to za mało, by móc projektować obiekty i być w pełni za to odpowiedzialnym. Dlatego chcemy, żeby ten okres był wydłużony.

PIIB jest przeciwna połączeniu uprawnień wykonawczych i projektowych. A co do deregulacji i dostępności zawodu inżyniera budownictwa, to Izba od 2009 roku zabiega o przyznanie inżynierom I stopnia uprawnień bez ograniczeń do wykonawstwa. Jak dotąd, chociaż adresaci (min. Ministerstwo Infrastruktury i następca, czyli Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej, Sejm RP, posłowie z komisji infrastruktury) uznawali racje tej propozycji, temat pozostał nieruszony. To samo dotyczy uprawnień w ograniczonym zakresie dla techników budownictwa. Teraz wygląda to tak, jakby zespół ministra Gowina odkrył te zagadnienia, szkoda tylko, że bez żadnych konsultacji ze środowiskiem.

- To już i tak dziwi, że minister sprawiedliwości jest autorem projektu w sprawach dotyczących zawodu inżyniera, architekta czy urbanisty, ale widać miał do tego plenipotencje – komentuje Andrzej Dobrucki. - Najpierw jednak powinien zasięgnąć opinii zainteresowanych, a dopiero później, po jakichś dyskusjach, formułować propozycje zmian. A w tej sprawie ze środowiskiem nie było żadnej dyskusji. Projekt tej ustawy dotarł do mnie z 24-godzinnym opóźnieniem w stosunku do tego, co otrzymali dziennikarze na konferencji prasowej.

Nie ma zgody na obniżenie standardów uprawnień budowlanych

Nic dziwnego, że zawrzało i środowisko zwiera szyki. Wspólnie – w ramach tzw. Grupy B-8: PIIB, Izba Architektów RP, Polska Izba Urbanistów, Polski Związek Inżynierów i Techników Budownictwa, Izba Projektowania Budowlanego, Geodezyjna Izba Gospodarcza, Stowarzyszenie Geodetów Polskich, Towarzystwo Urbanistów Polskich i Stowarzyszenie Architektów Polskich – z prośbą o interwencję i powstrzymanie prac legislacyjnych nad tą ustawą, organizacje i samorządy związane z zawodami budowlanymi zwróciły się do Premiera Donalda Tuska i prof. Zygmunta Niewiadomskiego, przewodniczącego Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Budowlanego. Nie jest bowiem wskazane, by inicjować obecnie szczątkowe regulacje, które dotyczą uprawnień i zasad funkcjonowania samorządów, bo kompleksowo i tak nie rozwiązują one problemów. Do sprawy trzeba podejść racjonalnie, trzeba ją przedyskutować i ewentualne zmiany wprowadzić w przygotowywanym nowym Kodeksie Budowlanym.

Poszczególne organizacje z pismami występują także samodzielnie, bo przecież różna jest specyfika zawodów, które reprezentują. Bo tak, jak w sprawie pozostawienia rozdzielności dla uprawnień budowlanych i długości praktyk zgoda była jednomyślna, tak już różne były zdania odnośnie specjalizacji (z wyjątkiem chyba wyburzeniowej, na likwidację, której była przychylność). Bardzo mocno środowisko drogowców chciałoby zachowania uprawnień drogowych i mostowych…

Egzaminy na uprawnienia budowlane
Autor: PIIB Egzaminy na uprawnienia budowlane

- Uważam, że stanowienie o uprawnieniach budowlanych, powinno być, oczywiście w określonych ramach, oddane samorządowi. Bo skoro już jest, to również od tych spraw – dowodzi Andrzej Dorcucki. - Tak samo centralne rejestry. Kilka miesięcy trwa procedura uruchomienia zdobytych uprawnień budowlanych. Trzeba się bowiem zarejestrować w centralnym rejestrze, który prowadzi GUNB. A dlaczego takiego rejestru nie może poprowadzić samorząd, który przeprowadza egzaminy? To uprościłoby właśnie bardzo procedury i przyśpieszyło zaistnienie inżyniera na rynku. Samo hasło przyświecające ustawie deregulacyjnej ministra Gowina, że będzie zwiększony dopływ kadr do budownictwa, jest według mnie mylne. Dzisiaj nie ma problemu w tzw. zdawalności egzaminów – zdaje 85-90% kandydatów na uprawnienia. Te 10-15% pozostałych to naszym zdaniem ludzie, którzy nie nadają się do pełnienia samodzielnych funkcji technicznych w budownictwie. Otwartość w tym zawodzie chyba jest pełna...

Inżynier, architekt i urbanista, tak jak lekarz to zawody zaufania publicznego. Czy zatem bez zastrzeżeń poddamy się operacji przeprowadzanej przez chirurga zaraz po studiach, czy z pełnym poczuciem bezpieczeństwa zamieszkamy w budynku zaprojektowanym przez inżyniera z niewielką praktyką. Są kraje, w których nie ma uprawnień zawodowych, ale wówczas weryfikację prowadzą towarzystwa ubezpieczeniowe. U nas takiego systemu nie ma. Można opuszczać poprzeczkę wymagań dla takich zawodów, ale kto poniesie za to odpowiedzialność? W przypadku inżynierów budownictwa na pewno nie uczelnie techniczne...

Jak uważa na przykład prof. dr hab. inż. Janusz Zieliński, dziekan Wydziału Budownictwa, Mechaniki i Petrochemii Politechniki Warszawskiej filia w Płocku: „Proponowane w projekcie ustawy zmiany obniżają wymagania potrzebne do uzyskania uprawnień budowlanych i zmniejszają ich liczbę. W projekcie założono, że magister inżynier budownictwa umie wszystko. Zaprojektuje i wykona budynek, drogę i most. Proponowane zmiany niosą ponadto za sobą konieczność zmiany zakresu kształcenia chociażby konstruktorów, poszerzenie go, a tym samym musiałby się wydłużyć czas trwania studiów, a to w aktualnym systemie szkolnictwa wyższego nie jest możliwe. A łączenie uprawnień w zakresie projektowania po 1 roku praktyki zawodowej z uprawnieniami do kierowania robotami budowlanymi jest bezzasadne i wiąże się z dużym ryzykiem” – dodaje prof. Zieliński.

Podobną opinię wygłasza prof. dr hab. inż. Ireneusz Kreja, z Wydziału Inżynierii Lądowej i Środowiska Politechniki Gdańskiej: „Zdecydowanie negatywnie zapatrujemy się na połączenie uprawnień projektowych i wykonawczych. Zdobycie uprawnień projektowych wymaga ukończenia studiów II stopnia, czyli dyplomu mgr. inżyniera. Natomiast ograniczenie liczby specjalności spowoduje zwiększenie liczby specjalizacji w danej specjalności. Podobnie jak w zawodzie lekarskim, zdobycie odpowiedniej specjalizacji powinno wiązać się z odpowiednio udokumentowaną praktyką zawodową w danej specjalizacji. W dotychczasowym Prawie budowlanym jest to okres pięcioletni, który wydaje się rozsądny. Państwo nie powinno brać na siebie odpowiedzialności za określanie kwalifikacji, to należy pozostawić odpowiednim samorządom i stowarzyszeniom.”

Na zagrożenia wskazuje prof. dr hab. inż. Jerzy Jeznach, dziekan Wydziału Budownictwa i Inżynierii Środowiska SGGW w Warszawie: „Naszym zdaniem istnieją obawy, czy proponowane zmiany nie spowodują obniżenia bezpieczeństwa budowli oraz pogorszenia jakości usług budowlanych, czego efektem mogą być awarie i katastrofy. Niepokój budzi też obligatoryjne połączenie uprawnień do projektowania i do wykonawstwa oraz skrócenie praktyki. Zabieg ten, w przeciwieństwie do zamierzeń ustawodawcy, może utrudniać odbycie praktyki budowlanej zarówno przy projektowaniu, jak i na budowie. Program studiów inżynierskich jest niewystarczający do samodzielnej pracy na stanowisku projektanta, a absolwenci sami także uważają, że nawet 2-letnia praktyka wydaje się zbyt krótka do samodzielnego sporządzaniu projektu.”

Tak samo uważa też prof. dr hab. inż. Tadeusz Talara, dziekan Wydziału Inżynierii Lądowej Politechniki Krakowskiej: „Zawód inżyniera budownictwa jest zawodem zaufania publicznego, którego wykonywanie ma bezpośredni wpływ na życie i zdrowie obywateli, jak i na bezpieczeństwo ich mienia. Dlatego proponowane w ustawie zmiany, niestety, budzą nasz niepokój.” W takim tonie wypowiadają się również inni przedstawiciele uczelni technicznych, mają bowiem najlepszą wiedzę, w jakim zakresie i z jakimi umiejętnościami wypuszczają na rynek pracy inżyniera budownictwa.

Uprawnienia budowlane – inżynier wie najlepiej

- Teraz około 25% inżynierów ubiega się o uprawnienia projektowe, to po co mamy zmuszać do tego tych, którzy wcale tego nie chcą. Tu nie chodzi o to, żeby metodą rejtanowską rzucać się w progu i krzyczeć, że nie ma zgody. Nie było uzgodnień przed powstaniem tego projektu ustawy, ale na rozsądek nigdy nie jest za późno. Każdy kto popełnił błąd powinien umieć się do tego przyznać. I jeśli uzna przedstawione racje, trzeba cofnąć się o krok i poprawić, co się da. Wiemy, że mamy rację, zgodne jest co do tego całe środowisko. Zgłaszamy nasze propozycje oraz postulaty. Mamy jednak obawy, że zaproponowane rozwiązania mają charakter bardziej polityczny niż pragmatyczny – uważa Andrzej Dobrucki. - Nie mogę powiedzieć, że jak przepisy wejdą w życie, to będą się budynki zawalać. Ale mogą wystąpić takie sytuacje. Dlatego powinniśmy bronić się przed rozwiązaniami, które niosą za sobą zagrożenie. Doprowadziliśmy do tego, że polski inżynier z określonymi uprawnieniami jest uznawany w każdym kraju europejskim za pełnoprawnego inżyniera, który może wykonywać określone czynności i nie powinniśmy tego osłabiać. Jeśli postanowiono, że Polska ma być krajem samorządowym, demokratycznym, obywatelskim, zarządzanym wspólnie, to dlaczego władza powtarza błąd z dawnych lat, że ma patent na wiedzę. Póki co, pozostawmy rozwiązania, które w miarę dobrze funkcjonują. Trzeba po pierwsze nie szkodzić, po drugie zastanowić się WSPÓLNIE, co można rzeczywiście usprawnić, a nie tworzyć jakąś dziwną hybrydę.

Gdyby tak dokładniej popytać inżynierów, to oni sami wskazaliby na inne rozwiązania, które uprościłyby dochodzenie do uprawnień. I wiadomo, że prace nad niektórymi pomysłami są już mocno zawansowane.

Ze względu na specyfikę rynku pracy, na którym raz brakuje, raz jest nadmiar określonych specjalności budowlanych, dużym ułatwieniem byłoby uruchomienie bezkolizyjnego przechodzenia z jednych uprawnień do drugich, być może już bez żadnych egzaminów, ale na pewno z praktyką. Jeśli ktoś miał na przykład uprawnienia do konstrukcji budynków, a zechce projektować mosty, musi opuścić swoje dotychczasowe stanowisko i odbyć praktykę przez rok, i uzyskać zaświadczenie od uprawnionego inżyniera. Właśnie – zaświadczenie, a nie wypełniony dziennik praktyki zawodowej, w którym skrupulatnie trzeba opisywać każdą wykonywaną czynność. A skoro inżynier budownictwa jest zawodem zaufania publicznego, to oświadczenie uprawnionej osoby o określonym poczuciu odpowiedzialności, powinno wystarczyć, żeby uzyskać rozszerzenie uprawnień. Trzeba się zastanowić nad liczbą specjalności, dla których wydaje się uprawnienia. Poza tym, polski inżynier przyjeżdżający do pracy w kraju z Irlandii czy Wielkiej Brytanii, dysponuje tylko zaświadczeniem podpisanym przez pracodawcę (który wcale nie musi być inżynierem budownictwa), że wykonywał określone prace i na podstawie tego może zdawać egzamin oraz dostać uprawnienia. Zasada oświadczeń przy nadawaniu uprawnień byłaby tu wyrazem sprawiedliwości, że jednakowe są wymagania w stosunku do inżynierów, którzy w Polsce chcą wykonywać ten zawód. Są i inne pomysły dotyczące uproszczenie egzaminów na uprawnienia budowlane.

Jak widać, środowisko budowlane nie potrzebuje podpowiedzi z Ministerstwa Sprawiedliwości, bo znakomicie wie, co się dzieje na jego podwórku i wie również, jak na tym podwórku zrobić porządek. Trzeba mu jednak dać na to szansę. Proponowane w obecnym kształcie zmiany w ustawie deregulacyjnej zawodów budowlanych mogą przynieść odwrotny do zamierzonego efekt. Obecnie Sejm przyjął już pod obrady pierwszą transzę zawodów do deregulacji, na szczęście nie ma wśród nich zawodów budowlanych. Wobec tego jest jeszcze czas na ponowne przeanalizowanie propozycji zaproponowanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości i wprowadzenie uwag zgłaszanych przez środowisko.

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.
Czytaj więcej