Praca w budownictwie: w Danii płacą cztery razy więcej

2017-12-01 17:36
Budownictwo przeciwko zmianom klimatycznym
Autor: budynkipasywne.pl Budownictwo przeciwko zmianom klimatycznym

Polskie firmy budowlane płaczą, że brakuje im rąk do pracy, nawet w najbardziej popularnych zawodach budowlanych. Płaczą, ale nie płacą. Przynajmniej nie tyle, ile polski fachowiec może zarobić za granicą. Zyskują na tym zagraniczni pracodawcy, bo zyskują wykwalifikowaną kadrę za mniejsze pieniądze niż prawdopodobnie musieliby zapłacić swoim.

Imię i nazwisko eksperta
Monika Czechowska

Firmy budowlane muszą więcej płacić i same szkolić późniejszych fachowców

Na deficyt wykwalifikowanej siły roboczej w budownictwie narzeka Dania. To czyni ją atrakcyjnym miejscem dla poszukiwaczy pracy, bo zarobki w tym kraju należą do najwyższych na świecie. W 2016 roku średnie miesięczne wynagrodzenie w Danii wyniosło 4850 euro brutto, czyli w zależności od kursu ok. 20 000 zł. A jak podaje GUS, w maju 2017 w Polsce średnie wynagrodzenie wyniosło 4390 zł,  firma Sedlak & Sedlak twierdzi, że w październiku było już 4574 zł, to i tak porównanie do duńskiej średniej wygląda marnie.

Patrz też: deficytowe zawody w budownictwie >>

W budownictwie można w Danii zarobić średnio 5000 euro – ponad 21 000 zł. W Polsce pracownik np. z Ukrainy zarabia mniej niż domagałby się polski pracownik na tym samym stanowisku. Podobne praktyki zapewne są stosowane wobec Polaków w innych krajach. Niewątpliwym plusem pracy w Danii jest to, że obowiązuje tam prawny zapis dbający o interesy obcokrajowców, że nie mogą oni otrzymywać wynagrodzeń niższych niż zatrudnieni na podobnych stanowiskach Duńczycy. Jak podaje serwis wynagrodzenia.pl. według Duńskiego Urzędu Statystycznego zatrudnieni na pełen etat pracują tygodniowo średnio 38,6 godzin, czyli o 2,4 godziny mniej niż wynosi europejska średnia (jedynie Francuzi i Słowacy pracują krócej). Ponadto etatowym pracownikom przysługuje pięć tygodni płatnego urlopu wypoczynkowego.

Dania poszukuje fachowców w Polsce

Jak podaje duńska ambasada w Polsce, ludność tego kraju w roku 2014 wynosiła, 5 627 235 osób.Dochód brutto w tym samy roku osiągnął 322 000 koron duńskich/osobę (ok. 182 tys. zł). W Polsce PKB na mieszkańca to niecałe 45 tys. zł. A zatem potencjał gospodarczy jest, nic więc dziwnego, że przy tak niewielkiej licznie ludności Dania zmaga się z deficytem pracowników. To oczywiste, że w takiej sytuacji, duńscy pracodawcy wykwalifikowanej kadry szukują poza granicami kraju. I to skutecznie, bo z roku na rok przybywa obcokrajowców na duńskim rynku pracy. Na koniec 2016 roku pracowało tam 406 tys. cudzoziemców, w tym (wg GUS) ok. 30 tys. Polaków. Poza wysokimi zarobkami i wysokim standardem życia, pracodawcy w ramach likwidacji barier oferują także (czyli płacą za nie) intensywne kursy językowe.

Patrz też: ile można zarobić w budownictwie >>

Na stronach zbierających oferty pracy za granicą, jeśli chodzi o budownictwo można obecnie znaleźć oferty dla m.in. operatorów koparek i ładowarek, malarzy, elektryków budowlanych, pracownik ogólnobudowlanych, stolarzy budowlanych, zbrojarzy, monter wentylacji i klimatyzacji, elektryków, posadzkarza, brukarzy, hydraulików i piaskarzy. Najczęściej ogłoszenia zamieszczają firmy rekrutacyjne, zachęcając zarobkami w wysokości ok. 150-160 duńskich koron za godzinę (85-90 zł), ale są i atrakcyjniejsze oferty. Wśród wymagań zdarzają się m.in.: prawo jazdy, własny samochód, narzędzia, znajomość na poziomie komunikacyjnym języka duńskiego (to raczej zwyczajowe wymaganie, bo język duński jest trudny, stąd kursy językowe na miejscu) lub angielskiego. Często deklarowane jest bezpłatne zakwaterowanie, co w przypadku kosztów utrzymania w Danii, nie jest bez znaczenia.

Patrz też: czy dla pracy warto się nauczyć francuskiego? >>

Dania jest droga

W Danii dobrze płacą, ale też powszechnie wiadomo, że jest to powiązane z wysokimi kosztami życia i mieszkania. Podając za raportem Deutsche Banku „Mapping the Worlds Prices 2017”, ile dochodu pozostaje po opłaceniu czynszu i podatków, stolica Danii znalazła się na najwyższym miejscu wśród miast Unii Europejskiej – mieszkańcom Kopenhagi z pensji pozostaje średnio 1900 euro (dla porównania warszawiakom – 466 euro). To dużo i mało, bo wg danych Eurostatu, ceny jedzenia i napojów bezalkoholowych w Danii są w Unii Europejskiej najwyższe. Na przykład, porównując do cen w Polsce za pieczywo trzeba tam zapłacić o 175% więcej, za mięso – 162%, usługi transportowe – 134%, owoce i warzywa – 125%, napoje bezalkoholowe – 120%, nabiał – 105%, wyroby tytoniowe – 73%, alkohol – 71%. Natomiast ubrania są droższe „jedynie” o 45% i elektronika o 34%. Jest drogo, ale wiadomo, że Polacy znakomicie sobie radzą z wiktem podczas zagranicznych kontraktów.

Fachowcy w zawodach budowlanych pilnie poszukiwani

Dania jest, oczywiście, skrajnym przykładem atrakcyjnego rynku pracy dla polskich fachowców w zawodach budowlanych. W innych krajach UE, szczególnie tych najbliższych zachodniej granicy już tak dobrze finansowo nie jest, ale w porównaniu z naszymi realiami, trudno się dziwić ekonomicznej migracji.

Braki fachowców, obok zatorów płatniczych i wysokich kosztów zatrudnienia, są obecnie przez polskie firmy budowlane wskazywane na istotną barierę w prowadzeniu działalności. Dotyczy to małych i dużych przedsiębiorstw.
– Pewnie będziemy podbierać ludzi konkurencji, a oni nam. Z Niemiec też nie ściągniemy pracowników, a mamy ich tam około 1200, bo finansowo im się to nie będzie opłacać. W Niemczech płacimy ludziom 1700 euro netto, a w Polsce 5000 zł brutto, chociaż ostatnio płaca pracowników i tak wzrosła u nas o 18% – martwi się Dariusz Blocher, prezes Budimeksu, największej obecnie na rynku spółki budowlanej. Firma podpisała dużo kontraktów, w tym drogowych, i naprawdę ma problem, jakimi siłami będzie je realizować. Póki co, prezes zapowiedział ograniczenie udziału w kolejnych przetargach. Firma dzisiaj zatrudnia 6300 osób i w roku 2018 planuje zwiększyć załogę o kolejny 1000.

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.
Czytaj więcej