Ludzi ciągle potrzeba - komentarz prezesa Izby Projektowania Budowlanego dot. uprawnień budowlanych

2010-05-13 15:34
Ksawery Krassowski, prezes Izby Projektowania Budowlanego
Autor: IPB Ksawery Krassowski, prezes Izby Projektowania Budowlanego

Od kilku miesięcy w Muratorze PLUS toczy się pomiędzy inżynierami, architektami i technikami dyskusja na temat, komu powinny się należeć uprawnienia do projektowania i pełnienia samodzielnych funkcji technicznych w budownictwie. Najbardziej swoich uprawnień bronią architekci. Tym razem wypowiada się Ksawery Krassowski, prezes Izby Projektowania Budowlanego…

Zobacz cała dyskusję na temat uprawnień projektowych

Ksawery Krassowski: - Mieliśmy inne stanowisko niż Izba Architektów. Architekci, szczególnie teraz, gdy weszliśmy do Unii Europejskiej, korzystają z dyrektyw lub innych dokumentów, które sugerują, że architekt to jedyny budowlany, który reprezentuje środowisko. A rzeczywistość jest zupełnie inna. Tam biura architektoniczne, to biura inwestorskie zatrudniające osoby wszystkich specjalności i architekt to tylko tak się nazywa, bo w rzeczywistości, to już nie jest architekt w naszym pojęciu – twórca, tylko organizator procesu inwestycyjnego. I na tym tle następują już nieporozumienia. Bo moim zdaniem z tych dyrektyw wynika, że w tym sensie architekt to jest właśnie to biuro architektoniczne. Przecież dzisiaj, nawet budynku jednorodzinnego, architekt sam nie zrobi. Musi przecież skorzystać z wiedzy konstruktora czy instalatora. Dzisiaj urządzenia są bardzo specjalistyczne, wymagające zupełnie innej wiedzy. Prawdą jest, że projekt budynku jednorodzinnego może zrobić sam, bo to są tylko rysunki bez konieczności szczegółów. Natomiast, kiedy przychodzi do zaprojektowania instalacji albo skomplikowanych schodów czy nadproży, albo jakiś innych elementów, to tu już jest potrzebny inżynier konstruktor i jego określone uprawnienia. Architekt zaś uważa, że on może zrobić wszystko, jeżeli się zna na tym. Natomiast w rzeczywistości on ma uprawnienia z zakresu architektury i tam jeszcze są dodane inne elementy, tak jak inżynier konstruktor ma tylko i wyłącznie uprawnienia w zakresie konstrukcji i to jeszcze w niektórych przypadkach ograniczone, bo są uprawnione projektowe, wykonawcze. Ten, kto ma uprawnienia wykonawcze ma prawo do prowadzenia budowy i nadzorów, ten kto ma uprawnienia projektowe zazwyczaj ma pełne uprawnienia. Ale podkreślam zazwyczaj, bo może tylko pracował w biurze projektowym. Jednak dzisiaj projektant, który nie zna wykonawstwa jest nie do przyjęcia, dlatego że on w ramach prowadzonego nadzoru autorskiego musi pojechać na budowę, musi więc tę budowę i jej organizację znać od podszewki, dlatego zazwyczaj projektant ma uprawnienia pełne. Na tej samej zasadzie inżynier mógłby mieć uprawnienia projektowe, pod warunkiem, że miałby odpowiednią, udokumentowaną praktykę.

Zdobywanie uprawnień i dokumentowanie praktyki to oddzielny temat. Ja zdawałem egzamin by zdobyć uprawnienia, natomiast wielu moich kolegów przed i po otrzymało uprawnienia w oparciu o dokumenty, czyli wykazali praktykę zawodową na papierze. Mój egzamin był ustny i było to o wiele trudniejsze niż na przykład dzisiejszy egzamin oparty na testach. Jak się bowiem dostaje cztery warianty sugerowanej odpowiedzi, to człowiek cokolwiek zorientowany w sprawie łatwiej trafi z poprawną formułą, bo z praktyki przede wszystkim łatwiej wyeliminuje te odpowiedzi złe. Historia przejęcia egzaminów na uprawnienia od wojewodów i powołanie izb są powiązane. Był również taki okres, że także stowarzyszenia walczyły o to, aby nadawać uprawnienia. Jednak w pewnym momencie okazało się, że takiej możliwości nie ma, bo w sytuacji nadawania uprawnień przejmuje się przede wszystkim odpowiedzialność w stosunku do państwa, tak jak i resztę zobowiązań urzędów wojewódzkich w zakresie uprawnień, a więc i całą problematykę karną. Pojawiły się więc pytania, jak na przykład karać członka stowarzyszenia w przypadkach naruszenia prawa i uprawnień. I wówczas powstała idea tworzenia izb zawodowych. I w tej chwili jest chyba siedem stowarzyszeń naukowo-technicznych w specjalnościach, w których inżynierowie mogą mieć uprawnienia. Jednak dzisiaj budownictwo to jest cała gama różnych specjalności. Dlatego walczymy o to, żeby było więcej rodzajów tych uprawnień, bo każdy chciałby je mieć i łatwiej je byłoby wówczas zdobyć. Poza tym uprawnienia powinny być bardziej dopasowane do realiów i specyfiki współczesnej budowy. Wśród obecnie nadawanych uprawnień – jest to 9 specjalności – są na przykład uprawnienia wyburzeniowe, zresztą bardzo ważne. A ilu jest w Polsce specjalistów wyburzeniowych? Otóż – pięciu… A nie ma na przykład uprawnień geotechnicznych i walczy o to stowarzyszenie geotechników… No i tak znowu wracamy do konieczności powołania izb zawodowych. Była taka koncepcja, wysuwana przez inżynierów i architektów, żeby była dla nich jedna izba – izba budownictwa. W niej mieli być zrzeszeni architekci, urbaniści i inżynierowie. Jednak finalnie architekci się nie zgodzili, po nich urbaniści. A przyczyna tego bardzo prozaiczna – izba architektów ma około 10 tys., a izba inżynierów 110 tys. członków. Architekci bali się, i słusznie, że w związku z tym nie mieliby nic na tym forum do powiedzenia, że będą przepadały ich potrzeby i postulaty. Doprowadzili w końcu do utworzenia własnej izby. I w tej chwili są spory. No bo architekt nie może prowadzić robót budowlanych i nadzoru jeżeli nie jest członkiem izby inżynierów, tam też musi zdobyć uprawnienia. I tu pojawia się kolejny problem – problem ubezpieczeń, i jeszcze kolejny – wzajemne uznawanie uprawnień. My, to znaczy Izba Projektowania Budowlanego (a jestem też członkiem Rady Krajowej polskiej Izby Inżynierów Budownictwa) stoimy na stanowisku, że trzeba mieć jednak szerokie kwalifikacje inżynierskie, oni uważają, że wystarczy być architektem. My ripostujemy, że inżynier też może narysować dwie kreski i można uznać, że do oznaczenia lokalizacji na przykład wodociągu nie trzeba wcale architekta czy urbanisty, przy czym ten ostatni zazwyczaj jest architektem, ale też może być geografem czy ekonomistą i uprawnienia urbanisty uzyskał po pozytywnie zdanym egzaminie. Zresztą niech je maja, bo urbanistów jest wciąż za mało, co widać po tempie tworzenia planów zagospodarowania przestrzennego...

Oddzielnym problemem są uprawnienia techników. Technik na budowie to konieczność, bo technik na budowie to więcej niż inżynier. To on, na co dzień patrzy na ręce, tego często przypadkowego, „fachowca”. To on pilnuje budowy, bo inżynier nie jest w stanie tego robić, szczególnie, że ma zazwyczaj pod opieką więcej niż jedną. Technik pełni więc na budowie odpowiedzialną funkcję i nic dziwnego, że też domaga się uprawnień. Ostatnie stanowisko - Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa wspólnie z Polskim Związkiem Inżynierów i Techników Budownictwa - jest takie, że istnieje możliwość nadawania technikom uprawnień w ograniczonym zakresie. Oczywiście, po zdanym egzaminie, przebyciu określonych praktyk i warunek najważniejszy – będzie to możliwe po technikum ukończonym maturą. Na razie to jest koncepcja w powijakach, architekci ją całkowicie zakwestionowali. A ponieważ Prawo budowlane w tej sprawie nie jest wprost określone, na pewno trzeba będzie tu głębszych zmian… W środowisku IPB też nie było w tej sprawie jednoznacznej opinii i ponad półtora roku dochodziliśmy do consensusu. A powód tego jest bardzo prozaiczny – zlikwidowano praktycznie szkolnictwo zawodowe i to była przyczyna powstania problemu. Teraz techników zawodowych też wcale za dużo nie ma. Te które są radzą sobie nieźle, bo sprzyja temu w gospodarce budowlana koniunktura. Chyba ponad 50% środków unijnych przeznaczanych jest na budownictwo, z czego większość idzie na budowę dróg. Tam brakuje rąk do pracy. Dlatego m.in. Stowarzyszenie Techników Komunikacji walczy, żeby było więcej w tej dziedzinie specjalności…

Trzeba przyznać, że z uprawnieniami w budownictwie zrobiło się zamieszanie i trzeba coś z tym zrobić. Pocieszające jest, że co roku o uprawnienia stara się coraz więcej osób i coraz większy jest odsetek pozytywnie zdawanych egzaminów. I to nieprawda, że Polska Izba Inżynierów Budownictwa stawia bariery w dostępie do zawodu - trzeba tylko zdać egzamin. Prawdą jest natomiast, że w dokumentowaniu praktyk, każdy jakoś kombinuje, a PIIB tego pilnuje, bo bierze za to odpowiedzialność. Niech coś się stanie na budowie i zostanie potem udowodnione, że w procesie nadawania uprawnień przeoczono jakąś źle odbytą praktykę – wówczas odpowiada za to ten co badał. I tu jest kłopot, kłopot z udokumentowaniem dobrej praktyki, bo nie może być sytuacji, by praktykę odbywano pod kierunkiem osób, które nie mają pełnych uprawnień w specjalnościach, w których zdaje się egzaminy na uprawnienia. Ale to nie kłopot, który robi PIIB, stoją za tym konkretni ludzie. Uważam, że Izba ma tu misję do spełnienia. Powinna dla inżynierów, którzy wyrażą taką chęć, być pośrednikiem w poszukiwaniu miejsc dla odbycia odpowiednich praktyk zawodowych. Ta sprawa nie znalazła jeszcze zrozumienia, pada bowiem argument, że „to nie nasi członkowie” – ale to są przyszli członkowie i na nich powinno Izbie zależeć! Tym bardziej, że nadal potrzeba ludzi o odpowiednich kwalifikacjach, specjalnościach i uprawnieniach.

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.
Czytaj więcej